Pod koniec lipca 2010 roku jeden z mieszkańców gminy Gardeja zawiadomił dyżurnego kwidzyńskiej komendy policji, że w Osadnikach mężczyzna skatował na śmierć swojego psa. Policjanci, którzy pojechali na miejsce, znaleźli zabite zwierzę zakopane na głębokości 30 cm przy pobliskim szambie. Z relacji naocznych świadków wynikało, że mężczyzna katował zwierzę, a następnie je zakopał.
Czytaj również:**W Starogardzie Gdańskim zwyrodnialcy żywcem spalili psa**
W trakcie procesu oskarżony próbował udowodnić, że pies zdechł...w wyniku najechania na niego przez samochód. Biegli z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w swojej opinii jednoznacznie stwierdzili jednak, że charakter obrażeń na ciele zwierzęcia wyklucza, aby śmierć mogła być następstwem najechania samochodem. Biegli wskazali, że obrażenia, jakie ujawniono podczas sekcji zwłok psa, są wynikiem uderzeń twardym, owalnym lub okrągłym przedmiotem o niewielkich rozmiarach.
Pies miał krwiaki m.in. na lewej łopatce, prawym kolanie, prawej stronie potylicy. W klatce piersiowej i worku osierdziowym znajdowała się krew. Biegli stwierdzili brak krwi w prawej komorze serca, a także złamanie lewego górnego kła i zwichnięcie nadgarstka.
O sprawie czytajcie również w piątkowym numerze (23 listopada) "Kuriera Powiatu Kwidzyńskiego"
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?