Mini Olympic Games w tenisie stołowym. Piąte miejsce Patryka Kwiatkowskiego

Patryk Kwiatkowski w turniejowej drabince Mini Olympic Games był rozstawiony z numerem 3, więc to jego startem związane były największe nadzieje, pozostali mieli walczyć o miejsce w turnieju głównym, zarezerwowanym dla 32 zawodniczek i zawodników. Wszyscy rozpoczęli od rywalizacji w 16 grupach po 4 zawodników. Nasz faworyt spisał się najlepiej, chociaż w ostatniej rundzie gier eliminacyjnych przegrał niespodziewanie z żakiem Miłoszem Redzimskim. - Awansował do turnieju głównego z 2. miejsca, ale zwiastowało to kłopoty z dostaniem się do wymarzonej „czwórki” turnieju - relacjonuje trener pingpongistów MTS Mariusz Schaefer.

Już w 1/16 finału Patryk musiał się zmierzyć z turniejową „jedynką”, Patrykiem Dziubą (AZS Politechnika Rzeszowska). - Przed pojedynkiem próbowałem mu uświadomić, że rankingi nie grają” o czym sam się przekonał w rywalizacji grupowej przegrywając z zawodnikiem sklasyfikowanym w piątej dziesiątce. Tak uzdolniony tenisista stołowy, przy maksymalnej koncentracji i sportowym szczęściu, może wznieść się na sportowe wyżyny. A to może przynieść sukces z każdym zawodnikiem - tłumaczy szkoleniowiec Patryka.

Co prawda przeciwnik cieszył się już z brązowego medalu w ubiegłorocznych mistrzostwach Polski młodzików, był 3.w tegorocznym Grand Prix Polski, ale nasz zawodnik na swoim koncie miał 8. miejsce w Grand Prix i ogromną chęcią sprawienia sensacji. I tak się stało. - To co pokazał Patryk było niesamowite. Nie dał przeciwnikowi w żadnym momencie rozwinąć skrzydeł. Nawet w trzecim, przegranym secie ani przez moment nie wątpiłem w to, że wygra - mówi Mariusz Schaefer.

Zaraz potem, po 12. godzinach rywalizacji Patryk stoczył piękny pojedynek o awans do ćwierćfinału imprezy. A mecz z Bartłomiejem Szołkowskim (Return Piaseczno) zdaniem jego trenera był chyba najlepszym pojedynkiem turnieju, godnym finału niejednej imprezy. W tym pojedynku było wszystko: fantastyczne wymiany kontratopspinowe z obu stron, całe mnóstwo tenisowych „winnerów” i wspaniałych obron; nie zabrakło sytuacyjnych i szczęśliwych piłek po kancie stołu lub taśmie siateczki decydujących o zwycięstwie w poszczególnych setach. Kwidzynianin wygrał w czterech setach, w ostatnim do 12.

- Tak skończył się pierwszy dzień zawodów Mini Olympic Games , po prawie 13-godzinnym pobycie w jastrzębskiej hali sportowej. Najwięksi specjaliści od górniczego urobku, Patrykowi w tym dniu nie dali by rady - barwnie opowiada trener MTS.

Niestety drugiego dnia on i jego podopieczny musieli przełknąć gorzką pigułkę. W ćwierćfinale z Jakubem Chmielowskim (Nurt Przemyśl), w I secie Patryk miał dwa setbole, w drugim prowadził 7:1, a trzeciego wygrał do czterech, ale to rywal wygrał pojedynek 3:1. Na osłodę Patryk gładko wygrał 2 kolejne starcia i skończył turniej na 5. miejscu.

Pozostali nasi zawodnicy w rywalizacji grupowej wygrali tylko po jednym meczu, a debiutant Piotr Kowalczyk żadnego i nie znaleźli się gronie najlepszych 32 pingpongistów. Ostatecznie Oliwia Nakonieczna i Sylwek Smela zakończyli rywalizację na miejscach nr 33. Sylwek zdobył je pokonując swego kolegę Radka Kopeckiego.