Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomysł, aby KRRiT kontrolowała domeny internetowe, jest absurdalny

Ryszarda Wojciechowska
archiwum DB
Rozmowa z Jarosławem Sellinem, posłem PiS o pomysłach nowelizacji ustawy medialnej w zakresie publikacji w Internecie.

Politycy nie lubią internetu?
- Bardzo lubią. Powiem więcej - muszą lubić, bo to dzisiaj jeden z najbardziej dynamicznych sposobów komunikowania się z ludźmi. A polityk powinien szukać różnych sposobów docierania ze swoimi poglądami i opiniami.

Prezydent Adamowicz będzie się spotykał z gdańszczanami, jeśli wcześniej prześlą mu pytania

Internauci są innego zdania. Po tym jak Sejm zajął się nowelizacją ustawy medialnej, słychać głosy, że ofiarą tych zapisów może paść internet, a dokładniej telewizja internetowa. Pan rozumie, o co tyle hałasu?
- To wszystko, jak sądzę, przez nadgorliwość rządu. To prawda, że implementacja dyrektywy o audiowizualnych usługach jest mocno opóźniona. Rząd się tutaj najwyraźniej spieszył. Ale przy okazji przesadził z regulacjami. Bo one mogą zaowocować cenzorskimi praktykami.

To znaczy?
- Niebezpieczny jest chociażby pomysł rejestrowania przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji domen zawierających materiały filmowe. Wiemy, że działania tej rady nie są wolne od pokus politycznych i nacisków. I to od wielu lat. Może się więc okazać, że pod pretekstem ochrony dobrego obyczaju czy ochrony przed niegodziwymi treściami rada pokusi się o ocenzurowanie materiałów niewygodnych dla jakiegoś politycznego układu. Wystarczy, na przykład, sformułować zarzut "mowa nienawiści". On jest tak rozciągliwy, że można go postawić każdemu, kto uprawia ostrą krytykę polityczną. I zakazać rejestracji domeny, na której się taka krytyka pojawia.

W grę wchodzą też drakońskie kary, które mogą doprowadzić do upadku istniejące już teraz domeny.
- To prawda, poza tym wszystkim ten przepis jest trudny do wyegzekwowania i szkodliwy dla polskich podmiotów. Krajowa rada będzie się teraz musiała zająć rejestrowaniem rodzimych domen, a te rejestrowane poza Polską będą mogły sobie swobodnie u nas szaleć. I jeszcze jedno - nie wiem, czy ta instytucja jest w stanie udźwignąć takie nowe zobowiązanie.

W Gdyni ma powstać Młodzieżowa Rada Miasta

Pan coś o tym wie, bo pracował w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji przez sześć lat.
- Krajowa rada już się zajmuje kilkunastoma koncesjonowanymi telewizjami, rejestruje jakieś kilkaset telewizji satelitarnych, i nagle nowy obowiązek. Jak sądzę, takich domen może być nawet 10 tysięcy. Poza tym jak sama nazwa wskazuje, rada powstała po to, żeby się zajmować radiem i telewizją. To nie jest Krajowa Rada Internetu. Dlatego moim zdaniem, niewłaściwe obowiązki przypisano niewłaściwej instytucji. Takich argumentów za tym, by się z tego wycofać, jest dużo.

Sejm się już tym zajmował i przyklepał. Teraz zajmie się Senat.
- Nie jestem członkiem Komisji Kultury, a to tam pracowano nad nowelizacją ustawy medialnej.

Internauci nie są w ciemię bici. Piszą o kagańcu, cenzurze, pojawia się porównanie z PRL. I mają rację.
- Istnieje groźba, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji może się zmienić trochę w taki Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk rodem z PRL. Trzeba się oczywiście troszczyć o to, żeby eliminować treści przestępcze z internetu, ale od tego są dotychczasowe procedury. Można zawsze takie doniesienie złożyć. Policja powinna się zając ściganiem treści pedofilskich, faszystowskich czy komunistycznych.

Z czego więc politycy powinni się wycofać?
- Z rejestrowania domen. Bo internet, przynajmniej w wolnych krajach, a mam nadzieję, że się do takich krajów zaliczamy, nadal jest sferą medialną i anarchistyczną, zarówno w dobrym, jak i złym tego słowa znaczeniu. W dobrym, bo różne rzeczy skrywane mogą być ujawniane. Nawet Wikileaks może sobie poszaleć. To w dużej mierze sprzyja wolności debaty publicznej. Ale są też treści niegodziwe, obrzydliwe wręcz. Na szczęście, każdy sam decyduje o tym, z czego chce korzystać w tym wielkim śmieciowisku, jakim jest internet. Można wybierać strony pożyteczne i szlachetne. Można też surfować po stronach obrzydliwych. Tylko w krajach takich jak Chiny udaje się internet cenzurować. Ale robi się to, używając do tego potężnych pieniędzy. My chyba jednak nie powinniśmy aspirować do takich wzorców. Temat tej nowelizacji jest gorący w mediach i w internecie. Mam więc nadzieję, że wzbudzi on pewną refleksję w posłach i senatorach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto