CebuLOVE - Papiernik
Od kilku lat nasza redakcyjna ekipa w trakcie Kwidzyńskiego Biegu Papiernika wykonuje niemal katorżniczą pracę. Najpierw kilka godzin spędzamy na trasie lub w jej pobliżu, dokumentując to co dzieje się przed biegiem, w jego trakcie oraz tuż po zakończeniu. W dodatku pogoda nigdy nam nie sprzyja (biegaczom oczywiście również), bo gdy nadchodzi czas „Papiernika” wiadomo, że będzie upalnie lub bardzo upalnie, a jedyne co może tego dnia spaść z nieba, to ptasia kupa. Oczywiście tak jest w trakcie samego biegu, bo złośliwa natura potrafi skropić deszczem po południu, gdy wszyscy biegacze nie przeżywają już katuszy na trasie i mogliby posiedzieć na słoneczku korzystając z licznych atrakcji dodatkowych i sącząc mniej lub bardziej złociste trunki. Oczywiście nas dziennikarzy to nie dotyczy, bo my wtedy siedzimy już przy komputerach tworząc przeróżne klasyfikacje, porównując wyniki i wybierając setki zdjęć spośród tysięcy wykonanych w trakcie sobotniego przedpołudnia. Ale mimo trudów pracy, z którą musimy się zmierzyć tego dnia wcale nie narzekamy i co roku wracamy na trasę „Papiernika” z wielką ochotą. Dlaczego? Bo to impreza kultowa, wielkie święto biegania, które od dawna jest już czymś więcej niż wydarzeniem sportowym, zresztą najlepiej dowodzą tego opinie tych, którzy na bieg przyjeżdżają spoza Kwidzyna, często z odległych zakątków kraju a nawet z zagranicy.
POLECAMY RÓWNIEŻ: CebuLOVE, czyli pikantny felieton z ząbkiem czosnku. Odcinek 14: Gdzie ci hejterzy?
Gościłem u Was po raz trzeci, za każdym razem jest świetnie pod każdym względem. Dzieciaki uśmiechnięte od ucha do ucha, piękne medale, nagrody i atmosfera. Sporo było już biegów, w których brałem udział, ale ten jest szczególny, od 2 lat wpisany jako rodzinne święto. Obecność obowiązkowa! - tak na Facebooku naszego biegu napisał Radek, ale podobnie wpisał się Rafał: - Jak zwykle najwyższy poziom organizacji. To czwarty mój bieg z Wami i trzymacie najwyższy poziom. Szatnie, depozyty, doping, obsługa, pogoda, piknik rodzinny... Ach, wzorowo. Natomiast Karolina dodała: - Chapeau bas Kwidzyn! Było rewelacyjnie, za rok widzimy się ponownie...
No właśnie, ale czy będzie jakieś „za rok”. Przechadzając się po biegu po stadionie odbyłem co najmniej kilka rozmów ze znajomymi biegaczami z naszego miasta, ale wszystkie miały wspólny mianownik wyrażający się pytaniem: Ciekawe czy za rok „Papiernik” też się odbędzie? Wobec zmian, które nastąpiły w International Paper kilka miesięcy temu takie pytanie jest jak najbardziej zasadne, bo przecież z firmy, która tak świetnie organizuje ten bieg, odeszli ludzie, którzy w 2010 roku to wszystko wymyślili. Owszem wychowali następców, którzy w minioną sobotę udowodnili, że nawet bez Marka i Ani można to dalej ciągnąć trzymając przy tym nieosiągalny dla większości innych biegów poziom, ale czy obecni decydenci będą chcieli kontynuować to piękne dzieło? Bieg nr 7 musiał się odbyć, bo przygotowania były już mocno zaawansowane, ale czy odbędzie się bieg nr 8? Mam nadzieję, że tak, bo ta impreza to znakomita wizytówka naszego miasta i świetna promocja dla samego IP. Świadczą o tym wszystkie zachwyty i wszystkie uśmiechnięte twarze, których w sobotę na stadionie widzieliśmy tysiące. „Po innych biegach ludzie się rozchodzą, a tu siadają razem przy stołach, jedzą przepyszną zupę, piją piwo, dyskutują i weselą się, widać wspólnotę” - tak powiedziała jedna z moich znajomych i to najlepiej tłumaczy co moglibyśmy stracić razem z tym biegiem.
ZOBACZ TAKŻE: CebuLOVE, czyli pikantny felieton z ząbkiem czosnku. Odcinek 13: Mecz na szczycie
Rafał „Czosnek” Cybulski
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?