Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Momenty były, ale MMTS Kwidzyn nie dał rady wielkiemu Vive [ZDJĘCIA]

Redakcja
Jeszcze nie tym razem. Szczypiornistom MMTS Kwidzyn nie udało się ograć mistrzów z Kielc, ale i tak zasłużyli na pochwały. Głównie dlatego, że mimo fatalnego początku potrafili postraszyć rywali. Ostatecznie gospodarze przegrali 27:32 (17:19), ale można powiedzieć, że "momenty były".

Choć przed tym meczem nie tylko kibice MMTS, ale i fachowcy sporo mówili o tym, że kwidzynian jak nigdy dotąd stać na sprawienie niespodzianki w starciu z Vive, to jednak już po kilku minutach wielu osób mogło uznać, że ogranie kielczan to zadanie z gatunku science fiction. Gospodarze przystąpili bowiem do gry bardzo spięci i na początku wyglądało to tak, jakby ktoś splątał im ręce. W ataku popełniali bowiem proste błędy kilka razy podając piłkę wprost w ręce rywali. Dlatego po 8 minutach gry mieli na koncie już 5 minut strat i przegrywali 2:7. Biorąc pod uwagę klasę kielczan, przynajmniej jeśli chodzi o PGNiG Superligę, w większości przypadków byłoby już po meczu, ale nie tym razem, bo trener Patryk Rombel w tym momencie wziął czas, a jego podopieczni wrócili do gry z chłodniejszymi głowami.

Sygnał do ataku dali Paweł Genda i Maciej Pilitowski. Pierwszy słał bomby z drugiej linii, a drugi sprytnie penetrował strefę rywali i udanie przedzierał się na linię szóstego metra. Poza tym wreszcie efekty zaczęła przynosić gra z kołowym, bo gdy piłki zaczęły docierać do Michał Pereta ten odwdzięczał się celnymi rzutami. Natomiast w bramce kilka świetnych interwencji zaliczył Paweł Kiepulski. Dzięki temu wszystkiemu w 14 minucie było już tylko 7:9. Wprawdzie potem Vive wykorzystało okres gry w przewadze i znów powiększyło przewagę, tym razem do 4 goli (10: 14 w 21 min), ale końcówka pierwszej połowy należała już do MMTS, a pierwsze skrzypce w ekipie kwidzynian grał Mateusz Seroka. Wicelider klasyfikacji ligowych strzelców pierwszego gola zdobył dopiero w 14 min., ale w ciągu kwadransa dodał do tego jeszcze cztery gole. Ostatnia z tych bramek dała gospodarzom remis 17:17. Niestety ku rozpaczy kibiców kielczanie w ciągu 14 sekund zdołali jeszcze odpowiedzieć golem i na przerwę schodzili z jednobramkową zaliczką.

W pierwszej akcji drugiej połowy do remisu szybko doprowadził rozgrywający dobre zawody Kamil Krieger, ale potem grający w przewadze kielczanie znów zdołali odskoczyć na 2-3 bramki i przez następne minuty twardo bronili nikłej przewagi. W 46 min. po golu Pawła Gendy MMTS jeszcze raz doszedł rywali na jedno trafienie. Niestety zaraz potem Vive znów odskoczyło na bezpieczną odległość i dowiozło zwycięstwo do końca. Na nic zdały się nawet seryjne parady Krzysztofa Szczeciny.

Tak więc kwidzynianom znów nie udało się złapać króliczka, choć pościg za nim momentami był naprawdę emocjonujący. Niestety nasi szczypiorniści sami utrudnili sobie zadanie z powodu fatalnego otwarcia, ale skoro mając na koncie kilkanaście strat do końca walczyli z tak mocnym zespołem jak Vive, to znaczy, że drzemie w nich spory potencjał.

MMTS Kwidzyn - Vive Tauron Kielce 27:32 (17:18)
MMTS: Kiepulski, Szczecina - Genda 6, Peret 6, Seroka 6, Krieger 4, Pilitowski 3, Potoczny 1, Szpera 1, Janikowski, Nogowski, Rosiak, Szczepański. Kary: 10 min.
Vive Tauron: Szmal - Bielecki 6, Jurkiewicz 5, Paczkowski 5, Lijewski 4, Strlek 4, Aguinagalde 2, Djukić 2, Bombać 1, Kus 1, Zorman 1, Jachlewski. Kary: 12 min.

Opublikowany przezFacebook

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto