Po dwóch niezbyt udanych meczach w Kwidzynie można było mieć obawy, co do formy szczypiornistów MMTS. Niepokoiła też atmosfera, bo Zbigniew Markuszewski nie pojechał do Mielca z powodu ślubu syna a po sezonie ponoć i tak odchodzi do Głogowa. Kwidzynianie pokazali jednak klasę i udowodnili, że dwa medale w poprzednich sezonach nie były dziełem przypadku.
Przede wszystkim już sam początek był wręcz wymarzony. MMTS zaczął od prowadzenia 5:0, a w 20 minucie było już 15:5. W bramce kwidzynian cuda wyczyniał Sebastian Suchowicz (to on oficjalnie prowadził zespół w tym meczu), a w ataku popisową partię rozgrywał Michał Adamuszek, który w pierwszej połowie aż 7 razy wpisał się na listę strzelców.
Koniec pierwszej połowy i początek drugiej były nieco słabsze w wykonaniu MMTS i w gospodarze zdołali nieco zniwelować straty. W 33 minucie zrobiło się tylko 18:12, ale potem kwidzynianie zadali decydujący cios. Wystarczyło kilka udanych akcji w obronie i kilka skutecznych kontrataków, a w 45 minucie MMTS prowadził już 26:14. Na kwadrans przed końcem losy meczu były więc rozstrzygnięte i w końcówce kwidzynianie mogli już oszczędzać siły na niedzielny mecz. Warto jeszcze odnotować, że po przerwie prym w szeregach kwidzynian wiedli Robert Orzechowski i Damian Kostrzewa.
BRW Stal Mielec - MMTS Kwidzyn 27:35 (11:18)
Stal: Wolański - Sobut 8, Albin 6, Babicz 3, Janyst 2, Szpera 2, Kubisztal 2, Wilk 1, Gawęcki 1, Basiak 1, Krzyszofik 1, Chodara.
MMTS: Suchowicz, Jedowski - Adamuszek 8, Orzechowski 8, Kostrzewa 5, Mroczkowski 3, Peret 3, Krieger 2, Rosiak 2, Rombel 2, Pacześny 1, Seroka 1.
Kary: Stal - 4 min.; MMTS - 6 min.
Sędziowali: Budziosz i Olesiński (Kielce)
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?