Protest na Placu Plebiscytowym. Frekwencja była słabsza niż lipcu [ZDJĘCIA, WIDEO]

Frekwencja w trakcie piątkowego protestu na Placu Plebiscytowym była znacznie mniejsza niż kilka miesięcy temu. Wtedy masowe demonstracje w całym kraju doprowadziły do tego, że prezydent Andrzej Duda zawetował dwie z trzech ustaw sądowych uchwalonych przez parlament. Przypominał o tym Piotr Widz, radny sejmiku wojewódzkiego, który zabrał głos jako pierwszy. On też martwił się frekwencją, ale niektórzy zganiali to na pogodą, bo było zimno i siąpił deszcz.

- Pamiętam, że gdy w trakcie stanu wojennego spotykaliśmy się w katedrze, czy salkach katechetycznych też nas było mało. Przeważnie kilka osób, w porywach do dziesięciu. Pozostali ludzie się bali. Teraz mam wrażenie, że sytuacja jest trochę podobna, ludzie znów zaczynają się bać - mówił Jerzy Kozdroń, były parlamentarzysta, a obecnie sędzia Trybunału Stanu.

Potem na mównicę, której rolę pełniła parkowa ławka wchodzili następni. Wśród nich byli starosta Jerzy Godzik, czy burmistrz Prabut Marek Szulc, ale głos postanowili zabrać także zwykli ludzie, którzy przyszli na Plac Plebiscytowy, bo na sercu leży im dobro naszego kraju. Jedną z takich osób była Ewa Górka, emerytka, która wspominała swój przyjazd do Kwidzyna w 1956 roku, wtedy też manifestowano. Przyznała iż nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś będzie protestować. Sporo braw zebrała również wypowiadająca się z perspektywy młodych Monika Szerszeń, która mogłaby być wnuczką pani Ewy.

Protest na Placu Plebiscytowym: - Konstytucja, konstytucja!