Policja potwierdza, że prowadzi "czynności w sprawie możliwości popełnienia oszustwa". Rzecz dotyczy dwóch przypadków przyznania mieszkań osobom powiązanym z gdańskimi władzami...
- Na początku lata w magistracie pojawili się funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej - mówi nasz informator. - W sekretariacie prezydenta poprosili o udostępnienie materiałów dotyczących przyznania lokali mieszkalnych bratu Wiesława K., przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Gdańska oraz Irenie Z., byłej sekretarce m.in. prezydenta Franciszka Jamroża, Wacława Szulca i Ewy Sienkiewicz, obecnie pracującej w biurze RMG.
Gabriela Sikora, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku potwierdza, że prowadzone są czynności w sprawie popełnienia oszustwa.
- Fakt zgłosili mieszkańcy Gdańska, od których przyjęliśmy zawiadomienie - mówi rzecznik.
Prawdopodobnie ci sami mieszkańcy przed kilkoma miesiącami skontaktowali się z radnym Jerzym Fryzowskim. Poprosili go o pomoc...
Na biurku radnego Jerzego Fryzowskiego zadzwonił telefon. Nieznany mężczyzna dokładnie opowiedział, jak w ostatnich latach poprawiły swe warunki mieszkaniowe osoby związane z gdańską władzą.
- To są dwie odrębne sprawy, ale obie są bulwersujące - twierdzi Fryzowski. - Złożyłem już interpelacje do prezydenta Gdańska.
Pierwsza dotyczy mieszkania Krzysztofa K., brata przewodniczącego Komisji Rewizyjnej RMG. W połowie lat 90., po powrocie z USA, Krzysztof K. zameldował się w gdańskim mieszkaniu brata. W Urzędzie Miejskim złożył też wniosek o przydzielenie mieszkania.
- Przepisy mówią, że o lokal gminny można się ubiegać, gdy na jednego zameldowanego przypada poniżej 5 metrów kwadratowych - wyjaśnia Jerzy Fryzowski. - Poinformowano mnie, że we wniosku pana K. zaniżono powierzchnię mieszkaniową lokalu jego brata.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że z wniosku miało "uciec" 11 m kw. Krzysztof K. znalazł się jako 60 na liście oczekujących. Wnet zaproponowano mu mieszkanie przy ul. Kilińskiego. Smaku sprawie dodaje fakt, że w tym samym czasie Rada Miasta Gdańska uchwaliła, by w pierwszym rzędzie przydzielać lokale repatriantom... z Kazachstanu.
Policja bada też powiększenie mieszkania Ireny Z. Pani Z. dysponuje lokalem własnościowym o powierzchni 77 m kw w domu przy ul. Sterniczej w Gdańsku. W styczniu 2000 r. zajęła pokój nad swoim mieszkaniem i wybudowała schody, zajmujące część klatki schodowej.
Dopiero pół roku później otrzymała zgodę na zajęcie pokoju, podpisaną przez... siebie (jest właścicielką 36 proc. udziałów wspólnoty mieszkaniowej) oraz wiceprezydent Ewę Sienkiewicz i Jarosława Zielinskiego z Wydziału Mieszkalnictwa UM, działających imieniu gminy Gdańsk (64 proc. udziałów). Minęło sześć miesięcy i PGM zobowiązał panią Z. do przywrócenia pierwotnego stanu klatki schodowej, gdyż schody też powstały bez decyzji na budowę. Kolejne pół roku i znów pani Z. z wiceprezydentami Sienkiewicz i Landowskim podpisują uchwałę, wyrażającą zgodę na schody zwężające korytarz.
- Nie rozumiem zarzutów - twierdzi Irena Z. - To nie jest mieszkanie, tylko mansarda, która 10 lat stała pusta. Wcześniej starałam się o pozwolenie na jej adaptację i zrobienie schodów, ale dokumenty przez rok leżały w Wydziale Architektury UM. Powiedziano mi, że mogę prowadzić prace, więc zaadaptowałam pomieszczenie. Wszystko robiłam zgodnie z prawem i mam na to dokumenty.
- Dlaczego mansardy nie oddano jednej z 300 osób, czekających z wyrokiem sądowym na lokal socjalny? - pyta Jerzy Fryzowski.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z Ewą Sienkiewicz, która najpierw była na posiedzeniu Zarządu Miasta, a później nie odbierała telefonu komórkowego.
Część naszych rozmówców twierdzi, że sprawa mieszkań z premedytacją została ujawniona przed wyborami. Zwłaszcza, że nie znane są wyniki śledztwa.
- Od zgłoszenia do wyników jest długa droga - twierdzi Gabriela Sikora. - Nie zawsze podejrzenia pokrywają się ze stanem faktycznym.
Jerzy Fryzowski, radny Forum Gdańskiego
Liczę na szybkie na zakończenie dochodzenia. W mieście, gdzie 4000 rodzin czeka na mieszkanie, sytuacja powinna być jasna i klarowna. Każdy urzędnik ma prawo załatwiać i swoje sprawy, ale musi być szczególnie ostrożny, by nie pojawiło się nawet najmniejsze podejrzenie.
Wiesław Kamiński, radny
- W sprawie popełnienia oszustwa nie byłem przesłuchiwany przez policję. Faktem jest, że przez jakiś czas w mieszkaniu mojej rodziny był zameldowany m.in. brat i starał się o lokal od gminy. Z tego, co wiem, od razu, a nie za drugim razem, pozytywnie rozpatrzono jego podanie. Po jakimś czasie dostał mieszkanie do remontu. Nie składałem żadnego oświadczenia i niczego nie fałszowałem. Chcę także podkreślić, że wtedy nie byłem radnym i nie rozumiem, dlaczego teraz moją osobę wiąże się z tą sprawą.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?