Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MMTS Kwidzyn-Azoty Puławy 2:2. Żal straconej szansy, ale gramy dalej

Redakcja
Po sobotnim meczu z Azotami Puławy wielu kibiców MMTS Kwidzyn mówiło o palpitacjach serca lub stanie przedzawałowym, więc co można powiedzieć po meczu niedzielnym? Takiej huśtawki nastrojów w hali przy ulicy Wiejskiej nie było od dawna, jeśli w ogóle kiedykolwiek była.

W niedzielnym meczu oba zespoły grały falami. MMTS zaczął fatalnie, po czterech minutach przegrywał 0:4, ale już w 13 minucie było 6:5 dla kwidzynian. Dobrze bronił Bartosz Dudek, a w ataku pierwsze skrzypce znów grał Maciej Mroczkowski, który wobec słabszej postawy kolegów z drugiej linii, tym razem sam wcielił się w rolę egzekutora. W pewnym momencie gospodarze zdołali nawet odskoczyć na dwa gole (9:7), ale niestety w końcówce pierwszej połowy znów mieli słabsze chwile i na przerwę schodzili z dwubramkową stratą.

ZOBACZ TAKŻE: MMTS Kwidzyn-Azoty Puławy 2:1. Najpierw było znakomicie, potem nerwowo, ale na koniec radośnie!

Na początku drugiej połowy MMTS szybko jednak odrobił straty, ale potem czarno-czerwoni znów się zacięli i 47 minucie przegrywali nawet 16:19. Największym problemem były głupie straty i złe decyzje rzutowe. Na szczęście dobry dzień miał Dudek, a do tego kwidzynianie z każdą minutą coraz lepiej bronili i rywale do końca meczu zdobyli tylko dwa gole. W ataku grę MMTS ciągnął Mroczkowski, który na 90 sekund przed końcem doprowadził do remisu i dogrywki.

Dodatkowy czas zaczął się od trafienia "Mroka", ale potem cztery następne gole zdobyły Azoty i na cztery minuty przed końcem wydawało się, że kwidzynianie nie mają żadnych szans na zwycięstwo. Jednak niesiony dopingiem kibiców MMTS na nieco ponad minutę przed końcem zniwelował straty do jednej bramki, a w ostatniej akcji miał szansę na remis. Wprawdzie kilka razy puławianie zatrzymywali faulami Macieja Mroczkowskiego, ale gdy zegar wskazywał 2,1 sekundy do końca kapitan MMTS wznowił grę do Bartosza Janiszewskiego, a ten wywalczył rzut karny. W ostatniej sekundzie mecz Mateusz Seroka nie dał jednak rady pokonać Wadima Bogdanowa. Dla kwidzynian był to był czwarty nie wykorzystany karny w tym meczu na cztery próby.

Szkoda straconej szansy, ale kwidzynianom należą się brawa za walkę. Spokojem w defensywie imponował Przemysław Rosiak, w ataku mistrzowską partię rozgrywał Maciej Mroczkowski, a z trybun duże wsparcie dawali kibice, którzy zbierali też podpisy pod petycją, by "Mroko" nie odchodził z MMTS. Dodam, że po takim meczu nie podpisanie choćby rocznej umowy z kapitanem naszej drużyny będzie kompromitacją dla Kwidzyna.
Niestety w meczu nr 4 zabrakło armat w drugiej linii, bo Marek Szpera w ogóle nie straszył rzutem, Paweł Genda szybko zgasł a ich zmiennicy też grali nierówno. Słabszy dzień mieli też nasi skrzydłowi, ale mimo tych mankamentów zwycięstwo i tak było blisko, więc daje to nadzieję, że nasi szczypiorniści wciąż jeszcze mogą zdobyć medale. Czy tak będzie przekonamy się szybko, bo mecz nr 5 już w środę, w Puławach.

MMTS Kwidzyn - Azoty Puławy 24:25 (12:14, 21:21)
MMTS: Dudek - Mroczkowski 9, Genda 3, Klinger 3, Peret 3, Pilitowski 2, Nogowski 2, Seroka 1, Zadura 1, Janiszewski, Rosiak, Szczepański. Kary: 2 min.
Azoty: Bogdanow - Krajewski 5, Kubisztal 4, Skrabania 4, Masłowski 4, Sobol 3, Kowalczyk 2, Prce 2, Petrowsky 1. Kary: 8 min.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto