Hejted Kwidzyn. Czy musimy nienawidzić?

Nazwa Hejted pochodzi od angielskiego słowa "hated" - znienawidzony. To alternatywa dla stron Spotted, która również pozwala przekazać anonimową wiadomość użytkownikom strony, ale na tym podobieństwa się kończą. Twórcy Hejted wyszli naprzeciw potrzebom sfrustrowanych Internautów, tworząc dla nich platformę do narzekania i głośnego wyrażania negatywnych opinii na różne tematy, dotyczące pewnych określonych środowisk.

Co gryzie kwidzyniaków? Można by rzec, że przeszkadza im wszystko. Bo lampki świąteczne idioci wieszają, bo w sklepie meblowym jest za dużo towaru i obsługa niemiła, bo w lumpeksie za drogo. Obok prozaicznych, wręcz błahych powodów niezadowolenia, można znaleźć posty, które poruszają ważne problemy społeczne.

ZOBACZ TEŻ: Spotted Kwidzyn, czyli chciałbym, ale się wstydzę

"Głosujący obywatel" zdecydował się publicznie dać wyraz własnemu niezadowoleniu, które pojawiło się wraz z komentarzami rzeszy kwidzynian, narzekających na wyniki wyborów samorządowych. Trudno się z nim nie zgodzić, kiedy dość dosadnie stwierdza, że prawo do wypowiadania się w tej kwestii powinni mieć tylko ci, którzy poszli zagłosować. Natomiast inna użytkowniczka poddaje w wątpliwość bezpieczeństwo po zmroku na ul. Polnej. Zaczepki z pytaniem o papierosy najwyraźniej też nie przypadły jej do gustu. Mieszkańcowi Prabut przeszkadzał natomiast duży baner wiszący na murach banku. Jego zdaniem, to oszpecanie wizerunku miasta.

Sensem istnienia tego typu stron, jest dzielenie się zjawiskami, które irytują użytkowników, a jak powszechnie wiadomo, negatywne emocje kumulujące się w ludziach, rodzą agresję. Hejterzy dają upust swej niechęci w postach, które niestety często przypominają wielką kumulację wulgaryzmów. Jeden z takich właśnie niewybrednych komentarzy odnosi się do ochroniarza pracującego w dużej kwidzyńskiej drogerii. Fakt, że zagląda do koszyków klientów, może być denerwujący, jednak treść postu pozostawia wiele do życzenia.

- Matka nie nauczyła, że nie wkłada się nosa w nie swoje sprawy? - brzmi jedyny fragment nadający się do zacytowania. Aż korci, by zapytać hejtującego, czy kultury słowa też matka go uczyła...

Co na temat ekspresji językowej osób hejtujących sądzi administratorka?

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Hejt a wolność słowa

- Dlaczego cenzurować coś, jeśli nie ma innych słów na sytuacje, które dzieją się u nas w mieście? Poza tym, nie można zmieniać treści posta bez zgody autora - odpowiada.

Nie publikuje natomiast tekstów, które nie dotyczą Kwidzyna (podobne strony funkcjonują również w Prabutach i Sadlinkach) oraz tych, które się powielają. Ponadto administratorka stara się dbać, by posty, które publikuje, nie wyrządzały nikomu krzywdy. Owszem, hejty to krytyczne opinie, ale należy umieć odróżnić dezaprobatę od dręczenia. Pamiętajmy, że wolność słowa, to nie swawola, na którą możemy sobie pozwalać pod przykrywką anonimowości.

W chwili, gdy pisałam ten artykuł, na stronie pojawił się post, w którym administratorka informuje, że wulgarne hejty nie będą dłużej tolerowane. Daje to nieco naiwną nadzieję na wzrost kultury słowa hejtujących kwidzyniaków. Jak ta zmiana wpłynie na funkcjonowanie strony, powinniśmy przekonać się w niedługim czasie.