Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów- Służba zdrowia...
Jak Jurand pod bramami Szczytna
Dzisiaj będzie kolejny kamyczek do ogródka systemu opieki zdrowotnej w Kwidzynie. Oto zwykły dzień pracy Punktu Pobrań pewnego laboratorium na terenie szpitala. Ilość osób obsługujących klientów -1. Ilość osób pobierających krew -1. Ilość osób oczekujących (w szczytowym momencie) -32. Powierzchnia poczekalni -10 m kw. Czas oczekiwania (w moim przypadku)- od 9.10 do 10 46. Ciasno, duszno, gorąco, a ciemny lud w pokorze stoi i czeka, bo wie, że laboratorium do interesu dokładać nie będzie i maksymalizację zysków postanowiło osiągnąć poprzez minimalizacje kosztów.
Pacjent jest wdzięczny, że w ogóle pozwolono mu czekać pod dachem, a nie na zewnątrz. On zdaje sobie sprawę, że władze firmy są spoza Kwidzyna i nie znają naszych realiów, nie wiedzą, że na każdej ulicy mamy po 10 lokali z kartką na szybie "do wynajęcia". A może wiedzą tylko wolą nie wiedzieć, bo wynajęcie większego pomieszczenia gdzie indziej kosztowałoby drożej. O wiele wygodniej jest okazać lekceważenie tym, dzięki którym się utrzymuje i osiąga dochody. Znamy przecież zakłady z naszego terenu, które zarabiają na tym co wyprodukują pracownicy, a to, że owi pracownicy są zatrudniani na 1/25 etatu, za najniższą krajową, prezesów i dyrektorów nie obchodzi, bo liczy się tylko zysk własny ("a jak się nie podoba to wynocha, na wasze miejsce jest 100 chętnych").
POLECAMY RÓWNIEŻ: Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Po WOŚP-ie!
Pacjent jest spokojny, pacjent się nie burzy, bo pacjent jest przyzwyczajony do czekania - na pobranie krwi, na wizytę u specjalisty, na przyjazd karetki, na operację - taki medyczny totolotek: albo się doczeka albo nie. Jak nie umrze to żyć będzie. Ważne, żeby kasa płynęła w odpowiednim kierunku i na właściwe konto. By laboratorium rosło w siłę, a ich szefom żyło się dostatniej. O ile piękniejsze byłoby życie gdyby tak jeszcze ci cholerni pacjenci nie powodowali zużycia igieł, strzykawek, próbówek, jednorazowych rękawiczek - przecież to wszystko kosztuje. Ale egoistycznie nastawiony pacjent tego nie chce zrozumieć, więc za karę niech stoi w dusznej poczekalni, jak Jurand pod bramami Szczytna.
Jerzy Majda, felietonista "Kuriera Powiatu Kwidzyńskiego"
Czy ktoś doceni pacjenta idealnego?
Ja, w przeciwieństwie do Jurka, jestem pacjentem idealnym, bo ze służbą zdrowia wolę nie zadzierać. Po prostu nie choruję. A jak nawet choruję, to nie biegnę z każdą pierdołą do lekarza. Mój pracodawca może potwierdzić, że druku L4 nie widziałem od niepamiętnych czasów, a ja zaświadczam, że dopóki mogę stukać w klawisze, to trwać na posterunku będę. Nawet badania okresowe traktuję z pewnym przymrużeniem oka, zwłaszcza w kwestii terminów (trochę się wychylam, ale mam nadzieję, że nikt z kadr w Gdańsku tego nie czyta).
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Kibice!
Dobra, nich będzie, szczerze wyznam, że placówek służby zdrowia unikam również z innego powodu - złych doświadczeń. Niemal równo 6 lat temu, w środę, a więc dniu zamknięcia numeru, co w mojej pracy jest istotne, około godz. 5 obudził mnie koszmarny ból brzucha. Skulony i otumaniony dotrwałem jakoś do 7, ale o 7.30 byłem już na SOR-ze. Tam spędziłem następnych 12 godzin, bo mimo kilku badań nikt nie mógł postawić diagnozy. Dobrze, że ok. godz. 20 na SOR zajrzał pewien lekarz, którego znam. Dwuminutowy wywiad i małe "macanie" brzucha wystarczyły, by zawyrokował: - To wyrostek, powinieneś jak najszybciej trafić na stół...I około 22 byłem już pod narkozą... Dodam, że lekarz, który postawił trafną diagnozę, chirurg, sam nie mógł wtedy operować, po tym jak zmarł jeden z jego pacjentów. (Potem okazało się, że nie z jego winy, ale bez względu na okoliczności ja o nim nie dam powiedzieć złego słowa, bo diagnostą okazał się znakomitym) Zresztą najgorsze i tak miało dopiero nastąpić na oddziale pooperacyjnym, ale o tym innym razem...
Na koniec wyjaśnię jednak, że w pewnym stopniu Jurka rozumiem. A służby zdrowia unikam nie tylko z powodu szpitalnej traumy, ale i z powodu wspomnianych przez niego kolejek i związanego z tym poczucia straty czasu; z powodu ciasnych korytarzy, czy braku krzeseł w poczekalniach. Poza tym w ten sposób oszczędzam czas lekarzy oraz publiczne pieniądze. Chciałbym, żeby ktoś wziął to pod uwagę, gdy naprawdę zachoruję.
Rafał Cybulski, redaktor prowadzący
ZERKNIJ TAKŻE NA TO: Kwidzyn. Ogień i Woda, felietonowe potyczki dwóch żywiołów - Protesty i blokady!
PO NASZEJ PUBLIKACJI
Odnosząc się do felietonu "Ogień i Woda... czyli o spotkaniu dwóch żywiołów" opublikowanego w dniu 27 lutego 2015 roku, w imieniu "Laboratoria Medyczne Bruss" Grupa Alab Spółka z o.o. Z siedzibą w Gdyni, która poczuła się wywołana do odpowiedzi rzeczonym felietonem, uprzejmie zauważam, co następuje:
"Laboratoria Medyczne Bruss" Grupa Alab Spółka z o.o. prowadzi na terenie Kwidzyna dwa punkty pobrań materiałów do badań - na terenie szpitala, przy ul. Hallera 31 oraz w centrum miasta, przy ul. Piłsudskiego 10. Zatem, gdyby pacjenci punktu pobrań na terenie szpitala w Kwidzynie, w tym autor felietonu, zamiast stać pokornie w ciasnocie, duchocie i gorącu (jak pisze autor felietonu), podnieśli zmęczone czekaniem głowy, zapewne zauważyliby znacznych rozmiarów plakat informujący o punkcie pobrań w centrum miasta, który zapewnia pacjentom znacznie lepsze warunki i dodatkowo kusi 10 proc. promocją, o której również można (jeśli się chce) przeczytać na kolejnym plakacie. Tak więc, zawartą w felietonie, informację o możliwości wynajęcia lokalu w centrum miasta spółka zauważyła i wykorzystała - w marcu 2013r. Słuszne są, zawarte w felietonie, spostrzeżenia w przedmiocie warunków, w jakich przyjmowani są pacjenci (i pracuje personel) punktu pobrań na terenie szpitala. Jednak, wbrew kategorycznym twierdzeniom zawartym w felietonie, trudno wskazać odpowiedzialnego za taki stan rzeczy. Z jednej strony - punkt pobrań musi być zlokalizowany na terenie szpitala; z drugiej - szpital nie dysponuje nadmiarem wolnych pomieszczeń. Parafrazując klasyka - sorry - taka rzeczywistość. Trudno też podzielić niczym nie poparte, a mimo to kategoryczne twierdzenia autora felietonu mówiące o maksymalizacji zysków, jako naczelnym celu działania spółki. Minimalizacja kosztów może być, i często jest, również w systemie opieki zdrowotnej, wymuszona przez zjawisko stosunkowo nowe w naszej rzeczywistości - mianowicie konkurencję; niekoniecznie uczciwą. "O ile piękniejsze byłoby życie gdyby tak jeszcze ci..." autorzy publikacji mieli dostęp do sprawdzonych informacji.
Wojciech Reguła, Laboratorium Medyczne Bruss
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?