Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Sto dni przed maturą

Rafał Cybulski
fot. Tomasz Bołt
Dziś temat bardzo na czasie, zwłaszcza dla maturzystów i ich rodziców. I wcale nie o sama maturę chodzi, lecz o to, co w każdej szanującej się szkole dzieje się jakieś 100 dni przed nią. I już wiadomo, że dziś felietoniści Ognia i Wody, Jerzy Majda i Rafał Cybulski, będą się przekomarzać na temat STUDNIÓWEK.

Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów

Modern studniówki

Ostatnio w naszej redakcji, żywą dyskusję wywołał temat studniówek. A wszystko zaczęło się od tego, gdy nasza redakcyjna koleżanka obdzwoniła miejscowe szkoły średnie, zwane obecnie ponadgimnazjalnymi, by zasięgnąć języka: kiedy, gdzie i czy możemy zrobić foty? Na pozór nie ma w tym nic interesującego, ale w tym przypadku frapujące okazało się owo gdzie. "W restauracji na zamku w Gniewie" - poinformowano ją w jednej ze szkół. "W Białym Dworze" - usłyszała w innej, a do mnie dotarło, że w kwestii studniówek, od tej mojej, Anno Domini 1993, sporo się zmieniło.

Bo moja odbyła się w niewielkiej sali gimnastycznej I LO, gdzie spożywaliśmy oraz w sąsiadującej z nią auli, gdzie odbywały się tańce. Oczywiście to my musieliśmy zadbać o takie rzeczy jak wystrój sali oraz jadło i napitek, zarówno ten oficjalny, jak i ten nieoficjalny. Przyznam, że jestem typem dość sentymentalnym, więc w moim oku zakręciła się łezka, gdy opowiadałem to moim redakcyjnym małolatom, nie licząc na ich zrozumienie. Jednak okazało się, że Kasia (matura 2008) też miała studniówkę w murach starego ogólniaka, choć już Arek (również matura 2008) liznął nieco nowych czasów, bo za jego kadencji nowy ogólniak bawił się w Weisie. Ale i on zachował miłe wspomnienia, idealne do sentymentalnych podróży, bo na swojej studniówce zagrał jeden kawałek na gitarze, akompaniując swojej dziewczynie. Prawda, że miłe? Więc pewnie wcale nie miejsce jest tu tak ważne, tylko tzw. pierwiastek ludzki. A ja, skoro nie mogę przejść do porządku dziennego nad studniówką w ekskluzywnej restauracji, chyba zaczynam wchodzić w wiek średni, bynajmniej nie ponadgimnazjalny.

POLECAMY RÓWNIEŻ: Kwidzyn: Ogień i Woda, czyli felietonowe potyczki dwóch żywiołów. Śmieciowa rewolucja

A jak chcę uchodzić za nowoczesnego, to powinienem zaakceptować również inne rzeczy. Że teraz małolaci piją nie pokątnie zakupioną czystą wyborową, lecz porządnego łyskacza, co najmniej czarnego Walkera, albo innego Jim Beama, zaś w menu zamiast poczciwego schaboszczaka lub pieczonych udek znajdują się zapewne owoce morze w towarzystwie foie gras. Jednak na szczęście parę rzeczy pozostanie niezmiennych. Będą tańce do białego rana, a zarówno uczniowie, jak i nauczyciele, będą sobie polewać cichaczem pod stołem, by nieco umilić sobie zabawę, co w tych okolicznościach jest zupełnie uzasadnione. Bo któż nie strzelił kielicha na studniówce?
Rafał Cybulski, redaktor prowadzący

Kupa cegieł i pająki

Jestem w tej komfortowej sytuacji, że mogłem sobie "strzelić kielicha" dwa razy, bo za moich czasów oprócz studniówek, były jeszcze bale maturalne. O ile w styczniu uczniowie i nauczyciele świetnie się bawili udając nawzajem, że nie widzą, jak druga strona udaje, że nie pije, o tyle w czerwcu wspólny kieliszeczek z jednym czy drugim nauczycielem należał już do dobrego tonu, z zachowaniem oczywistego i należytego dystansu.
Kiedy mój rocznik szykował się do matury (końcówka lat 70.) zamek w Gniewie był stertą gruzów, dzisiaj kwidzyńskie klasy ustawiają się w kolejce, żeby tam się pobawić, jednocześnie szerokim łukiem omijając nieprzychylne i nieprzyjazne mury naszego ponurego zamczyska, po którym hula wiatr i leniwie snują się pająki. I pewnie większym prawdopodobieństwem jest to, że po raz drugi zdam maturę, niż to, że jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji opracuje sensowną formułę działalności i wykorzystania tej kupy starych cegieł (w domyśle: kwidzyńskiego zamku, żeby nie było wątpliwości, co mam na myśli).

PRZECZYTAJ TAKŻE: Kwidzyn: Ogień i Woda, czyli felietonowe potyczki dwóch żywiołów. Słodkie łapówki

Normalną rzeczą jest, że kolejne roczniki balują przy innej muzyce, w różnych kreacjach, przy odmiennym menu. Schabowy w niczym nie ustępuje frutti di mare, gdy umysł jasny i serce gorące, do maturalnej bitwy gotowe. A jako absolwent "starego ogóla" wiem, że tylko jedno danie na trwale zapisało się w historii tej szkoły i powinno doczekać się jakiegoś pomnika (ewentualnie tablicy pamiątkowej). To bułka z serem, w której przemycano na salę ściągi z matmy w czasie egzaminu pisemnego. Strach pomyśleć, jak wyglądałoby życie osób z zacięciem humanistycznym (czyli matematyczne beztalencia, wiem coś o tym), gdyby nie ta poczciwa kajzerka z kawałkiem goudy i wkładką papierową.

A najbardziej denerwujące jest to, że pisząc o studniówkach czy maturach coraz częściej muszę używać zwrotów "za moich czasów", "pamiętam jak...". Jedyna pociecha w tym, że żadna młodość nie trwa wiecznie i ci abiturienci, którzy dzisiaj z politowaniem czytają te teksty, za 40 lat też będą babciami i dziadkami. I dobrze im tak!
Jerzy Majda, felietonista "Kuriera Powiatu Kwidzyńskiego"

Polub nas na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto