Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów
Śmiech przez łzy
I znowu mamy święty spokój, życie wraca do normy. Bojowe sztandary partyjne wyniesiono na strych, gdzie zakurzone i oblepione pajęczyną, czekać będą następne cztery lata, by ruszyć do walki o szczęście i dobrobyt miasta i powiatu. Na wszystkich sztandarach te same hasła o zdrowiu, bezpieczeństwie, edukacji, sporcie i kulturze. Na wszystkich kandydackich buźkach te same przymilne uśmiechy, które już można (w ramach oszczędności) zgasić - przydadzą się ponownie pod koniec kadencji. Już wiadomo, kto z kim i przeciw komu, kto będzie zadzierać nosa, a kto strzelać focha i opuszczać salę obrad - bo w tym mieście i powiecie zawsze tak było, jest i będzie.
Powszechnie wiadomo, kto grał fair, a kto kupował głosy browarami, jabolami, czekoladami i sprzedażą na kreskę, ale oficjalnie o tym powiedzieć nie można, nazwisk (ogólnie znanych) podać nie wolno, bo od razu sąd z powództwa cywilnego o pomówienie i zniesławienie, nie ma więc przeszkód, by obłudnie stwierdzić, że wszyscy zasiadający przekonali do siebie wyborców siłą argumentów, rzeczowością, profesjonalizmem i kompetencją. Jeden wieczny burmistrz pozostał "miłościwie nam panujący", ale drugi wieczny burmistrz dostał łomot straszliwy (chyba także nieco ku zaskoczeniu zwycięzcy, biorąc pod uwagę rozmiar klęski rywala).
POLECAMY RÓWNIEŻ: Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Sfałszowane wybory
Bezwzględni wyborcy z Prabut wyrwali z szeregów mojej Grupy Teatralnej zdolnego wokalistę, na szczęście (lub nieszczęście) litościwi mieszkańcy gminy Gardeja nie pozwolili, by z Grupy odszedł równie zdolny aktor - czyli bilans zysków i strat się równoważy. Tak jak w partiach, ci którzy mieli pięciu radnych, a został im się jeden cieszą się, że w ogóle ktoś został, ci, którzy mieli jednego, a teraz mają dwóch pieją z zachwytu, że podwoili stan posiadania, ci, którzy nie mieli nic, a teraz mają jednego trwają w wyborczej ekstazie i nadziwić się nie mogą, jak to się stało. Bo to wielka sztuka cieszyć się byle czym i z byle czego, nawet jeśli jest to śmiech przez łzy.
Jerzy Majda, felietonista "Kuriera Powiatu Kwidzyńskiego"
Nuda i bicie piany
Może i Jurek będzie miał święty spokój, zwłaszcza, że strata wokalisty nie jest dlań bolesna, wszak ma ich co najmniej kilkoro, ale dla lokalnego dziennikarza koniec wyborów, to dopiero początek mordęgi. Nawet Jurek zauważył, że i tak "wiadomo, kto z kim i przeciw komu, kto będzie zadzierać nosa, a kto strzelać focha i opuszczać salę obrad". Jednym słowem nuda, czyli dla dziennikarzy rzecz najgorsza. Już pierwsze sesje w pełni to potwierdziły, a ja listę najczęstszych mówców mógłbym obstawić w ciemno, zarówno przed sesją Rady Miasta, jak i tą powiatową. Podobnie, jak nazwiska przewodniczących wspomnianych Rad. Owszem utarczki i pierwsze małe bitewki też były, ale jak zwykle dotyczyły one raczej kwestii formalnych, nicnieważnych pierdół i głosowań o z góry przesądzonym wyniku. Zero merytoryki, sto procent bicia piany.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Zielony hit Internetu
Przyznam, że mnie osobiście najbardziej rozczarował rozwój wydarzeń w samorządzie powiatu. Wyborczy wynik wskazywał, że akurat tu musi dojść do jakichś przetasowań. Przypomnę, że PO ma obecnie w Radzie 7 mandatów, SLD - 6, a PSL - 3, zaś do koalicyjnej większości potrzeba 11 głosów. Jak łatwo policzyć PO z PSL-em samodzielnie rządzić nie mogą, więc wydaje się, że ważną rolę w tej układance powinno pełnić SLD, zwłaszcza, że lewica ma tylko o jednego radnego mniej od PO. A jak podzielono stanowiska w zarządzie? Ano po staremu, czyli trzy stanowiska w tym starostę i wicestarostę dla PO i jedno dla SLD. Zaczynam się więc zastanawiać, czy jest sens organizować wybory, skoro nikt poza rządzącymi nie pali się do rządzenia, a wyniki wyborów, nawet różne od tych poprzednich i tak nie przynoszą zmiany?
Na koniec wytłumaczę Jurkowi dlaczego wszyscy czują się zwycięzcami. To znak naszych czasów wynikający z edukacji i systemu korporacyjnego. W klasycznym "win-win" (wygrany-wygrany) chodzi o takie rozwiązanie problemu, by obie strony czuły się zwycięzcami. Natomiast do wyborczego "win-win" idealnie nadają się wybory samorządowe, bo jedni powiedzą, że wygrali w sejmikach, inni, że w metropoliach, a jeszcze inni , że w pipidówach.
Rafał Cybulski, redaktor prowadzący
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?