Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest pracowników szpitala w Kwidzynie. Będzie debata nt. losów spółki Zdrowie

Redakcja
fot. Arkadiusz Kosiński
Protestujący pracownicy szpitala w Kwidzynie pojawili się na czwartkowym posiedzeniu Rady Miasta i głośno domagali się reakcji miejskiego samorządu ws. spółki Zdrowie. Burmistrz zaproponował debatę. Na dole strony zamieściliśmy nagranie wideo z sesji.

- W szpitalu bywaliście państwo wielokrotnie. I będziecie bywali. Nadal będziecie tam przeżywali radosne chwile, kiedy będą rodziły się dzieci, będziecie martwili się, gdy zachorują bliscy, czy przeżywali śmierć przyjaciół. To bardzo ważna cześć miasta. Nawet jeżeli nie ma go pan burmistrz w swoich kompetencjach, to musi pan mieć świadomość, ze ta instytucja służy mieszkańcom i jako taka powinna być w centrum zainteresowania samorządu miejskiego i rady - mówił na wstępie Mirosław Górski, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego oraz szef klubu radnych PiS w Radzie Powiatu.

Przekonywał, że szpital - zgodnie z hasłem protestu - jest w zagrożeniu.

- Zarządza nim spółka, o której trudno powiedzieć, że jest wiarygodna. Od trzech lat trwa festiwal obietnic, zmieniających się zarządów. Co w szpitalu zauważyliście państwo zmieniającego się na korzyść? W czym jesteśmy lepsi? Co rozwinęliśmy? Szpital w Prabutach stał się ważnym centrum pulmonologicznym, szpital sztumski rozwija swoje oddziały kardiologiczny i neurologiczny, takie tragicznie zadłużone szpitale w Malborku i Tczewie są dziś stabilnie rozwijającymi się placówkami. A w naszym szpitalu obserwujemy degradację, absurdalne oszczędności, schodzenie z zatrudnieniem poniżej norm bezpieczeństwa, kwitnący wyzysk pracy, rujnowanie standardów jakościowych. Oczywiście można powiedzieć, że nie ma środków na inwestycje, ale tu nawet nie ma działań organizacyjnych. W szpitalu nie rozwija się rzeczy, które źle działają, ale psuje się rzeczy, które działają dobrze - stwierdził Górski po czym odczytał apel skierowany do samorządowców.

Treść oświadczenia wygłoszonego podczas sesji Rady Miasta

"Zdecydowaliśmy się złożyć Wam tą wizytę kierowani troską o przyszłość naszego kwidzyńskiego szpitala oraz o bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców miasta. Choć nie byliśmy zaproszeni mamy nadzieję, że uda się Was obudzić. Obudzić Wasze sumienia i misję, która jak sądzimy przyświeca Waszemu działaniu - wszak jesteście tu po to by służyć obywatelom Miasta Kwidzyna. Chcemy Wam zatem przypomnieć, że w kwidzyńskim szpitalu, którego nadal jesteście współwłaścicielem, leczą się w większości obywatele tego miasta. Ich bezpieczeństwo zdrowotne w ogromnej mierze zależy od kondycji spółki „ZDROWIE”, która jak widzicie jest dziś w zagrożeniu – a więc w zagrożeniu są także mieszkańcy Kwidzyna.

Po trzech latach zarządzania szpitalem prze spółkę EMC możemy wam dziś z całą odpowiedzialnością powiedzieć: ta prywatyzacja to zła i niebezpieczna dla obywateli droga. Zamiast obiecywanego rozkwitu mamy dziś stagnację, degradację i pogarszającą się jakość naszej pracy. Ograniczenia i pozorne oszczędności odbijają się codziennie na pacjentach i pracownikach. Nieudolne zarządzanie psuje nasze dotychczasowe osiągnięcia. Odchodzi kadra. Praca staje się dla niektórych ponad siły. Nie wierzymy już w kolejne obiecanki i bajki o wielomilionowych inwestycjach – jak bowiem trzeba być naiwnym, by wierzyć komuś, kto tyle razy skłamał, tyle razy manipulował informacją i tyle razy się w naszych oczach skompromitował. Ta spółka nie będzie Waszym Świętym Mikołajem! Nie przyniesie tu prezentów i niczego nie wyczaruje! Najwyższy czas byście to wreszcie zrozumieli.

Trzeba powstrzymać tą degradację. Trzeba opracować wreszcie wieloletni plan rozwoju szpitala na miarę potrzeb i aspiracji mieszkańców naszego miasta. Dlatego zwracamy się do Was z apelem: włączcie się aktywnie w tą pracę. Naszym zdaniem macie nie tylko do tego prawo, ale jest to Wasz wielki obywatelski obowiązek. Tego oczekują mieszkańcy Kwidzyna – wiemy, bo już kilka tysięcy spośród nich poparło już dziś nasz apel. Ci mieszkańcy chcą nie tylko mieć swój szpital w miejscu, gdzie żyją i pracują, ale także chcą czuć się bezpiecznie w sytuacjach, kiedy ich zdrowie lub zdrowie ich bliskich jest zagrożone.

Oczywiście wiemy, że szpital jest zadaniem samorządu powiatowego. Ludzie jednak są podmiotem dla wszystkich szczebli samorządowych. Namawiamy Was do inwestowania w tych ludzi. Nie tylko w zieleńce, tereny rekreacyjne i rozrywkę. Z tych miejsc skorzystają jedynie niektórzy. Z usług naszego szpitala – niemal wszyscy. Zainwestujcie więc także na rzecz ludzi chorych, często bezradnych i oczekujących na wsparcie. W ich imieniu zwracamy się do Was: obudźcie się, póki mnie jest za późno. „Zdrowie” jest w zagrożeniu! Pospieszcie mu na ratunek!"

W odpowiedzi burmistrz Andrzej Krzysztofiak przypominał, że miasto nigdy nie uchylało się od odpowiedzialności za szpital.

- To dzięki naszemu lobbowaniu i wsparciu został wyremontowany oddział dziecięcy za pieniądze fabryki IP Kwidzyn. Od kilkunastu lat czując się odpowiedzialnymi za szpital umarzamy mu podatki. Może to nie dużo, bo w roku to ponad 70 tys. zł, ale te pieniądze może zostać w szpitalu. Inna sprawa jak te pieniądze są przez władze spółki wydawane. My swoją rolę jako odpowiedzialni mieszkańcy i samorządowcy wypełniamy. Kilka lat temu wyłożyliśmy dzięki budżetowi miasta i decyzji radnych miliony złotych na szpital. Kiedy mogliśmy to robić, to robiliśmy to. I do dziś robimy to, co możemy.

- Wiele z pań tutaj siedzących znam osobiście, mieszkam tu od urodzenia. Znam wasze wynagrodzenia, może nie tak dokładnie jak panie same, ale zdajemy sobie sprawę, że wynagrodzenie pań pielęgniarek i personelu nielekarskiego jest bardzo niskie. I również tak jak państwo chciałbym, żebyście zarabiali więcej. Ale nie zgodzę się z jednym, dziś nie padło to z ust Mirosława Górskiego, że wzrost wynagrodzenia miałby dotyczyć wszystkich, również personelu lekarskiego i nie sądzę, że ten personel zarabia tak mało jak państwo.

Będzie debata o losach szpitala

Andrzej Krzysztofiak deklarował, że miasto jest gotowe do rozmów.

- Jesteśmy gotowi rozmawiać z każdym na każdym temat, również o tym co was nurtuje i boli. Deklarujemy ze swojej strony i myślę, że radni również, wzięcie udziału w takiej debacie. Zróbmy coś w rodzaju okrągłego stołu. Zaprośmy do tych rozmów tych wszystkich, których los szpitala interesuje i leży im na sercu. Ale chciałbym żebyście państwo zdefiniowali rolę samorządu miasta w tym konflikcie. Czy macie państwo oczekiwania co możemy zrobić, by państwu pomóc?

Burmistrz tłumaczył, że udziały, które dziś miasto posiada, a są one dzierżawione przez firmę EMC, ze względu na podpisaną przed laty umowy z wrocławskim operatorem, nie dają samorządowi władztwa.

- Prawo spółek handlowych rządzi się swoimi przepisami. Jeśli nie mogę zarządzać swoimi udziałami, nie jestem zapraszany do gremiów tejże spółki. Może gdyby tak było, ta sytuacja byłaby dla nas bardziej klarowna.

Pielęgniarki przekonywały, że w proteście najbardziej istotne jest to, by zwrócić uwagę na bezpieczeństwo pacjentów.

- Zwolniony został personel najpierw najniższy, było 50 salowych, teraz jest 20, a pacjentów jest coraz więcej. Pielęgniarki odchodzą tam gdzie mają lepsze warunki, a na ich miejsce nie zatrudnia się nikogo nowego. Pracujemy ponad siły. Kiedyś przychodziłam do pracy chętnie, bo szpital to mój drugi dom. Kiedyś prezes znał każdego pracownika, znał ich problemy. Obecny prezes nie robi nic, lekceważy nas, uśmiecha się, robi dobre miny. Nie może być brudno w szpitalu. Jest takie miejsce - nazywamy je gołębnik, bo jest tyle kup. Nie ma pana od placu. Sprzątane jest wejście do szpitala, a reszta nie.

Burmistrz przyznał, że problemem nie jest forma organizacyjna spółki, ale sposób jej zarządzania. Protestujący oponowali jednak, że ktoś dał przyzwolenie na takie zarządzanie. - Państwo decydując się na dzierżawę udziałów wydali na to zgodę! - grzmiały pielęgniarki.

- Salowe zarabiają poniżej średniej krajowej, moja opiekunka z oddziału, gdy wzięła dwa dyżury w niedziele zabrano jej dodatek wyrównawczy bo zarobiła ciutkę więcej. Czas najwyższy wziąć się do roboty, tu chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich. Żeby mieszkańcy korzystali z hal sportowych i skwerów, muszą być zdrowi! - mówiła jedna z pielęgniarek.

Nóż w kieszeni i łapanie byka za rogi

Radny PiS Jacek Strociak stwierdził, że nie ma wątpliwości, że ten protest jest słuszny.

- To była tylko kwestia czasu. W momencie, gdy bawimy się w prywatyzację, to wiemy doskonale, że ta firma nie jest altruistą, tylko żąda zysku. Miałem przyjemność oglądać wystąpienie pań pielęgniarek w Telewizji Trwam i z ogromną ciekawością obejrzałem je do końca, poznałem problemy. To nie są tylko finanse, ale całe funkcjonowanie szpitala. Nie wiem, gdzie był rozum, gdy przekazywano nadzór spółce EMC. Przecież było wiadomo, że tak się to skończy - mówił Strociak i zwrócił się do protestujących, by przedstawili wizję rozwiązania problemu.

- Chciałbym wiedzieć, jakie mamy możliwości, warto pokazać drogę, którą możemy pójść, aby przywrócić stabilność. Chciałbym usłyszeć, jak państwo widzicie rozwiązanie tego problemu, myślę, że panowie burmistrzowie również. To trochę żenujące, kiedy burmistrz stoi i próbuje akurat teraz państwa słuchać. To nie czas na prowadzenie dyskusji, to czas na rozwiązanie problemów.

Marek Sidor z Kwidzyniaków tłumaczył, że źle się dzieje, gdy miasto ma pieniądze, by dokapitalizować Kwidzyński Park Przemysłowo-Technologiczny, a nie znajduje środków na wsparcie szpitala.

- Nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy widzę, że znajdujemy środki na tego typu spółkę. Ale nas - radnych Kwidzyniaków - bardziej interesuje zdrowie mieszkańców, a nie kondycja KPPT. Pańskie wystąpienie służy temu, żeby temat rozmiękczyć. Nikt nie próbuje chwycić byka za rogi, a sytuacja jest bardzo prosta. W umowie jest taki oto zapis: "W okresie użytkowania udziałów w związku z nie wykonywaniem lub nienależytym wykonaniem zobowiązań, każdy ze sprzedających będzie uprawniony do rozwiązania umowy z winy kupującego". Czy sytuacja o której mówią protestujący, nie upoważnia samorządu do tego, żeby skorzystać z tego zapisu? Oczywiście, że upoważnia. Na nas spoczywa największa odpowiedzialność. Jesteśmy jako samorząd właścicielami, dlatego skorzystajmy z odpowiedniego zapisu, a wtedy się uda.

Krzysztofiak przekonywał jednak, że nie wystarczy suchy zapis z umowy, a złą wolę trzeba udowodnić.

- Rozumiem państwa emocje, ale proszę uwierzyć, że mi one też towarzyszą. Bez określenia sposobu rozwiązania problemu nie da się go rozwiązać. Wierze w to, co państwo mówicie, tylko sama wiara to zbyt mało. Na tej sali nie podejmiemy żadnej decyzji. Określmy warunki, cel, do którego zmierzamy, a jest nim bezpieczeństwo mieszkańców, ale również państwa jako pracowników. Metody osiągnięcia tego celu mogą być różne.

Mirosław Górski, w nawiązaniu do słów burmistrz na temat podwyżek dla lekarzy, przekonywał, że niczego takiego nigdy nie powiedział. - Nigdy nie wspominałem o jednakowych podwyżkach, a już broń boże dla lekarzy.

- Nie przyszliśmy tutaj czegokolwiek żądać czy prosić dla siebie, występujemy w imieniu mieszkańców miasta. Jeżeli wybuduje pan porządne toalety dla matek, które opiekują się dziećmi w szpitalu, to nie skorzystają na tym pracownicy. Jeżeli poprawi pan bezpieczeństwo epidemiologiczne szpitala, to nie po to, żebyśmy my się nie zarazili, ale pacjenci. Chcemy byście inwestowali państwo w bezpieczeństwo waszych mieszkańców. Zainwestujcie w mieszkańców, nie w nas.

Górski odniósł się też do słów Marka Sidora, któremu przyznał rację w kwestii wykorzystania stosownego zapisu z umowy.

- Oczekujemy, że powiat i miasto wycofają się z umowy sprzedaży udziałów spółce EMC. Czy są ku temu powody? Liczne. Czy tę sprawę da się wygrać w sądzie? Nie wiem, ale trzeba spróbować. Jeśli tego nie zrobicie, to ostateczne koszty będą dużo wyższe. Bo szpital tak czy owak do was wróci, ale wtedy może być w gorszej kondycji. Oczywiście przyjmujemy zaproszenie do dyskusji o przyszłości szpitala. Mam nadzieję, że szeroka debata na ten temat już się rozpoczęła i to kolejny krok na tej drodze. Nasz protest nie skończy się tak szybko, łatwo i przyjemnie. Będzie nas więcej, podczas następnej sesji czy przy najbliższej okazji może nas być tu dużo więcej.

Burmistrz wyraził jeszcze na koniec nadzieję, że w działaniach protestujących nie ma polityki, a jedynie troska o dobro mieszkańców. - Głęboko w to wierzę. Nie uciekamy od odpowiedzialności. Nie ma w nas złej woli - powiedział, ale za to na jego głowę spadły słowa krytyki jednej z pielęgniarek, która stwierdziła, że w samorządzie miejskim nie ma żadnej woli, bo to protestujący przyszli do burmistrza, a nie na odwrót.

- Deklarujemy swoją pomoc i dobrą wolę, a nie brak woli. To wcale nie należy do najprzyjemniejszy rzeczy na świecie stać tutaj i narażać się nawet na inwektywy, więc jeżeli rozmawiam z państwem, to nie uciekam od odpowiedzialności - podsumował Krzysztofiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto