Dwudziestokilkuletni Vincent cierpi na zespół Tourette'a, objawiający się nerwowymi tikami, niepohamowanym wykrzykiwaniem wulgaryzmów i zachowaniem wskazującym, że w jego komórki nerwowe co chwilę – jak sam stwierdza – załatwia się gromada klaunów. Kiedy umiera jego ukochana matka, trafia do zakładu psychiatrycznego. Ojciec, polityk walczący o reelekcję, uznaje, że chory syn przeszkodziłby mu w kampanii wyborczej. W ośrodku chłopak poznaje cierpiącego na nerwicę natręctw, pedantycznego Alexa i weterankę anoreksji Marie. Osamotniony Vincent, pozostawiony na uboczu toczącego się życia, postanawia uciec z zakładu i jechać nad morze, gdzie chciałby rozsypać prochy matki. Chłopak wspólnie z przyjaciółmi kradnie samochód szefowej ośrodka i wraz z nimi wyrusza w stronę Morza Śródziemnego. Tak zaczyna się ich wspaniała droga ku wolności. Są szczęśliwi i w końcu mogą myśleć o tym co dla nich najważniejsze: miłości, przyjaźni, odpowiedzialności.
Zobacz również: "Patriotycznie Zakręcony" poeta z Prabut. GŁOSUJ w etapie wojewódzkim!
„Vincent chce nad morze” to ciepła opowieść o realizowaniu marzeń. Tiki i „szalone” zachowania bohaterów rozśmieszają, ale nie ośmieszają bohaterów. Poza dynamiczną reżyserią i przepięknymi zdjęciami Alp, w filmie odnajdziemy mądre aktorstwo trójki głównych bohaterów. Zagrani przez nich młodzi ludzie są pełnokrwistymi postaciami, pokazującymi prawdziwe emocje. Szczególnie zapada w pamięć anorektyczka Marie, zagrana przez Karoline Herfurth, znaną z ról w „Pachnidle” i „Lektorze”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?