Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MMTS Kwidzyn z problemami. Rozmowa z prezesem Markiem Bołkowskim

Rafał Cybulski
Jeszcze nie tak dawno w klubie była wielka radość, ale teraz MMTS musi szybko dopiąć budżet jeśli chce grać w zawodowej PGNiG Superlidze
Jeszcze nie tak dawno w klubie była wielka radość, ale teraz MMTS musi szybko dopiąć budżet jeśli chce grać w zawodowej PGNiG Superlidze AS
MMTS Kwidzyn, tak jak 9 z 14 klubów dostał warunkową licencję na grę w zawodowej PGNiG Superlidze. W naszym przypadku przyczyną jest niedomykający się budżet. W rozmowie, która ukazała się na portalu klubowym prezes Marek Bołkowski przyznaje, że w klubowej kasie brakuje co najmniej kilkaset tysięcy złotych.

Oceniając sezon 2015/2016 i grę zawodników MMTS myślimy o nim pozytywnie czy też bliższy jest żal z utraconej szansy medalowej?
Jeśli ocenia się na spokojnie i obiektywnie, to był to dla nas bardzo dobry sezon. Przegrana w walce o medal zawsze pozostawia jednak lekki niedosyt. Skoro coś było w zasięgu ręki to trzeba było to wykorzystać. Medal bowiem leżał w naszym zasięgu i był do wzięcia. Z drugiej jednak strony, gdyby ktoś nam powiedział wcześniej, że zajmiemy IV miejsce i rozegramy 5 spotkań o brąz walcząc z Puławami to wzięlibyśmy to w ciemno. Przed walką o brąz wszyscy twierdzili, że Azoty powinni nas ograć w trzech szybkich meczach. Zaprocentowała jednak praca włożona w ten zespół w poprzednich sezonach oraz to co dołożył Patryk Rombel. Widać to było po kulturze gry. Są w naszej lidze zespoły grające indywidualnie jak np. Legionowo, które bazuje właściwie wyłącznie na indywidualnych umiejętnościach poszczególnych graczy. Tutaj widać było kolektyw i pracę zespołową. Jeśli ona wychodzi to nasz zespół jest niezwykle ciężki do zatrzymania. Kultura gry jest naprawdę na dobrym poziomie, gramy po prostu piłką. Trzeba jednak dodać, że zespół ten ma też również swoje minusy, bo gdyby tak nie było gralibyśmy w Lidze Mistrzów.

Czyli jednak sukces, choć po czwartym meczu rozgrywanym w Kwidzynie i jednobramkowej porażce w dogrywce na pewno bolało serce?
Jest to nasz niewątpliwy sukces. Jednak jak już coś jest w zasięgu ręki i prawie miało się to w garści to zawsze jest żal z niewykorzystanej szansy. Tym bardziej, że drugi raz może się ona nie powtórzyć. Mieliśmy swoją szansę i trzeba było to wykorzystać. Niestety jak zwykle zabrakło nam zimnej głowy.

Mimo dobrego wyniku po zakończonym sezonie z klubem pożegnało się aż sześciu graczy: Mateusz Kochański, Przemysław Zadura, Aleksander Kryszeń, Bartosz Janiszewski, Maciej Mroczkowski, Bartosz Dudek. Czy były to decyzje trenera czy też zarządu?
Oczywiście trener daje pewien kościec, wizję, ale ta wizja musi się nałożyć na możliwości klubu i podlega też dyskusji. Nie jest wiec tak, że jest to koncert życzeń. Wszystko podlega pewnym ustaleniom. Dopiero zestawienie wizji trenera, zarządu i klubowych możliwości pokazuje co możemy zrealizować. Niestety sytuacja finansowa w klubie wymusiła na nas zejście z kosztów. Nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy najbogatszym klubem. Doskonale widać to obecnie przy założeniach ligi zawodowej, gdzie oceny przeprowadzane są bardzo rzetelnie i obiektywnie. Pod względem klubowych budżetów plasujemy się raczej w dole ligowej tabeli. Nasz budżet musi się jednak spinać.

Wydaje się, że najbardziej rozgoryczeni po zakończonym sezonie byli dwaj zawodnicy: wieloletni kapitan tej drużyny Maciej Mroczkowski oraz Bartosz Janiszewski, który po powrocie z Niemiec spędził tutaj tylko jeden sezon?
Rzeczywiście Bartek Janiszewski ma prawo być rozgoryczony i niewątpliwie szkoda, że ten chłopak u nas nie został. Musimy się uderzyć w pierś, ale niestety nie było takiej możliwości. Staraliśmy się jednak znaleźć mu jakiś klub. Rozmowy były prowadzone z kilkoma klubami. Do porozumienia doszliśmy z Elblągiem. Gdyby się to jednak nie udało, mieliśmy też przygotowane dla niego pewne rozwiązania pozasportowe. Na szczęście Bartek trafił do Elbląga i w mojej ocenie podjął bardzo dobrą decyzję. Natomiast o tym, że Maciek nie będzie zawodnikiem wiedzieliśmy już wcześniej, bowiem decyzja o tym zapadła jeszcze przed operacją biodra.

Mimo to sprawa nieprzedłużenia kontraktu z Maćkiem odbiła się szerokim echem. Dużo się o tym pisało, mówiło, a kibice przeprowadzili nawet zbiórkę podpisów, apelując o pozostawienie "Mroka" na kolejny sezon...
- Sport zawsze wyzwala wiele emocji, zarówno tych pozytywnych i negatywnych. Dlatego pozostaje nam tylko cieszyć się z takich reakcji kibiców. Oznacza to bowiem, że żyją tym klubem i interesuje ich to co się z nim dzieje. Niestety o pewnych rzeczach jednak nie wiedzieli, więc ich oceny nie były do końca rzetelne.

Ostatecznie Maciek jednak pozostał w klubie, choć zupełnie w innej roli...
Klub widzi Maćka w organizacji i rozszerzeniu naszej działalności wśród młodzieży. Będzie zatem pobierał wynagrodzenie z klubu i wspierał MTS, będąc do dyspozycji dyrektora Roberta Majdzińskiego. To przede wszystkim. Jeśli jednak Patryk będzie w jakiś sposób go potrzebował, to jest to już sprawa trenera. My mamy przeznaczoną pewną kwotę i chcemy, aby Maciek zajął się młodzieżą. Jeśli natomiast wystarczy mu czasu i będzie potrzebny Patrykowi to jest już sprawa między nimi. My się w to nie mieszamy.

Obecnie trwają przygotowania do nowego sezonu. W przerwie do klubu jedne nowy/stary zawodnik czyli Kamil Krieger. Nie liczę tutaj oczywiście juniorów oraz Krzysztofa Szczeciny, który powrócił do kwidzyńskiego klubu z wypożyczenia. Czy kadra naszego zespołu może się jeszcze zmienić?
Nic już się nie zmieni. Do kadry może ewentualnie dołączyć jedynie skrzydłowy Alan Guziewicz, który jest wychowankiem kwidzyńskiego klubu.

Nowy sezon PGNiG Superligi mężczyzn to jednak spore zmiany. Rusza liga zawodowa, a dość długo nie wiadomo było czy w ogóle weźmiemy w niej udział?
I do teraz nie jest to takie pewne. Trzeba bowiem jasno powiedzieć, że dostaliśmy licencję warunkową. Trzeba jednak dodać, że gdyby nie PGNiG to liga po prosty by zgniła. Jeśli nie od razu, to byłoby to tylko kwestią czasu. To co prezentuje obecnie organizator rozgrywek czyli firma PGNiG to pełen profesjonalizm. Oczywiście pewnych rzeczy nie da się zrobić w tak krótkim czasie, ale gdyby nie ta firma i ludzie zajmujący się organizacją tych rozgrywek, to piłka ręczna według mnie by nie istniała. Liga rozsypałaby się w tym lub przyszłym roku. Zresztą widać to było po tym co działo się ze Stalą Mielec, Gwardią Opole, i innymi klubami. Wystarczy powiedzieć, że normalną licencję na grę w lidze zawodowej otrzymało tylko 5 klubów. Pozostali otrzymali licencję warunkową, w tym również nasz klub. Duża część klubów była po prostu zadłużona, co miało zresztą swój negatywny stosunek również na sytuację w naszym klubie. Proponowano bowiem zawodnikom wynagrodzenia na które klubów nie było stać. W efekcie podwyższali poziom wynagrodzeń w całej lidze, co wprowadzało nas w pewne kłopoty. Dlatego naszym podstawowym warunkiem i żądaniem, jeszcze na początku tworzenia ligi zawodowej, była kontrola nad klubami, aby nie mogły się zadłużać. I to zostało zrealizowane perfekcyjnie. Mamy więc profesjonalny marketing, monitoring klubów i ocenę stabilności finansowej. PGNiG czy też tworząca się liga zawodowa wykonała więc kawał dobrej roboty.

Na czym polega warunkowe dopuszczenie MMTS do gry?
Warunek wynika z tego, że w naszym przypadku koszty nie bilansują się z dochodami. Stało się tak ponieważ nasza podstawa finansowa, która przez wiele lat utrzymywała ten klub, rozsypała się niemal całkowicie. W efekcie nasze dochody radykalnie zmalały. Częściowo udało się je uzupełnić staraniem dyrektor Agnieszki Laskowskiej, w części wspierać nas będą również środki przekazane przez PGNiG. Nadal jest to jednak dość duża luka finansowa. Na uzupełnienie braków mamy czas do 31 sierpnia. Możemy to zrobić przez pozyskanie dodatkowych przychodów, sponsorów lub też dalszą redukcję kosztów. Część kosztów zredukowaliśmy poprzez odejście wymienionych wcześniej zawodników. Nastąpiły również renegocjacje kontraktów, które w większości przypadków są trochę niższe. Nadal jest to jednak zbyt mało. W efekcie ciągle waży się to czy zostaniemy ostatecznie dopuszczeni do gry w lidze zawodowej.

Dużo nam brakuje?
Nasz klubowy budżet rozsypał się na 1,5 mln zł, a jak dotąd udało się nam pozyskać kwotę 700 tys. zł. Zobaczymy co będzie dalej. Póki co trwają jeszcze rozmowy, m.in. z burmistrzem Kwidzyna. Pojawiły się pewne deklaracje i na tej podstawie przygotowywany był też budżet. Te deklaracje nie zostały jednak jeszcze potwierdzone. Do Kwidzyna przyjechał prezes ligi zawodowej oraz audytor, którego oceniał kluby od strony finansowej. Rozmawiano z burmistrzem Kwidzyna i zobaczymy co z tego wyjdzie. Niestety nasze główne źródło dochodów wysypało się nam dosłownie z dnia na dzień i w tej chwili mamy niezapięty budżet na naprawdę dużą sumę. Licencja przyznana jest warunkowo do 31 sierpnia. Do tego terminu musimy wykazać zdolność finansową do dalszego działania. Inaczej mówiąc nasze koszty muszą bilansować się z dochodami.

Czy luka w budżecie wymogła na klubie także inne ograniczenia?
Musieliśmy zrezygnować ze współpracy z niektórymi osobami ze sztabu trenerskiego. Mówię tutaj o Krzysztofie Kotwickim, który trenował bramkarzy czy Sławomirze Lewalskim, który odpowiadał za przygotowanie fizyczne zawodników. Po prostu nas na to nie stać, choć ich praca na pewno dużo wniosła do rozwoju tego zespołu.

SPRAWDŹ TAKŻE: MMTS Kwidzyn znów okazał się mało gościnny

Prezes mówi o zbawczym działaniu PGNiG, a wcześniej MMTS był raczej w opozycji do tworzenia ligi zawodowej.
To naprawdę szczęście dla polskiej piłki ręcznej, że PGNiG chce tworzyć ligę zawodową zbudowana na rzetelnych strukturach. W opozycji byliśmy jednak z innego powodu. Głównym źródłem naszych przychodów była działalność gospodarcza. Niestety w przypadku ligi zawodowej, utrzymując się z tej działalności, ponosilibyśmy duże obciążenia podatkowe.

Może rozwiązaniem byłoby wsparcie sponsora strategicznego? Od lat mówi się o konieczności posiadania solidnego partnera, jednak nadal klub pozostaje bez takiego wsparcia.
To nie jest takie proste, choć pani dyrektor Agnieszka Laskowska miała duży żar i chęci w tym względzie. Nie jest to jednak kwestia tylko działań pani Agnieszki, ale wszystkich ludzi, którzy angażowali się w znalezienie sponsora. Były też prowadzone konkretne rozmowy w tym kierunku. Niestety nic z nich nie wyszło. Może nowy produkt jakim będzie liga zawodowa umożliwi nam znalezienie takiego sponsora. Może wówczas firmy bardziej garnąć się będą do wspierania klubów na zasadzie biznesowej, bo do tej pory nie było takiego przełożenia. Warto też zwrócić uwagę na jedna rzecz. Nie ma obecnie drużyny, której nie finansuje lokalny samorząd. Najczęściej są to wsparcia w wysokości od 700 tys. do 2 mln zł. Nasz klub mieści się w dolnej granicy.

Bardzo często wytyka się natomiast, że MMTS utrzymuje się właściwie głównie dzięki wsparciu władz miasta.
W ubiegłym sezonie stypendia z miasta wynosiły około 25 procent klubowego budżetu.

Nie da się jednak ukryć, że miasto jest największym sponsorem klubu.
Największa kwota pochodziła z własnej działalności gospodarczej. Tak było przez lata, począwszy od roku 2001. Jeśli chodzi natomiast o zewnętrznych sponsorów – pełna zgoda, faktycznie jest to nasz największy partner.

Warto również przypomnieć, że liga zawodowa wymogła na klubie m.in. założenie spółki.
To akurat jest prosta sprawa. Wymaga prostych czynności prawniczych i wyłożenia kapitału 100 tys. złotych. Spółka została założona, a jej stuprocentowym właścicielem jest Miejsko-Młodzieżowe Towarzystwo Sportowe. Zarząd spółki jest jednoosobowy, a jej prezesem została dyrektor klubu Agnieszka Laskowska.

Czy powstałą spółka ma jakąś nazwę? Klub ogłosił wcześniej konkurs, jednak próżno szukać było informacji na ten temat...
Musieliśmy i chcieliśmy zorganizować taki konkurs. Po części przez szacunek i wzgląd na kibiców naszego klubu. Wzięliśmy pod uwagę wszystkie nadesłane propozycje, jednak ostatecznie nazwa tylko nieznacznie odbiega od nazwy stowarzyszenia. Zarejestrowana spółka nazywa się bowiem MMTS Kwidzyn S.A. Nazwa ta budziła najmniej kontrowersji. Wszystkie inne propozycje miały wielu oponentów. Wybrana nazwa ma też swoich oponentów, jednak nie tak mocnych.

W Internecie znaleźć można informacje, że ligę zawodową tworzyć będzie 14 drużyn podzielonych na dwie grupy. Czy to oznacza, że skład jest już zamknięty czy jednak może się jeszcze coś zmienić w tej kwestii?
Licencje dostało 14 zespołów, tym 5 bezwarunkowo, a pozostali warunkowo. Skoro wydanych jest tyle licencji warunkowych to znaczy, że wcale nie jest to ostateczna wersja ligi. Jeśli bowiem zespół nie spełni stawianych warunków może wypaść z rozgrywek. Warto też dodać, że oceniana będzie także wartość sportowa danego klubu. Więc gdyby ktoś zaczął grać np. juniorami to bez wątpienia również nie otrzymałby licencji na grę. Niby więc lista klubów rywalizujących w lidze zawodowej jest zamknięta, ale nie jest tak do końca. Co do samych rozgrywek trudno nam się obecnie wypowiadać. Wiemy jak to będzie wyglądało, jednak nie chcielibyśmy wyprzedzać oficjalnej informacji organizatora na ten temat.

Rozgrywki ligowe będą jednak zamrożone na okres 3 lat. Czy nie wpłynie to negatywnie na wartość sportową tych rozgrywek?
Moim zdaniem nie będzie to miało wpływu. Nie można bowiem grać byle kim. Jednym z kryteriów przyznawania licencji jest wartość sportowa danej drużyny. Jeśli ktoś chciałby więc zgłosić klub i przez 3 lata grać juniorami to nie dostanie licencji od PGNiG. Poza tym punktacja jest tak zorganizowana, że ewentualna przegrana ponad 15 bramkami skutkować będzie punktami ujemnymi. Myślę, że wszystko jest zrobione z głową.

Czy liga zawodowa wprowadzi jeszcze jakieś inne zmiany?
Oczywiście. Wszystko będzie ustandaryzowane, od wyglądu koszulek, opraw meczowych, hal sportowych po papeterie czy wizytówki. Wspólnie tworzyć będziemy jeden produkt marketingowy, który będzie miał określoną wartość. My natomiast przygotowujemy się do wdrożenia internetowej platformy sprzedaży biletów. Kibice oraz sponsorzy od dawna oczekiwali takiego rozwiązania, więc będziemy chcieli wprowadzić je jeszcze przed rozpoczęciem sezonu.

Standaryzacja obejmie też ceny biletów i karnetów?
Tego jeszcze nie wiemy, bo nie mieliśmy takiej informacji. Myślę jednak, że organizatorzy nie będą wnikać w kwestię biletów. Do tej pory była to indywidualna sprawa poszczególnych klubów. Trudno bowiem aby bilet w Kwidzynie kosztował tyle samo co np. w Kielcach.

Czyli póki co do końca sierpnia rozstrzygnie się nasze być czy nie być w lidze?
Jakieś deklaracje w końcu muszą paść. Zarząd klubu podpisuje się jednak pod pewnymi zobowiązaniami finansowymi. Trudno więc sobie wyobrazić, aby podpisał się pod jakąś fikcją. Moglibyśmy co prawda jeszcze mocniej obciąć kontrakty zawodników. Byłaby to jednak licha drużyna i wszystko by nam się rozsypało.

Co się zatem stanie jeśli nie uda nam się spiąć klubowego budżetu do końca sierpnia? Dostaniemy kolejną warunkową licencję?
Niestety nie ma takiej możliwości. Jeżeli budżet się nie „spina” to wtedy nas nie ma w rozgrywkach. Spółka akcyjna ma to do siebie, że są pewne rygory, które trzeba spełnić. Nie można wpadać w ujemny wynik finansowy, więc nikt nie będzie tutaj ryzykował i robił długów. Przeżyła to już koszykówka i do dzisiaj są z tego powodu kłopoty. Klubowy budżet musi się bilansować. Jeśli tak nie będzie to niestety nie będziemy grać.

PS. W trakcie wczorajszej sesji Rady Miasta burmistrz Andrzej Krzysztofiak zapowiedział, że samorząd Kwidzyna pomoże klubowi MMTS i udzieli mu większego wsparcia jeśli nie uda się znaleźć innych źródeł finansowania. Więcej na ten temat przeczytacie za tydzień, na łamach kolejnego "Kuriera Powiatu Kwidzyńskiego"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto