Wczesnym rankiem w styczniu 2015 roku ratownicy medyczni zawiadomili policję, po tym jak wezwani do porodu w Bądkach pod Kwidzynem, na miejscu zastali martwe niemowlę. Szybko okazało się, że dziecko - wbrew twierdzeniom matki - nie zginęło wskutek nieszczęśliwego wypadku.
- Wzywał mężczyzna z wadą wymowy. Mówił niewyraźnie, był na pewno zdenerwowany. Krzyczał, że "wypadło, wyszło, wyleciało". Ja pytam: Co? A on: Dziecko. - relacjonowała wczoraj przed sądem wezwanie karetki dyspozytorka pogotowia.
- Szesnaście lat pracuję w pogotowiu i zastanawiał mnie spokój tej matki i przede wszystkim wygląd tego dziecka. Byłem przy kilkudziesięciu porodach i nigdy nie było takiej sytuacji. Szczególnie twarz i główka wskazywały, że były tam ślady jakiejś przemocy - powiedział kierowca karetki, ratownik medyczny.
Więcej w piątkowym numerze (18 września) "Kuriera Powiatu Kwidzyńskiego"
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?