Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Użytkownicy Facebooka protestują przeciwko cenzurze internetu

MM Bydgoszcz
MM Bydgoszcz
Przeciwko projektowi nowelizacji ustawy medialnej jest już 23 ...
Przeciwko projektowi nowelizacji ustawy medialnej jest już 23 ... Michał Potocki
Przeciwko projektowi nowelizacji ustawy medialnej jest już 23 tysiące osób.

Chodzi o rządową nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji. Dziś, 17 marca, zajmie się nią Senat. Poniżej przeczytacie nasz wywiad z medioznawcą z Wrocławia, Wiesławem Gałązką.

Unijne wymogi czy radosna urzędnicza twórczość?

"Welcome in China", "Kretyński pomysł", "Wielki Brat patrzy", "Niech nam jeszcze oddychać zabronią" - to tylko niektóre cytaty ze strony "Stop cenzurze w Internecie" na Facebooku, popieranej przez ponad 23 tys. osób. Ich liczba rośnie w lawinowym tempie. W dodatku nie jest to jedyny tego typu funpage. O co ta awantura?

Dwa tygodnie temu Sejm jednogłośnie przyjął zmiany w prawie medialnym. Przedstawiciele rządu tłumaczą, że wprowadzenie nowelizacji wymusza na Polsce unijna dyrektywa. Nowe przepisy nakładają obowiązek rejestracji wszystkich serwisów internetowych w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, według ustalonych przez nią kryteriów. Rada dostanie prawo kontrolowania treści audiowizualnych oraz możliwość nakładania kar finansowych za działanie bez rejestracji. Obowiązek rejestrowania dotyczy tylko firm z siedzibą w Polsce.

Źródłem kontrowersji jest m.in. zapis, mówiący o konieczności technicznego zablokowania treści, które mogłyby być szkodliwe dla dzieci.

Błyskawiczna reakcja internautów

W odpowiedzi na wynik sejmowego głosowania na Facebooku powstała strona pt. "Stop cenzurze w Internecie. Protest przeciwko nowelizacji ustawy o KRRiTV". W chwili pisania tego tekstu udział w proteście zadeklarowało ponad 23 tys. osób. Komentarze na funpage'u akcji nie pozostawiają na projekcie suchej nitki.

"Popieram protest. Niedługo z Polski zrobią państwo policyjne i to zgodnie z prawem unijnym" - pisze jeden z użytkowników znanego portalu społecznościowego. "Ustawa powinna dokładnie precyzować jakie treści mają być cenzurowane. Według obecnego zapisu nie można nawet umieścić krótkiej reklamówki swojej firmy na własnej stronie bez zgody KRRiTV. I zapewne bez wniesienia stosownej opłaty. W obecnej formie skrytym cenzorom mówimy nasze NIE!" - czytamy w innym wpisie.

Jeszcze mocniejsza w przekazie jest Facebookowa strona "Odpieprzcie się od Internetu", którą "lubią" póki co 574 osoby. I tutaj znajdziemy bezlitosne oceny. "Szykuje się cenzura na całego! Tu nie chodzi tylko o filmiki na stronach - ale o kontrolowanie treści (bo oczywiście jeszcze trzeba będzie uzyskać zgodę na aktualizację treści). Władza nie może poradzić sobie z Internetem, z niezależnymi blogami, więc co robi - tworzy ustawę (...)" - tak brzmi jeden z komentarzy. Większość z nich jest utrzymanych w podobnej tonacji. Tylko niektórzy internauci głośno się zastanawiają, że "...może to coś da" albo ze "to dla waszego dobra".

Natomiast funpage "Stop Cenzurze w Internecie!" poparło już ponad 3,6 tys. osób. "Kretyński projekt, pisany przez ludzi kompletnie nie znających tematu, do tego łatwy do obejścia. Kolejne martwe prawo".

16 marca premier Donald Tusk poinformował, że zwrócił się do senatorów PO o wykreślenie z ustawy kontrowersyjnych przepisów, dotyczących funkcjonowania Internetu.


O kontrowersyjną nowelizację zapytaliśmy Wiesława Gałązkę, eksperta z zakresu komunikacji społecznej i politycznej z Wrocławia.

Czy rządowe zmiany w prawie medialnym spowodują ocenzurowanie Internetu?

Myślę, że nie, projekt w takiej formie nie przejdzie. Odpowiadająca za niego Platforma Obywatelska zachowuje się jak rosyjski saper, który najpierw nadziewa się na minę, a kiedy urywa mu kawałek nogi, ucieka jak najdalej od miejsca wybuchu. Tak samo teraz rząd wycofa się z tych pomysłów pod naciskiem opinii publicznej. Premier Tusk w końcu już zapowiedział, że chce zrezygnować z obowiązku rejestracji.

Wielu ekspertów twierdzi, że restrykcje, zawarte w projekcie, są niemożliwe do zrealizowania.

To byłoby szalenie trudne, nie wyobrażam sobie jednoczesnego kontrolowania przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji kilkuset tysięcy serwisów internetowych. Mamy do czynienia z klasyczną sytuacją, kiedy politycy musieli błyskawicznie dostosować przepisy do wymogów unijnych i nie przemyśleli swoich dodatkowych pomysłów, zawartych w tym projekcie. Chyba, że rząd w ten misterny sposób planuje zlikwidować bezrobocie i chce zatrudnić rzeszę internautów do kontrolowania wszystkich portali.

A można te przepisy jakoś ominąć?

Wymóg rejestrowania serwisów dotyczy tylko polskich firm, które zapewne w krytycznym momencie przeniosą się za granicę, by uniknąć rejestrowania i ewentualnych kar. Jak zwykle, politycy wymyślili prawo ze szkodą dla Polski, ponieważ kraj straci wtedy choćby wpływy z podatków. Głupota polityków może ograniczyć zdrową konkurencję pomiędzy ośrodkami medialnymi, a one będą się przed tym bronić.

Czy pańskim zdaniem Internet można zablokować?

Życie uczy, że tak. Dzięki zaawansowanej technologii i uporowi w pełni udało się to Chińczykom. Kontrola nad Internetem to odwieczne marzenie wielu polityków. Także tych, którzy zaistnieli tak naprawdę dzięki niemu, np. Baracka Obamy.

Źródło: Politycy chcą ocenzurować sieć? Internauci: Welcome in China - mmworclaw.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto