Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsze zwycięstwo MMTS Kwidzyn. Są punkty, ale szału nie było

Redakcja
Powiedzmy sobie szczerze, to nie był wielki mecz MMTS Kwidzyn. Wprawdzie w pierwszej połowie gospodarze spisywali się co najmniej dobrze, to jednak po przerwie ich gra momentami była irytująca. Suma sumarum liczą się jednak punkty, a tych kwidzynianie wywalczyli aż cztery! MMTS pokonał Spójnię Gdynia 32:27 (18:10).

W pierwszej połowie wszystko przebiegało zgodnie z planem. Po 5 minutach czarno-czerwoni prowadzili już 3:0 i od tego momentu, nawet jeśli przytrafiały im się gorsze fragmenty, to oni kontrolowali wydarzenia na boisku. W 20 min. kwidzynianie wygrywali 12:7, na 5 minut przed końcem pierwszej połowy było już 15:7, a na przerwę gospodarze schodzili z wynikiem 18:10. W bramce MMTS znów dobrze spisywał się Bartosz Dudek, zaś w ataku dobrą partię rozgrywali Michał Peret i...Kamil Krieger, który jednak 2 z 4 bramek w tym okresie zdobył do "pustaka", gdy goście wycofywali bramkarza.

Niestety po przerwie wydarzyło się coś, co mamy świeżo w pamięci. Tak jak tydzień temu w Kielcach na parkiet wyszedł bowiem niby ten sam, ale jednak inny zespół. Wprawdzie w 34 min. MMTS powiększył przewagę do 9 goli (20:11), ale potem cztery kolejne gole zdobyli goście. Zrobiło się 20:15 i w tym momencie gdynianie uwierzyli chyba, że w Kwidzynie można jeszcze powalczyć. Zwłaszcza, że gospodarze grali bardzo nonszalancko. Łatwo wypracowywali sobie okazje do zdobycia goli, ale niemiłosiernie partaczyli. Przez kilkanaście minut obijali mającego sporą nadwagę Marcina Głębockiego zarówno z pierwszej linii, jak i z kontry oraz karnych. W całym meczu MMTS z linii 7 metrów zdobył ledwie 2 gole na 6 prób, a ostatni rzut karny wykonywał Paweł Genda, co jest o tyle wyjątkowe, że mało który z kibiców widział Pawła w tej właśnie roli.

W 43 min. kwidzynianie wygrywali już tylko 22:19, ale na szczęście nie pozwolili rywalom na więcej, a w ostatnim kwadransie choć nadal nie zachwycali, to jednak odzyskali pełną kontrolę nad spotkaniem. Wynik trzymali głównie Marek Szpera i Maciej Pilitowski, którzy zdobywali gole po efektownych szarżach i rzutach z pierwszej linii. Odnotujmy jeszcze, że w końcówce w bramce Spójni pojawił się Jakub Michalczuk, wychowanek MTS Kwidzyn.Ostatecznie MMTS wygrał 32:27 i zapewnił sobie nieco spokoju przed ekstremalną, pięciomeczową serią wyjazdową.

Podsumowując, punkty cieszą, styl znacznie mniej. Martwi brak zagrożenia z prawego skrzydła i wciąż nie najlepsza, zwłaszcza w drugiej połowie, gra w defensywie. Zastanawia też brak rotacji na środku rozegrania, gdzie teoretycznie mamy kłopoty bogactwa. Wprawdzie dziś "Pilot" w kilku akcjach pokazał próbkę swoich możliwości, ale jednak daleki był od stuprocentowej skuteczności, zarówno jeśli chodzi o rozegranie, jak i rzut. Słabiej, czyli przede wszystkim mniej skutecznie, niż w dwóch poprzednich meczach zagrał również Adrian Nogowski.

MMTS Kwidzyn-Spójnia Gdynia 32:27 (18:10)
MMTS: Dudek, Szczecina - Peret 6, Genda 5, Nogowski 5, Pilitowski 5, Szpera 5, Krieger 4, Kryński 1, Rosiak 1, Janikowski, Potoczny.
Spójnia: Zimakowski, Głębocki, Michalczuk - Kamyszek 7, Kyrylenko 5, Krawczenko 4, Rychlewski 3, Jamioł 2, Marszałek 2, Olifierczuk 2, Pedryc 2, Lisiewicz. Kary: 6 min.
Sędziowali: Dariusz i Jakub Mroczkowscy

Spot o żeńskiej drużynie MTS Kwidzyn

Obserwuj nas na Twitterze!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto