MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polecamy lekturę. Henryk Jursz i Piotr Odya odsłaniają tajniki powstawania książki „Kolejowym bajpasem z Trójmiasta do Kartuz”

Anna Szałkowska
Anna Szałkowska
Most w Rutkach (niektórzy twierdzą, że w Glinczu). To chyba najładniejszy z mostów na Pomorzu, położony nad Jarem Raduni. To okładowe zdjęcie książki
Most w Rutkach (niektórzy twierdzą, że w Glinczu). To chyba najładniejszy z mostów na Pomorzu, położony nad Jarem Raduni. To okładowe zdjęcie książki Piotr Odya/ zdjęcia z książki
Książkę „Kolejowym bajpasem z Trójmiasta do Kartuz” - której autorami są Henryk Jursz i Piotr Odya - można zabrać w podróż nowym połączeniem kolejowym na linii Gdańsk - Kartuzy przez Kokoszki i Starą Piłę. Jeszcze lepiej przeczytać ją przed podróżą. Po tej lekturze przesuwające się za oknem obrazy nabiorą historycznej głębi.

Spis treści

Pomorze: nowo otwarty Bajpas kaszubski ma swoją historię

Po 1945 roku kolejowe połączenie Kartuz i Kościerzyny z Trójmiastem nie miało szczęścia. Zniszczony szlak z Gdańska-Wrzeszcza przez Kokoszki i Starą Piłę próbowano przez lata komunistycznej Polski zastąpić komunikacją autobusową. Zmianę na lepsze przyniosła dopiero budowa Pomorskiej Kolei Metropolitalnej w drugiej dekadzie XXI w. Nowoczesna, dwutorowa kolej połączyła bezpośrednio stolicę województwa z Kartuzami (od października 2015 r.) i Kościerzyną (od grudnia 2016 r.). Natomiast w 2023 roku zakończyły się prace przy budowie bajpasu kartuskiego. Powstały nowe perony i możliwość dojazdu koleją z Trójmiasta przez dzielnicę Gdańsk Kokoszki do Leźna, Starej Piły, Otomina i Żukowa Zachodniego - i dalej do Kartuz. Pierwsze pociągi ruszyły w 2024 r., a wraz z nimi pojawiła się ta książka.

Henryk Jursz i Piotr Odya, czyli parę zdań o autorach

Obaj są gdańszczanami, miłośnikami kolei po godzinach pracy. W pracy Henryk jest analitykiem danych. Przed laty jako redaktor techniczny łamał strony „Dziennika Bałtyckiego”, a teraz trafia na jego łamy jako autor kolejnej kolejowej opowieści. Piotr to pracownik naukowy Politechniki Gdańskiej, po pracy utrwala na zdjęciach współczesną kolej, pasjonuje się nieczynnymi liniami, działa w Stowarzyszeniu Miłośników Kolei Kokoszkowskiej. Na Facebooku prowadzi profil „Pociągiem przez Kokoszki”.

Ich wspólna książka stanowi zarazem kolejną z kolejowej serii autorstwa Henryka Jursza, w ramach której ukazały się już „Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby” oraz „Koleją z Kokoszek do Gdyni”. Obaj zarzekają się, że nie jest to historia dla osób, które uwielbiają skupiać się na technicznych szczegółach. Nie znajdą w ich książce długiej wyliczanki rozjazdów, typów szyn albo danych, ile metrów sześciennych betonu użyto przy budowie jakiegoś wiaduktu. To opowieść o kolei od strony ludzkiej, społecznej, o tym, że zanim powstała - czy ta w XIX wieku, czy współcześnie, zanim ruszył pierwszy pociąg - najpierw była wizja ludzi, którzy o kolej walczyli. - Ale jakieś ciekawostki wyliczanki są - dodają po zastanowieniu. - Można tam znaleźć np. liczbę zamawianych cegieł, z których wybudowano dworzec kolejowy w Kartuzach.

Kiedy rodzi się fascynacja koleją?

Co sprawia, że rodzi się w człowieku pasja, która później determinuje jego życie, a przynajmniej zajmuje mu wolny czas? I jak rodzi się fascynacja koleją?

Henryka pasja dopadła jako dorosłego człowieka. Temat wymusiła trochę ludzka natura, a w zasadzie jej ciemne strony.
- Zaczęło się przed laty i wcale nie od kolei - mówi. - Szukałem tematu, którym mógłbym się zająć. Ostatecznie wybrałem kolej. Śledziłem wtedy często gdańskie fora. Jedni uczestnicy nie mieli wiedzy, inni twierdzili, że mają, ale się nią nie podzielą. Nie rozumiałem takiej postawy. Postanowiłem zdobyć wiedzę i się nią podzielić. Pracę zawodową zaczynałem późno, więc jeździłem przed jej rozpoczęciem do oddziału Archiwum Państwowego w Gdyni Cisowej. Za każdym razem udawało mi się zrobić trochę notatek. I podzieliłem się wiedzą. Kolejnym etapem było pisanie książek. Potem już praca była inna i godziny mniej dogodne, ale świat poszedł do przodu i nawet archiwa można przeglądać w domu przez internet.

Dużo wcześniej tory pojawiły się w życiu Piotra.
- Wychowywałem się w Brzeźnie i często bawiłem się w tamtejszym parku - wspomina. - Odkryłem pozostałości torów tramwaju, kiedyś musiał tam kończyć swoją trasę. Jako dziecko lubiłem sobie wyobrażać, jakie tramwaje tam jeździły. Z tej zabawy wyrosła fascynacja koleją. Lata później trafiłem na książkę Pawła Huellego „Weiser Dawidek”, a wraz z nią na pozostałości wiaduktów kolejowych, które wcześniej były nieco anonimowe. Mieszkałem już wtedy na Morenie, niedaleko fragmentu starej linii. Kiedy przeniosłem się na Kokoszki, mówiło się już o PKM jako następczyni dawnej linii kokoszkowskiej. Zacząłem spacerować, robić zdjęcia, zadawać pytania, poszukiwać odpowiedzi: Jaka jest historia tej linii? Co z liniami, które nie zostały wybudowane albo zostały opuszczone lub zniszczone? W szukaniu odpowiedzi wspierałem się cyfrowymi archiwami, podobnie jak Henryk. W tej chwili, kiedy z rodziną planujemy wakacje, to oni już wiedzą, że zawsze musi pojawić się wątek kolejowy.

XIX wiek - wielkie kolejowe boom na Pomorzu

Kolejowe zainteresowania, zwłaszcza koleją lokalną, pozwalają odkryć historię regionu, problemy, z jakimi musieli się mierzyć ludzie, którzy mieszkali tu przed nami. Pierwsze koleje na gdańskim Pomorzu budowano w drugiej połowie XIX w., a więc w czasach, kiedy region ten, jak i wiele innych dziś znajdujących się w granicach Rzeczpospolitej, był pod panowaniem Królestwa Prus. Pierwszy pociąg pasażerski do Gdańska odbył swój próbny przejazd 19 lipca 1852 r., a oficjalne otwarcie odcinka z Bydgoszczy przez Tczew, pierwotnie zaplanowane na 3 sierpnia 1852 r., odbyło się dwa dni później.

Tym samym Kaszuby i Kociewie uzyskały swoje pierwsze połączenie kolejowe. Rozpoczynała się nowa era. Era kolejowa. - Był rozwój, ale wcale z budową kolei nie było tak prosto - tłumaczy Henryk. - Co ciekawe, proces budowy z XIX wieku jest zbliżony czasem trwania do tego współczesnego. Czasy się zmieniły, ale buduje się tak samo długo.

Jak się okazuje, to nie są jedyne analogie. - Problem z finansowaniem też się powtarza - dodaje Piotr. - Tak jak dzisiaj i w tamtym czasie państwo nie chciało samo z siebie wykładać pieniędzy, wolało przynajmniej w początkowym okresie, żeby robili to inwestorzy prywatni. I pewnie dlatego tam, gdzie były duże przemysłowe zakłady (np. na Dolnym Śląsku), kolej powstawała w XIX w. szybciej i w większej skali.

Optymistycznie, czyli jakie trasy kolejowe na Pomorzu mogłyby zostać odbudowane?

Ile jest linii, które powstały w XIX lub na początku XX wieku, a które teraz są rewitalizowane albo istnieją i działają dobrze? Ile jest tych nieczynnych, które mają szansę na odbudowę? Moje pytania trafiają na podatny grunt.

- Teoretycznie trasa z Kartuz do Lęborka, a przynajmniej do Sierakowic, ma perspektywy na rewitalizację - wymieniają. - Sezonowo funkcjonuje jeszcze linia Lębork - Łeba, no i w najbliższym czasie ma być modernizowana Kościerzyna - Somonino. Wciąż jest duże pole do popisu, jeżeli chodzi o odbudowę nawet tego, co zostało wyłączone po okresie transformacji ustrojowej. Działały przecież takie połączenia jak Pszczółki - Kościerzyna (nie ma szans na powrót pociągów na tę trasę) czy Bytów - Lipusz - Kościerzyna, Pruszcz Gdański - Stara Piła, w których drzemie potencjał na odbudowę.

Można się tylko domyślać, że gdyby autorzy książki „Kolejowym bajpasem z Trójmiasta do Kartuz” mogli decydować o krajowym budżecie, pomorskie inwestycje kolejowe zajmowałyby sporo miejsca.

Jak powstawała książka "Kolejowym bajpasem z Trójmiasta po Kaszubach"?

Zanim historia trafia do książki i wypełnia drobnym drukiem stronę za stroną, krąży swobodnie. Krąży w archiwach, dokumentach i wśród ludzi. To, co ma wpływ na autora, ma wpływ na jego dzieło. W pracy nad książką „Kolejowym bajpasem z Trójmiasta do Kartuz” każdy miał swoje zadania: Henryk przeglądał tysiące publikacji i pisał, Piotr dokumentował fotograficznie powstanie linii i dostarczał zdjęcia archiwalne. Naturalnie więcej ludzi spotykał podczas przygotowań ten autor, który robił zdjęcia. Zwłaszcza że fotografowanie nowej linii kolejowej to jednak przygoda.

- Doświadczenia mam pozytywne, ale zawsze była odrobina niepewności, kiedy podchodził do mnie ktoś z ekipy budowlanej - śmieje się Piotr. - Znalazłem dobry sposób i od razu mówiłem, że prowadzę na Facebooku stronę „Pociągiem przez Kokoszki” i tam trafią zrobione zdjęcia. Najczęściej okazywało się, że strona jest znana i zaczynała się rozmowa o budowie. A zdjęć zrobiłem naprawdę dużo. W książce znalazła się zaledwie niewielka część. Jeśli miałbym wybierać swoje ulubione, wybrałbym to, które trafiło na okładkę. To most w Rutkach (niektórzy twierdzą, że w Glinczu), a tuż obok magistralą węglową jedzie pociąg retro uruchomiony przez TurKol. To chyba najładniejszy z mostów na Pomorzu, położony nad Jarem Raduni.

Okazuje się, że robienie zdjęć to także świetna okazja do zawierania znajomości.
- Dostawałem potem informacje od osób związanych z budową, gdzie i o której będzie przejeżdżał pociąg - dodaje Piotr. - Z niektórymi osobami miałem też kontakt jako przedstawiciel Stowarzyszenia Miłośników Kolei Kokoszkowskiej, kiedy szukaliśmy zdjęć historycznych. Tak jest np. z panem Dariuszem, który mieszka w budynku dawnego dworca w Leźnie i jest emerytowanym kolejarzem. Spotykam go czasem, wędrując wzdłuż bajpasu. Jako fachowiec potrafi znaleźć wszelkie niedociągnięcia, a ja się mogę czegoś nauczyć.
Z pewnością ludzie przy poszukiwaniu materiałów byli ważni, bo znaleźli swoje miejsce w samej książce. Za udostępnienie materiałów i ilustracji, wskazanie źródeł czy najzwyklejsze dopingowanie autorzy podziękowali Dariuszowi Arendtowi, Piotrowi Bartzowi, Krzysztofowi Brychczyńskiemu, Grzegorzowi Feyowi, Pawłowi Glince, Bohdanowi Jędrzejewskiemu, Tomaszowi Konopackiemu, Ireneuszowi Krzywickiemu, Michałowi Rence, Adamowi Robaczewskiemu i Tomaszowi Sonntagowi.

O nowy pomysł na książkę można zapytać na spotkaniu autorskim. Najbliższe w Gdyni

Wróćmy do książki i jej autorów. Jak to się stało, że wzięli się za wspólny projekt? I w tym przypadku szczęściu dopomogli… ludzie. Zainspirował ich Krzysztof Nowotarski, prezes Stowarzyszenia Miłośników Kolei Kokoszkowskiej i radny dzielnicy Kokoszki. Wiedział, że Henryk pisze książki, a Piotr robi zdjęcia, obaj zaś interesują się koleją. Kiedy do tej grupy dołączył jeszcze Jarosław Ellwart i Wydawnictwo REGION, książka nabrała realnych kształtów. No i nie zapomnijmy o samej inwestycji kolejowej, bo to ona była „spiritus movens” książki „Kolejowym bajpasem z Trójmiasta do Kartuz”. Kiedy już było wiadomo, że inwestycja „zaliczy” opóźnienie, poczekać musiała też książka, która w zasadzie była już gotowa w czerwcu 2023 roku. Potem się okazało, że jeszcze trzeba podmienić zdjęcia, które podczas tego postoju stały się nieaktualne, oraz dopisać kilka zdań, choćby o próbnych przejazdach i zapowiedziach rozkładu jazdy dla nowej linii.
- Zakończyliśmy 9 dni przed pierwszym rozkładowym pociągiem - mówią, a mnie wypada dodać, że ten pierwszy rozkładowy wyruszył na trasę 11 marca 2024 r.

Czy będzie więcej wspólnych książek? Henryk Jursz i Piotr Odya mówią, że pytani są o to na spotkaniach autorskich. I wyraźnie widać, że pomysł jest, wątpliwości budzi raczej fakt, czy jest tylko jeden.

Możecie ich dopytać o to podczas najbliższego spotkania autorskiego. Odbędzie się 29 maja o 17.00 w Kaszubskim Forum Kultury (Gdynia, al. Piłsudskiego 18).

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto