Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Ochrona zdrowia. Temat politycznie niewdzięczny". Rozmawiamy z dr Małgorzatą Gałązką-Sobotka z Uczelni Łazarskiego

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
"Ochrona zdrowia. Temat politycznie niewdzięczny". Rozmawiamy z dr Małgorzatą Gałązką-Sobotka z Uczelni Łazarskiego
"Ochrona zdrowia. Temat politycznie niewdzięczny". Rozmawiamy z dr Małgorzatą Gałązką-Sobotka z Uczelni Łazarskiego Archiwum Polska Press
- Wsłuchując się w przedwyborczą debatę, mam wrażenie, że zdrowie nie jest traktowane jako karta przetargowa, która może prowadzić do zwycięstwa - uważa dr n. ekonomicznych Małgorzata Gałązka-Sobotka, dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego.

Aż 95 proc. ankietowanych w przedwyborczym sondażu Kantar uznało, że najważniejszym tematem tej kampanii jest sytuacja w ochronie zdrowia, która - ich zdaniem - wymaga pilnej naprawy. Czy rzeczywiście programy zdrowotne poszczególnych ugrupowań mogą mieć wpływ na decyzje wyborców?

- Byłoby to spełnieniem moich marzeń, gdyby to deklarowane w sondażach zainteresowanie ochroną zdrowia przekładało się na pogłębioną ocenę partii politycznych poprzez pryzmat zaprezentowanych przez nie programów wyborczych. Oznaczałoby to, że partie polityczne mając tego świadomość - pewnie popartą wewnętrznymi badaniami opinii publicznej - byłyby zdeterminowane, aby podnosić jakość swoich propozycji reformatorskich w kampanii. Tymczasem wsłuchując się w przedwyborczą debatę mam wrażenie, że zdrowie nie jest traktowane na arenie wyborczej jako karta przetargowa, która może prowadzić do zwycięstwa. Ale wyostrzenie słabości systemu przez opozycję lub masowy protest którejś z kluczowych grup zawodowych np. pielęgniarek lub młodych lekarzy, może przyczynić się do porażki wyborczej. Stąd dyscyplina, aby na ostatniej prostej parlamentu minimalizować niepokoje społeczne w ochronie zdrowia, ale bez większej staranności o sam program wyborczy. Ma się wrażenie, że politycy nadal uważają, że na zdrowiu się wyborów nie wygrywa, bo Polacy są już przyzwyczajeni, że systemowi ochrony zdrowia daleko jest do ideału i trudno to zmienić. Dlatego kierują się raczej innymi elementami: bardzo jasno określonymi korzyściami, które dana partia może zadeklarować i szybko dostarczyć, niż obietnicami w zakresie poprawy jakości opieki zdrowotnej.

Jednak w sondażach zdrowie zyskuje w ostatnich latach...

- I to jest bardzo dobra, ale i zła wiadomość. Z jednej strony cieszy, że Polacy są bardziej świadomi znaczenia zdrowia i odpowiedniego jego zabezpieczenia. Z drugiej strony, od lat obserwowana jest tendencja przerzucania obowiązków związanych z troską o zdrowie i odpowiedzialności za nie na państwo, gdy tymczasem największy wpływ na naszą kondycję zdrowotną mamy my sami poprzez nasze wybory zdrowotne, styl życia, aktywność w zakresie profilaktyki. W systemach, w których zainwestowano w kompetencje zdrowotne społeczeństwa równoważą się role i zadania obywatela i państwa jako partnerów współdziałających na rzecz ochrony zdrowia. Dla przykładu, ogromne kontrowersje budzi program Konfederacji, który mówi o pełnej prywatyzacji usług zdrowotnych, daniu pieniędzy do ręki pod hasłem „zadecydujecie sami gdzie się chcecie leczyć, bo na konkurencyjnym rynku dostawcy zaoferują wam czego będziecie potrzebowali”. Problem tkwi w tym, że pomiędzy profesjonalistami medycznymi i dostawcami usług istnieje ogromna asymetria informacji. Na poziomie państwa powinniśmy odpowiedzieć na pytania czego nam faktycznie brakuje byśmy byli dłużej zdrowi i kto ma do odegrania w tym procesie jakie role. Nie ma wątpliwości, że podstawą jest profilaktyka i szybki dostęp do wczesnej diagnostyki.

Szybki to on nie jest...

- Pacjenci nie są odpowiedzialni za swoje zdrowie, a w obliczu choroby krążą od lekarza do lekarza, oczekując na kolejne wizyty i badania w długich kolejkach. W konsekwencji zbudowaliśmy system, w którym nikt nie bierze odpowiedzialności za zdrowie, jej rozmycie prowadzi do chaosu i wzajemnych oskarżeń. Nie dziwi zatem oczekiwanie obywateli, żeby uporządkować system, zbudować go na nowo. Paradoksalnie - pacjenci myślą racjonalnie, oczekują koordynacji, kompleksowości a nie fragmentarycznej, rozproszonej opieki, wrażliwości na człowieka a nie świadczeniodawcę.

Chyba jednak w ostatnich latach, czyli za kadencji odwołanego niedawno ministra Adama Niedzielskiego, wydarzyło się w systemie ochrony zdrowia coś dobrego?

- Jestem daleka od przekreślenia tego, co były minister zrobił dla systemu ochrony zdrowia, bo bagaż dorobku jest bardzo duży i nie można nie zauważyć wielu zmian i projektów, które zostały wprowadzone. Przede wszystkim zostały zdynamizowane prace nad dalszą reformą opieki onkologicznej, zapoczątkowane przez poprzednie rządy w ramach tzw. Szybkiej ścieżki onkologicznej, przyjęto Narodowy Program Chorób Układu Krążenia oraz plan dla chorób rzadkich, ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta oczekiwana od ponad dekady, ustawa o badaniach klinicznych. Z sukcesem wprowadzono koordynowaną opiekę w POZ, zniesiono limity w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej i przyspieszono ambulatoryzację opieki szpitalnej, poczyniono ogromne inwestycje w rozwój i wycenę pracy kadr medycznych, dostęp do nowoczesnych technologii lekowych a przede wszystkim cyfryzację, która uplasowała nasz system w gronie najbardziej nowoczesnych w zakresie rozwiązań e-Zdrowia.

Efektów tego jeszcze nie widzimy…

- Ale powstał zaczyn zmian jakościowych i jest czym się chwalić. Mamy jeszcze ogrom pracy do wykonania, ale to co zostawił minister Niedzielski jest solidnym fundamentem do dalszego porządkowania systemu. Reforma to nie tylko ustawa, ale przede wszystkim ciężka praca wielu ludzi żeby wdrożyć nowe rozwiązania i mechanizmy do praktyki. Zapewne w tym procesie popełniono sporo błędów, wiele zmian nie przyniosło spodziewanych korzyści np. Sieć szpitali, ale obiektywnie trzeba przyznać, że te ostatnie osiem lat, w których doświadczyliśmy największego kryzysu powojennej historii, jakim była pandemia COVID-19, był okresem intensywnych prac w systemie.

Między innymi dzięki pani neurologia została wpisana na listę specjalności priorytetowych. Co to w praktyce oznacza?

- Przede wszystkim, że już wszyscy mamy świadomość, że problem chorób neurologicznych, wyrażony w danych epidemiologicznych i danych kosztowych nie pozwala nam dłużej czekać ze zmianami w tym obszarze. Nadanie priorytetu neurologii wskazuje na konieczność podjęcia bardzo zintensyfikowanych działań usprawniających diagnostykę, leczenie i opiekę nad pacjentami neurologicznymi. Dodaję tę „opiekę’”, bo są to najczęściej pacjenci przewlekle chorzy, którym choroba towarzyszy do końca życia.

Środowisko neurologów od wielu lat wręcz grzmiało, że zarówno skala zapadalności na choroby neurologiczne jak i ich bardzo skomplikowany przebieg oraz konieczność stosowania zaawansowanego leczenia - wymuszają reorganizację systemu ochrony zdrowia. Musimy zbudować opiekę neurologiczną w pewnym stopniu na nowo. Zmienić rolę i zadania poszczególnych poziomów zabezpieczenia zdrowotnego, tak aby skrócić ścieżkę pacjenta od pierwszych objawów do diagnostyki, która często jest wieloetapowa po włączenie terapii. Dzisiaj odyseja diagnostyczna trwa nieraz kilka lat, co przekłada się na rokowania i koszty choroby. Proszę zwrócić uwagę na to, że neurologia obok onkologii należy do tych dziedzin, w których odnotowuje się największą dynamikę rozwoju nowych technologii, badań klinicznych. Naukowcy i biznes poszukują nowych rozwiązań i te rozwiązania się pojawiają. Kilka lat temu neurolodzy mieli bardzo ograniczone możliwości w leczeniu choćby SM, w leczeniu udarów, leczeniu rdzeniowego zaniku mięśni. Dzisiaj jesteśmy świadkami rewolucji technologicznej, pojawiają się przełomowe terapie, istotnie zwiększa się wachlarz możliwości terapeutycznych, dlatego konieczne jest przeorganizowanie system opieki, żeby pacjent mógł szybciej z tych możliwości korzystać w ramach ubezpieczenia publicznego.

Priorytetowo traktowana ma być też neurologia jako specjalizacja...

- Oznacza to bardziej atrakcyjne finansowanie rezydentur z neurologii, zwiększenie liczby miejsc specjalizacyjnych, wyższe wyceny procedur, na których korektę środowisko czeka od lat. A jeżeli coś uznajemy za priorytet - tak jak stało się to z onkologią czy psychiatrią - to w sposób naturalny służby administracyjne państwa traktują to jako zadanie pilne, a nie takie które może odsunąć w czasie.

Kierowany przez prof. Jarosława Sławka, wybitnego lekarza specjalistę, byłego prezesa PTN oddział neurologii w Szpitalu im. św. Wojciecha na gdańskiej Zaspie nie był remontowany od kilkunastu lat..

- Prezesi szpitalnych spółek i dyrektorzy szpitali często traktują neurologię jako mało atrakcyjną od strony również finansowej. Szpitale muszą dokładać do neurologii. W momencie kiedy państwo, rząd, ministerstwo, zmienia swoją perspektywę to również menadżerowie będą upatrywali w neurologii perspektywę rozwoju szpitala. Wierzę, że te korzyści będą bardzo szybko zauważone przez środowisko, ale przede wszystkim pacjentów i ich opiekunów.

Podwoiła się liczba uczelni, które mają kształcić przyszłych lekarzy. 1 października br. pierwszy rok nauki na wydziałach lekarskich rozpocznie nie 7 a 10 tys. studentów.

- Powiem tak: nigdy na żadnej konferencji nie usłyszałam, ani w żadnej analizie przedstawionej przez ministerstwo zdrowia nie widziałam - i uważam, że to jest słabość- do jakiego docelowego wskaźnika liczby lekarzy na 1000 mieszkańców dąży Polska. Jak sięgniemy do danych np. OECD to widzimy, że już dzisiaj mamy 3,5 praktykującego lekarza na 1000 mieszkańców i jesteśmy na poziomie Francji, Izraela nawet wyżej niż Wielka Brytania, co oznacza, że już nie wiele nam brakuje, aby osiągnąć przeciętny poziom europejski. Natomiast szukając odpowiedzi ilu tych lekarzy powinniśmy mieć musimy rozstrzygnąć, jaki model opieki zdrowotnej chcemy rozwijać. Czy chcemy podtrzymywać model, w którym w całym cyklu życia z chorobą pacjentem zajmuje się lekarz i to najczęściej specjalista, bo jeżeli się na taki model się zdecydujemy to my na pewno takich lekarzy potrzebujemy znacznie więcej niż obecnie. Ale pytanie czy nas na taki model stać?

Dominującym współcześnie kierunkiem organizacji opieki zdrowotnej, także w państwach , które dysponują znacznie większymi środkami na finansowanie usług zdrowotnych, jest model oparty na koncepcji delegowania uprawnień od lekarzy do innych zawodów medycznych i upowszechnienie dostępu do telemedycyny. Wysokie kwalifikacje lekarzy i koszty ich kształcenia i pracy zmuszają do racjonalnego wykorzystania tych zasobów. Lekarz pojawia się na tym odcinku, na którym bezwzględnie wymagane są jego wysokie kwalifikacje, to on stawia diagnozę i ustala plan leczenia a wszystkie pozostałe czynności przygotowujące pacjenta, w tym wstępny wywiad i podstawowa diagnostyka, działania monitorujące stan zdrowia delegowane są na pielęgniarki, asystentów lekarza, koordynatorów, asystentów zdrowienia itp. Jeśli takie rozwiązanie jest mama obecne, to warto zerknąć na inną zakładkę na platformie danych OECD z nakładami na ochronę zdrowia, które są jednymi z najniższych w Europie. Jak mówi młodzież - to się nie spina. Idziemy w kierunku modelu opartego na najwyżej wykwalifikowanym personelu, podtrzymujemy system oparty na lecznictwie szpitalnym przy bardzo niskich nakładach na ochronę zdrowia. To się nie może udać. Konieczna jest nie tylko zmiana organizacji systemu, ale także reforma jego finansowania. Przy tak niskich nakładach nie spełnimy naszych ambicji w zakresie nowoczesnego, przyjaznego pacjentowi systemu.

Podczas XIII Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy, która w ubiegłym tygodniu odbyła się w Warszawie, jedna z sesji poświęcona była psychoonkologii. czego dotyczyło pani wystąpienie ?

- Mówiłam o tym że powinniśmy zredefiniować pojęcie leczenia paliatywnego, bo zgodnie z definicją WHO jest to podejmowanie działań zorientowanych na poprawę jakości życia pacjenta, który jest dotknięty chorobą przewlekłą. Z reguły ta choroba jest nieuleczalna. To oznacza, że pacjentami paliatywnymi są miliony Polaków chorych na choroby neurologiczne typu SM, Parkinson, choroby reumatologiczne, czy kardiologiczne. Niestety w powszechnym podejściu pojęcie leczenie paliatywne zostało zawężone do terminalnego etapu choroby, najczęściej nowotworowej, w którym wyczerpane zostały już wszystkie opcje terapeutyczne. Tymczasem jest to leczenie , które obejmuje wszystkich chorych, u których postęp choroby albo charakterystyka i specyfika choroby, wskazują na konieczność przewlekłego leczenia zorientowanego na wydłużenie życia i poprawę jego jakości, pomimo schorzenia. Pomimo faktu, że na dziś nie są dostępne metody prowadzące do wyleczenie, to konieczne jest sięganie po narzędzia technologie, które pozwolą na kontrolę choroby i minimalizowanie jej negatywnych następstw.

Często słyszymy w polityce zdrowotnej, że nie będziemy dostarczać jakiejś terapii bo ten pacjent już nie wyzdrowieje, bo temu pacjentowi niewiele mamy już do zaoferowania. Tymczasem statystyki medyczne dostarczają wielu danych, wskazujących, że udostępnienie terapii, która teoretycznie dawała mu perspektywy dodatkowych trzech, pięciu, sześciu miesięcy życia stawała się mostem do kolejnych miesięcy. Pojawiają się dzisiaj bowiem tak szybko nowe opcje, że ich łączenie przynosi zupełnie nowe perspektywy dla pacjentów. Jeszcze niedawno życie pacjentów np. z rozpoznaniem bardzo zaawansowanego raka trzustki liczone było w tygodniach góra trzech miesiącach, dzisiaj potrafi być wydłużone o dwa, trzy lata. W dokumencie strategicznym „Zdrowa Przyszłość” określiliśmy nasz cel systemowy: jest nim wydłużenie życia Polaków. Jego realizacja odbywa się, między innymi, poprzez stałe zwiększanie dostępu do nowoczesnych opcji terapeutycznych, które zwiększają szanse na kolejne miesiące i lata. Dłuższe życie jednostki to dłuższe życie Polaków.

Zobacz również w serwisie dziennikbaltycki.pl!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto