Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat kwidzyński. Liwa wysycha - na sporym odcinku rzeka zanikła

Rafał Cybulski
Liwa, największa rzeka powiatu kwidzyńskiego, na kilkukilometrowym odcinku w pobliżu Prabut zanikła . W dużej mierze to efekt drastycznego spadku ilości opadów, czyli po prostu mówiąc suszy, ale do wyschnięcia Liwy przyczyniła się również działalność człowieka...

Liwa wysycha, a burmistrz Prabut Marek Szulc wskazuje winnego - Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Olsztynie, a dokładniej jego ostródzki oddział: - Poinformowałem już kierownika tej placówki, że złożymy do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie - mówi.
Chodzi mu o spiętrzenie wody na jeziorze Gaudy. Jego zdaniem działa nielegalnie, gdyż pozwolenie na nie wygasło w kwietniu tego roku!

- Choć wcześniej myśleliśmy, że na stan Liwy wpływ może mieć wyrwa w korycie w okolicach Bronowa, to okazało się, że "naszej wody" trzeba szukać w jeziorze Gaudy - tłumaczy burmistrz Prabut. Mimo znacznego w ostatnich latach spadku opadów na tym terenie stan wody jeziora Gaudy jest stabilny. Przy wyjściu Liwy z jeziora jest jednak spiętrzenie o różnicy poziomów 40-50 centymetrów. Wedle naszych wyliczeń, gdyby ta woda dotarła do Jeziora Dzierzgońskiego, jego poziom podniósłby się o 10 cm, a dzięki temu woda wypływałaby dalej do Liwy - mówi.

O całej sprawie od dawna wiedzą też urzędnicy ze Starostwa Powiatowego w Kwidzynie.

- Jesteśmy w kontakcie z Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Gdańsku, która spróbuje coś wskórać poprzez olsztyński RDOŚ, ale dodatkowym problemem jest to, że i Gaudy, i Liwa są rezerwatami przyrody - mówi Andrzej Wróblewicz, pełnomocnik kwidzyńskiego starosty ds. ochrony środowiska. I dodaje: - Cała sytuacja to pierwszy zwiastun tego, co może nas czekać w przyszłości - wojny o wodę.

Zresztą stron w tej wojnie może być więcej, bo jeśli tylko jakaś woda wypływała z jeziora Gaudy, to najczęściej zostawała na Bagnach Karolewskich przez niektórych zwanymi też Bagnami Bronowskimi.

- Choć nikogo nie udało się złapać za rękę, to mamy informacje, że oprócz działalności bobrów i budowanych przez nich tam, widać tam było również ślady działalności człowieka - mówi Wróblewicz.

Zaś burmistrz Prabut dodaje: - Kiedyś Liwa wypływała z bagien jednym kanałem, ale ktoś wykopał drugi, którym woda cofała się na bagna.

Teraz jednak woda nie dopływa nawet na bagna. A jej deficyt coraz wyraźnie czuć także nad jeziorem Dzierzgońskim.

- Woda cofnęła się o 10 metrów, a może nawet więcej. Tuż obok mojej działki była kiedyś zatoczka, gdzie na płyciźnie kąpały się dzieci, teraz niemal nie pozostał po niej ślad - mówi właściciel jednej z działek letniskowych w Górowychach nad jez. Dzierzgońskim.

A obniżający się poziom jeziora sprawia, że woda dalej nie wypływa. To dlatego na 9-kilometrowym odcinku zamiast rzeki jest teraz suche koryto.

- Robiłam niedawno objazd. Sytuacja poprawia się dopiero za jeziorem Liwieniec, gdzie Liwę zasila z boku kilka źródlisk, ale na wcześniejszym odcinku możemy mówić o katastrofie ekologicznej - tłumaczy Ewa Romanow, prezeska kwidzyńskiego stowarzyszenia Eko-Inicjatywa.

Jako dowód pokazuje wstrząsające zdjęcia martwych ryb.

- W piątek podczas rekonesansu na brzegu rozlewiska w Gontach znalazłam martwe ryby: szczupaki, płocie i okonie. Prawdopodobnie woda nie mając odpowiedniego przepływu jest słabo natleniona i ryby się duszą- tłumaczy ekolożka i przyrodniczka.

Jej zdaniem kiedy w rzece, niegdyś wartkiej, nie ma wody już ponad pół roku, na odtworzenie stabilnego ekosystemu potrzeba czasu.

- Nie wiadomo w jakim kierunku te zmiany się potoczą - martwi się i dodaje: - Rzeczywiście trudno cokolwiek w tej sprawie zrobić, ponieważ głównym problemem jest susza. Nie nalejemy z pustego w próżne. Jednak tym bardziej przy takim reżimie wody należy przemyśleć zarządzanie tym co pozostaje.

O suszy mówi też Andrzej Wróblewicz. - Koleżanka pokazała mi statystki opadów z ostatnich lat, więc bez wahania mogę mówić w tym przypadku o suszy strukturalnej. Niestety sytuacja może się z czasem nawarstwiać - mówi.

Sytuację prawną rzek ma zabezpieczyć nowe Prawo Wodne, ale na nie będzie jeszcze trzeba poczekać. Póki co pozostaje walczyć o wypuszczenie wody z jeziora Gaudy.

- Gdy wiosną stan wody przewyższył o kilka centymetrów zaporę, nieco wody poleciało dalej, do jeziora Dzierz-gońskiego, a potem do Liwy, dlatego teraz wypuszczenie wody mogłoby na jakiś czas rozwiązać problem - przekonuje Marek Szulc.

Paradoks całej sytuacji polega na tym, że gdy na górnym odcinku Liwy urzędnicy debatują nad tym, by woda wróciła do koryta, to na dolnej Liwie, za Kwidzynem, rolnicy czujnie obserwują, czy rzeka nie wyleje.

Polub nas na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto