Na pożegnanie lata w Kwidzynie zagrali Pűdelsi. Maciej Maleńczuk i jego koledzy zdobyli serca kwidzyńskiej publiczności.
Charyzmatyczny wokalista najbardziej znane przeboje przeplatał pogadankami z widownią. Nie przebierał przy tym w słowach. Najwięcej niecenzuralnych słów padło pod adresem ,komuchów". Sporo czasu Maleńczuk poświęcił też polskim żołnierzom stacjonującym w Iraku.
- Mimo że pod koniec koncertu były kłopoty ze sprzętem i musieliście zrezygnować z bisów, to jednak chyba jesteś zadowolony? Widać było, że szybko nawiązałeś kontakt z widownią...
- Ja nawet wolę takie mniejsze imprezy. Lubię, jak na koncercie są dzieci. Po prostu nie przepadam za nabzdyczonymi sytuacjami. Nie znoszę nadęcia, napięcia, nadmuchania i wszelkiego rodzaju hipokryzji. Jeżeli tego nie ma, to może być nawet 109 woltów.
- Pűdelsi grają już od ponad dwudziestu lat, ale szerszej widowni daliście się poznać dopiero pod koniec lat 90. Pamiętasz ten moment? Czym wytłumaczyć tę nagłą popularność?
- To było, gdy wydaliśmy płytę ,Psychopop". Wymyśliłem dla Pűdelsów nowy kierunek. Sposób, dzięki któremu mogliśmy przecisnąć się przez tamę komercji. Nadal chcieliśmy grać garażowego rocka, ale też przy okazji wyjść z podziemia. Wymyśliłem termin ,psychopop". Do popowych środków dodaliśmy nasze psycho. Jeśli ktoś wychodzi na ciebie z dwumetrowym mieczem, nie możesz bronić się małym kozikiem. Dlatego zaczęliśmy używać komputerów. Na szczęście nie ma jeszcze takiego komputera, który wyprostowałby Mandarynę.
Więcej w dzisiejszym Dzenniku Bałtyckim.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?