Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów

Rafał Cybulski
fot. cyfrowe.mnw.art.pl/Wikipedia
Kolejny odcinek Ognia i Wody dostajecie Internauci tego samego dnia, co Czytelnicy "papierowi". Dyskusja Michała i Rafała dotyczy bowiem wizyty, która odbędzie się w sobotę.

Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów

Stańczyk

Zapewne wszyscy z Państwa doskonale, lub chociażby dobrze, kojarzą słynny obraz Jana Matejki "Stańczyk", którego pełna nazwa brzmi "Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska". Władcy się zmieniali, a Stańczyk pozostawał na swoim miejscu, mimo, że nie oszczędzał swoich pryncypałów, których decyzje polityczne smagał batem swojego ciętego dowcipu. No cóż, łatwiej można znieść taką potwarz, gdy wyśmiewa człowiek piastujący stanowisko błazna. Błazen nie błazen, ale to właśnie Stańczyk po wielu latach alegorycznie ukazywany był jako człowiek głęboko zatroskany o losu swojego (czyli naszego) kraju. Nie tylko u Matejki.

Czytaj także: Ogień i Woda. Walenty a debata publiczna

Gdy patrzę na obraz mistrza Jana, nieodparcie przychodzi mi na myśl człowiek, który już jutro zawita do naszego miasta. Piszę oczywiście o Januszu Korwin-Mikkem, który w powszechnej świadomości odgrywa rolę błazna politycznego. O podtrzymanie tego wizerunku na bieżąco dbają współcześni malarze odpowiedzialni za kształtowanie miraży i tła politycznego. Pomaga w tym także i sam JKM, który nijak pasuje do świata "poważnej" polityki. Bo przecież "poważny" polityk to ten, który mami, obiecuje i dba o ludzi. Rzecz jasna trudno zadbać o miliony na raz, więc najczęściej zapału i możliwości starcza "poważnemu" do zadbania o najbliższych, czyli swoich. A kto jest tym "niepoważnym", czyli błaznem? Oczywiście ten, który używa kalkulatora wspartego bezlitosną logiką.
Rzeczywiście dziwny typ. Najprzytomniejszy z czytelników zapewne zadaje sobie właśnie pytanie - "chwila, gdzie Korwin, skoro Stańczyk u Matejki jest odziany w czerwień?". Wszystko się zgadza - to przecież strój błazeński. Zresztą podejrzewam, że sam Stańczyk jest postacią panu Januszowi dosyć bliską. Jego imieniem (Stańczyka, nie Janusza) nazwany był bowiem wrocławski kwartalnik konserwatywno-liberalny wydawany od 1986 roku, w którym publikował m.in. jutrzejszy nasz gość i Stefan Kisielewski.

Teraz mam właśnie przed sobą, niemalże starszą ode mnie książkę autorstwa JKM-a "Niebezpieczne ubezpieczenia". Książka ciekawa, także w kontekście obecnych problemów ZUS-u. Jej fragment na koniec: "Piszę to ze świadomością, że nie zyskam poklasku u znacznej większości emerytów i pantoflarzy - tak żyć naprawdę jest wygodnie. W końcu jednak nadejść musi moment otrzeźwienia - po prostu zabraknie pieniążków, które powstają z nieskrępowanej twórczej pracy młodych i energicznych ludzi.". JKM, rok 1978. To ci błazenada.
Michał Chodorowski, komentator portalu kwidzyn.naszemiasto.pl

Żenada

Już na wstępie przyznam się do młodzieńczej fascynacji wczesną twórczością Janusza Korwin-Mikkego. Jako 17-latek niemal nie rozstawałem się z dziełem dla wielu karciarzy kultowym, książką " Brydż dla początkujących". Ten podręcznik, to było mistrzostwo świata, bo autor, brydżowy mistrz nad mistrze, pisał o cesarzu gier karcianych z taką swadą i humorem, że nauka licytacyjnych niuansów była, jak bułka z masłem. Do dziś pamiętam, że starszeństwo pików w brydżu zawdzięczamy pewnej angielskiej wdowie, zaś jeśli ludzkość będzie grała w brydża wystarczająco długo, to komuś w końcu, cztery razy rzędu, trafi się 13 pików "w ręce" . Ot, takie mądrości, filozofa, matematyka, cybernetyka i od wielu lat niestety, polityka, Janusza Korwin-Mikkego.

Polecamy również:Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Igrzyska

Pewnie trochę przez wzgląd na brydża, zawsze miałem kłopoty z moją klasyfikację Korwina, jak się o nim często mówi. W trakcie studiów, czyli dobre naście lat temu, wielokrotnie miałem okazję dyskutować z jego zwolennikami, których wśród młodych ludzi wówczas nie brakowało. Ba, niektóre pomysły Korwina, zwłaszcza w kwestiach gospodarczych, byłbym nawet w stanie zaakceptować, ale już wtedy było mi z nim nie po drodze w kwestiach światopoglądowych. Wprawdzie o "dżender" nikt jeszcze nie wspominał, ale już wtedy czołowy brydżysta kraju, jasno dawał do zrozumienia, gdzie jest miejsce kobiety. Co więcej, miał on nawet na podorędziu listę kierunków studiów, które jego zdaniem, są odpowiednie dla dziewcząt, jeśli te upierają się, by jednak studiować. O jego społecznym upośledzeniu ostatecznie przekonały mnie wypowiadane przez niego brednie na temat niepełnosprawnych. "Jeśli już muszą żyć, to jako jednostki słabe i społecznie nieprzydatne powinni siedzieć w domu". W mojej opinii to niestety już nie błazenada. To żenada.

Mimo wszystko, przez wzgląd na brydża i lata młodości, na występki pana Janusza patrzę z pewną pobłażliwością. Ot, niegroźny wariat o dość dziwacznych poglądach. Jednak choć tak jak i on życzyłbym sobie niższych podatków i mniejszej liczby urzędników, to jednak władzy bym mu nie powierzył, bo nie chcę świata, w którym obowiązuje prawo dżungli. Świata, w którym większy i silniejszy zjada mniejszego i słabszego. Przecież jednak czymś różnimy się od zwierząt, o czym Korwin-Mikke zdaje się zapominać. A już na poważniej, to Michałowe porównanie do Stańczyka wydaje mi się tu wprost idealne. Zwłaszcza zważywszy na spora dozę tragizmu w postaci ze wspominanego przez niego obrazu. Ów tragizm możemy też odnaleźć w osobie przegrywającego kolejne wybory, gościa, którzy przyjeżdża do Kwidzyna z nowym projektem.
Rafał Cybulski, redaktor prowadzący

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto