Blog Rafała Cybulskiego * - Z Koziej Wólki do Pcimia, czyli zapomniane drogi

Wiem coś o tym, bo w redakcji odebraliśmy już kilka skarg od naszych Czytelników. Oczywiście nie ma w tym nic dziwnego, bo topniejący śnieg obnaża przed nami brutalną prawdę o naszych drogach, przede wszystkim tych lokalnych. Naraz na wierzch gromadnie wyłażą dziury, doły, wyrwy i nierówności. Nierzadko okazuje się, że w niektórych miejscach droga nie ma już asfaltu.

W dodatku po każdej kolejnej zimie drogowy krajobraz wydaje się być coraz większym koszmarem. Problem w największym stopniu dotyczy oczywiście dróg gminnych lub lokalnych, ale zdarza się, że jest nieobcy również trasom wojewódzkim, które są takimi tylko z nazwy.

Co ciekawe czołówka wstydliwego rankingu najgorszych dróg w naszym powiecie od kilku lat wydaje się niezmienna. Mątowskie Pastwiska-Benowo, Podzamcze-Gurcz-Ryjewo, Brachlewo Licze, Prabuty-Stary Kamień - to chyba drogi najczęściej wymieniane w kontekście pilnych remontów. Niestety to tylko wierzchołek góry lodowej, bo tak naprawdę naprawy wymaga większość dróg lokalnych. Marną pociechą jest fakt, że podobnie jest na terenie niemal całego kraju.

Zobacz także: W poniedziałek pomorscy parlamantarzyści osobiście przetestują drogi wojewódzkie

Wygląda to tak, jakby rządzący w pędzie za autostradami i drogami ekspresowymi, zapomnieli o drogach wiodących z Koziej Wólki do Pcimia. Wiele z nich nie było remontowanych od kilkunastu lub kilkudziesięciu lat, a przecież codziennie z tysięcy takich dróg korzystają miliony Polaków. Dojeżdżają do pracy, szkoły lub sklepu, a licha lokalna droga często jest dla nich jedynym połączeniem ze światem. Niestety ta sama droga jest dla nich również źródłem wielu frustracji.

Ja miałem okazję się przekonać, jak wyglądają drogi w gminie Gardeja. A właściwie, jak nie wyglądają. W pobliżu Rozajn wydaje się, że za rok lub dwa asfalt zniknie zupełnie, a do Czarnego Dolnego lub Górnego trzeba jechać slalomem, bo inaczej nie da się ominąć licznych dziur, czasami bardzo głębokich.