Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MMTS: Kwidzynienie o jedno zwycięstwo od półfinału play-off

Rafał Cybulski
Rafał Cybulski
MMTS Kwidzyn pokonał NMC Powen Zabrze i w ćwierćfinale play-off prowadzi 1:0. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, a losy meczu ważyły się do samego końca. Ostatecznie kwidzynianie wygrali 29:28 (14:15). Następny mecz w kolejną sobotę, w Zabrzu.

Choć w ostatnich tygodniach Powen spisuje się naprawdę nieźle, a przed tygodniem ograł Vive, to jednak faworytem rywalizacji w play-off jest MMTS. Kwidzyńscy kibice przed tym spotkaniem doceniali klasę rywala, ale wszyscy byli przekonani, że podopieczni Krzysztofa Kotwickiego bez problemów poradzą sobie z beniaminkiem. Skoro tydzień temu położyliśmy na łopatki mistrza Polski...

Jednak wszystkich kwidzynian szybko spotkał zimny prysznic. Nim MMTS złapał właściwy rytm w 7 minucie przegrywał już 2:6. Gospodarze fatalnie pudłowali w ataku, w czym prym wiódł najlepszy w Płocku Tolek Łangowski (choć dzielnie mu sekundowali Patryk Rombel, Przemek Rosiak i Kamil Sadowski). Kwidzynianie przebudzili się dopiero po kwadransie, gdy przy stanie 4:8 zdobyli 3 gole z rzędu. Dwa z nich zdobył Maciej Mroczkowski. W 21 minucie po golu Michała Pereta kwidzynianie wyrównali, a minutę później po bramce Mateusza Seroki wyszli na pierwszy w tym meczu prowadzenie. Seroka był zresztą najjaśniejszym punktem kwidzyńskiej drużyny, bo jako jako jedyny niemal wcale się nie mylił. W całym meczu trafiał z kontry, ze skrzydła i trzykrotnie z rzutu karnego.
Gdy w 27 minucie MMTS prowadził 13:11 wydawało się, że wszystko pójdzie już z górki, ale końcówkę gospodarze rozegrali fatalnie. Nagle zaczęli gubić piłki w ataku, a zabrzanie dzięki skutecznym kontrom odzyskali prowadzenie. Na przerwę Powen schodził z jednobramkową zaliczką.

Od początku drugiej połowy MMTS grał jednak koncertowo, a pierwszoplanowe role grali Seroka i Robert Orzechowski. Ten ostatni zaczął trafiać w ataku, a do tego w obronie trzykrotnie świetnie ustawiał się pod rywali i łapał ich na faule ofensywne. W 40 minucie gospodarze prowadzili 20:19, a 9 minut później 27:21. Warto też odnotować dobrą zmianę Adriana Nogowskiego. Kwidzyńscy kibice szaleli z radości i już chyba świętowali zwycięstwo, ale Powen się nie poddał, a trener Bogdan Zajączkowski pokazał, że zna się na swoim fachu. Zabrzanie zaczęli indywidualnie pilnować Mroczkowskiego i Roberta Orzechowskiego, i MMTS zupełnie się zaciął w ataku. Do końca spotkania kwidzynianie zdobyli tylko dwa gole, a goście systematycznie niwelowali straty. Co gorsza kilka minut przed końcem boisko musiał opuścić Seroka, który wracając za kontrą rywali wpadł w Łukasza Stodtko i ujrzał czerwoną kartkę. 4 minuty przed końcem Powen zniwelował straty do dwóch bramek, a na minutę przed końcem do jednej. W dodatku na kilkanaście sekund przed końcem zabrzanie znów mieli piłkę, ale jednak nie udało im się doprowadzić do remisu, choć gdyby w ostatniej sekundzie sędziowie podyktowali rzut karny na ich korzyść, to nie moglibyśmy chyba mieć żadnych pretensji.
MMTS wygrał, ale beniaminek wysłał nam wyraźny sygnał, że tanio skóry nie sprzeda.

MMTS Kwidzyn - Powen Zabrze 29:28 (14:15)

MMTS: Szczecina, Suchowicz - Seroka 9, Orzechowski 7, Mroczkowski 4, Nogowski 3, Peret 3, Krieger 2, Sadowski 1, Daszek, Łangowski, Rombel, Rosiak. Kary: 6 min. (czerwona kartka dla Seroki)
Powen: Kicki, Banisz - Bushkov 7, Stodtko 7, Rumniak 5, Nat 4, Niedośpiał 2, Droździk 1, Garbacz 1, Mokrzki 1, Hojnik, Kandora, Kowalski. Kary: 10 min.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto