Wprawdzie Mikołaj Rej dawno obwieścił światu, że "Polacy nie gęsi, iż swój język mają. ", ale językiem kulinarnym nie chcę się chwalić do dziś. W naszej kuchni nadal obowiązuje przysłowie "cudze chwalicie, swego nie znacie", tyle że w nieco zmodyfikowanej wersji "swoje chwalicie jako cudze".
Czytaj także:Zupełna abstrakcja - odchodzi Suchowicz
Reflekcja na ten temat naszła mnie w czasie minionych świąt, gdy pałaszowałem rybę po grecku. To jedna z moich ulubionych potraw, więc moi rodzice dbają, by "fish a'la greece" nie zabrakło zarówno w trakcie świąt Bożego Narodzenia, jak i Wielkiej Nocy. To danie, to znak firmowy naszej rodzinnej kuchni, więc nie raz zastanawiałem się skąd ta nazwa. Byłem w Grecji, więc wiem, że tam ryb nie podaje się z takim farszem, a w menu próżno szukać takiej nazwy.
Czytaj także:Homofobie, oby twój syn okazał się gejem!
Podobnych przykładów jest znacznie więcej. Ci którzy byli w Bretonii (a nawet i Bretanii), zarzekają się, że nikt nie wie tam nic o fasolce po bretońsku. W niektórych kawiarniach można się za to napić kawy po polsku, u nas znanej jako kawa po turecku. A jeśli nie po turecku, to sypanej lub parzonej, ale na pewno nie po polsku. Polskie pochodzenie potraw próbujemy również ukryć w przypadku barszczu ukraińskiego i pierogów ruskich. Wprawdzie nie zaprzeczę, że w Rosji, czy na Ukrainie, też można je zjeść, ale dlaczego nie możemy ich zawłaszczyć dzięki nadaniu polskiej nazwy.
Podobne absurdy można spotkać w obrębie naszego kraju. Mam tu na myśli przede wszystkim śledziki po góralsku produkowane nad morzem i kaszubskie oscypki z gór. Najtrudniej połapać się jednak na rynku serów i wędlin. Np. ja najbardziej lubię kiełbasę żywiecką, oczywiście tę produkowaną w Kwidzynie. Poza tym w grę wchodzi jeszcze toruńska z Borów Tucholskich i podwawelska nie wiadomo skąd. W przypadku serów nie pogardzę pasłęckim, oczywiście nie tym z Pasłęka. Mogę również podjeść warmińskiego z Mazur i Złotego Mazura z Kujaw. Albo jakoś tak, bo już mi się wszystko poplątało. Istny groch z kapustą - też polska specjalność.
Na koniec dodam jeszcze, że w Rumunii pod nazwą kiełbasa polska, dostaniemy parówki. Całkiem zjadliwe, więc chyba nie ma się czego wstydzić. Choć w USA pod tą samą nazwą kryje się już zupełnie inna kiełbasa. Pokiełbaszone to wszystko.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?