Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - MMTS Kwidzyn 35:30 (16:11)

(RaC)
- Gdy przyszedłem na poniedziałkowy trening, byłem lekko przerażony - rozpoczął relację z czwartkowego meczu MMTS trener Roman Makul. - W meczu z Wisłą zawodnicy zostawili na boisku wiele zdrowia.

- Gdy przyszedłem na poniedziałkowy trening, byłem lekko przerażony - rozpoczął relację z czwartkowego meczu MMTS trener Roman Makul. - W meczu z Wisłą zawodnicy zostawili na boisku wiele zdrowia. Niestety kilku z nich okupiło to kontuzjami. Na treningu brakowało aż sześciu graczy.
Kolano Denisa
Już wcześniej kontuzji doznali Piotr Frelek i Daniel Urbanowicz. Po meczu z Wisłą dołączali do nich Denis Iwlew, który ma stłuczone kolano i narzekający na więzadła stopy Andrzej Jaśkiewicz. Obaj niestety nie zdążyli się wykurować po czwartkowej potyczce ze Śląskiem. W tej sytuacji trudno było się spodziewać we Wrocławiu cudu.

Jak się jednak okazało, kwidzynianie w ostatnich dniach nawet w mocno eksperymentalnym składzie potrafią walczyć z silniejszymi kadrowo rywalami. We Wrocławiu od pierwszych minut kwidzynianie walczyli jak równy z równym.
- Śląsk na pewno był lepszy, ale spotkanie z nami nie było dla nich spacerkiem - mówi trener MMTS.
Po trzynastu minutach wrocławianie prowadzili 6:4. Potem do końca pierwszej połowy systematycznie powiększali przewagę. W 19 minucie było 10:7, a na przerwę wrocławianie schodzili z przewagą pięciu bramek.
Jeśli jednak spojrzeć na skład MMTS, należy to uznać za sukces. Na obu skrzydłach w szeregach kwidzynian zagrali bowiem nowicjusze. Denisa Iwlewa zastępował Patryk Rombel. Młody lewoskrzydłowy ma już wprawdzie za sobą całkiem sporo gier w ekstraklasie, ale ostatnio leczył kontuzję i grał niewiele, a we Wrocławiu przyszło mu przebywać na parkiecie aż 60 minut. Tyle samo na prawym skrzydle grał Michał Koniszuk. Dwudziestolatek, w odróżnieniu od swego niewiele starszego kolegi, to absolutny debiutant. W trakcie zimowej przerwy w rozgrywkach trenował wprawdzie z pierwszym zespołem, ale chyba nie spodziewał się, że tak szybko zadebiutuje w ekstraklasie. Obaj skrzydłowi spisali się przyzwoicie.
Gawlik trzymał wynik
- ,Konik" zdobył dwie bramki - komentuje występ debiutanta szkoleniowiec MMTS. - Kilka razy jego rzuty bronili wprawdzie bramkarze Śląska, ale jestem zaskoczony jego dobrą postawą. Najważniejsze, że się nie bał i próbował.
Warto też wspomnieć o bardzo dobrym występie Artura Gawlika. Bramkarz MMTS długo szukał w tym sezonie wysokiej formy, ale we Wrocławiu to właśnie dzięki niemu gospodarze nie mogli zdobyć większej przewagi.
Początek drugiej połowy był w wykonaniu kwidzynian znakomity. Po pięciu minutach MMTS przegrywało już tylko 17:19, a siedem minut później 20:23.
- Niestety w tym momencie młoda para z Opola, sędziująca mecz, niesłusznie nałożyła karę dwuminutową na Łukasza Cielątkowskiego. Cielak owszem próbował faulować, ale ten zamiar nie powiódł się. Chwilę później nie przyznali nam ewidentnego karnego. To był przełomowy moment meczu - uważa trener.
Gospodarze skrzętnie skorzystali z prezentu i w ciągu kolejnych minut zdobyli pięć bramek z rzędu. Było 28:20 i zwycięstwo wrocławian było właściwie przesądzone. MMTS próbowało jeszcze zniwelować przewagę Śląska, ale rywale to zbyt doświadczony zespół, aby dać sobie wydrzeć taką przewagę. Wrocławianie do końca pilnowali wyniku i to oni wywalczyli dwa punkty, które zbliżają ich do trzeciego miejsca w tym sezonie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto