MMTS Kwidzyn pożegnał sezon 2020/21 porażką z Piotrkowianinem po serii rzutów karnych. Zdobyte punkty nie pomogły żadnej z ekip

Ostatni mecz sezonu 2020/21 miał dla MMTS Kwidzyn wiele znaczeń. Przede wszystkim po długiej przerwie kwidzynianie zagrali przed własnymi kibicami, po drugie było to ostatnie spotkanie obecnego sezonu, który na szczęście nie zakończy się tragicznie. MMTS Kwidzyn utrzyma bowiem swój byt i w najbliższym sezonie ponownie walczyć będzie na parkietach PGNiG Superligi. Mecz ten był także pożegnaniem z Kwidzynem dla kilku zawodników, którzy od września walczyć będą w innych barwach. Szczypiorniści MMTS chcieli też na pewno wygrać dla siebie, żeby przypomnieć sobie jaki potencjał drzemie w tym zespole.

Choć przed meczem kibice zapowiadali wiele działań krytycznych wobec zarządu kwidzyńskiego klubu, to ostatecznie do niczego takiego nie doszło. Mecz odbył się w przyjaznej atmosferze i widać było, że zarówno kibice, jak i zawodnicy byli spragnieni wspólnego udziału w meczu.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy przyjechali do Kwidzyna z chęcią wywalczenia 3 punktów. Pokonanie MMTS przy porażce Grupy Azoty Tarnów z Głogowem dawało im bowiem awans na XII miejsce w ligowej tabeli, a więc utrzymanie w ligowym gronie bez konieczności rozgrywania baraży. Zaczęli więc z animuszem, od prowadzenia 1:3. Kwidzynianie szybko jednak wyrównali i po bramkach Bartosza Nastaja i Michała Potocznego doprowadzili do remisu 3:3. W kolejnych minutach gospodarze spisywali się jeszcze lepiej zdobywając 5 bramek przy zaledwie dwóch trefieniach Piotrkowianina. W bramce MMTS świetnie interweniował Krzysztof Szczecina, a w ataku brylował Bartosz Nastaj. W efekcie, po 14 minutach gry MMTS prowadził zatem we własnej hali 8:5.
Trzybramkowe prowadzenie kwidzynian utrzymało się do 19 minuty i wyniku 11:8. Chwilę później gole Patryka Grzenkowicza i Roberta Orzechowskiego pozwoliły MMTS na wypracowanie pięciobramkowej przewagi w tym spotkaniu - 13:8. Jak się okazało stan ten utrzymał się niemal do końca pierwszej połowy meczu. W końcówce gole Adama Pacześnego i Patryka Mastalerza pozwoliły jednak gościom na zbliżenie się do rywali na 3 trafienia – 16:13.

Po przerwie MMTS szybko wrócił jednak do początkowej przewagi po dwóch kolejnych trafieniach Ryszarda Landzwojczaka – 18:13. Niestety w kolejnych minutach kwidzynianie oddali pole gry rywalom. Piotrkowianin zdobył 7 bramek przy zaledwie dwóch trafieniach MMTS i w 43 minucie gry mieliśmy remis 20:20. Co więcej rozpędzeni goście szli za ciosem i w 51 minucie odskoczyli kwidzynianom na dwie bramki – 22:24, co wzbudziło ogromną euforię w zespole Piotrkowianina. W końcówce gospodarzom udało się jednak odrobi straty i po golu Patryka Grzenkowicza, na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry mieliśmy remis 25:25. W ostatniej minucie meczu szalę zwycięstwa na stronę gości mógł przechylić rzut karny wykonywany przez Marcina Matyjasika. Krzysztof Szczecina wyczuł jednak intencje zawodnika gości, zapewniając swojej drużynie jeden punkt.

Zwycięzcę pojedynku musiały zatem wyłonić rzuty karne. Próbę nerwów lepiej wytrzymali goście, którzy nie wykorzystali dwóch rzutów karnych. MMTS pomylił się natomiast trzykrotnie i musiał uznać wyższość swych rywali.

MMTS Kwidzyn - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 25:25 (16:13) k. 2:3

MMTS: Szczecina, Matlęga - Grzenkowicz 4, Orzechowski 3, Krieger, Peret 1 Zieniewicz 1, Kutyła 1, Guziewicz, Ossowski, Potoczny 1, Nastaj 6, Szyszko 3, Landzwojczak 4, Jankowski, Przytuła 1.
Piotrkowianin: Kot, Ligarzewski - Wawrzyniak 1, Jędraszczyk 3, Stolarski 2, Matyjasik, Szopa 2, Kaźmierczak, Swat 5, Pożarek 1, Mosiołek, Mastalerz 1, Tórz 3, Pacześny 2, Rutkowski 5.

Wyniki 26 Serii PGNiG Superligi:

Torus Wybrzeże Gdańsk - Zagłębie Lubin 24:28 (12:12), Gwardia Opole - Energa MKS Kalisz 28:26 (12:15), MMTS Kwidzyn - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 25:25 (16:13) k. 2:3, Grupa Azoty Tarnów - Chrobry Głogów 24:34 (12:14), Górnik Zabrze - Azoty Puławy 22:28 (13:12), Sandra SPA Pogoń Szczecin - Stal Mielec 34:33 (14:17), Łomża Vive Kielce - Orlen Wisła Płock 29:29 (15:13) k. 4:3.