Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maja Wawryniuk i Piotr Zalewski - miłość ślubowali sobie w Miłosnej. W deszczu, pod namiotem, na trawie...

Magda Węgrzecka
Maja Wawryniuk i Piotr Zalewski to bohaterowie naszego kolejnego ślubnego reportażu. Kilka dni przed ślubem zastanawiałam się, czego można życzyć dwójce młodych, szczęśliwych ludzi.

Maja Wawryniuk i Piotr Zalewski to bohaterowie naszego kolejnego ślubnego reportażu. Kilka dni przed ślubem zastanawiałam się, czego można życzyć dwójce młodych, szczęśliwych ludzi. Okazało się, że trzeba było im życzyć pięknej pogody. W dzień ich ślubu nad Kwidzynem zawisły ołowiane chmury. Miłość i wierność przysięgali sobie w strugach deszczu.

Rozdział pierwszy, w którym Maja nie może nic zrobić, bo ma za długie paznokcie
Od początku pogoda wydawała się nieco podejrzana. Deszcz naprawdę byłby niewskazany w tym dniu - w końcu ślub miał się odbyć w plenerze. Zachmurzone niebo nie wróżyło jednak nic dobrego.
Z Mają spotykam się w salonie fryzjerskim.
- Co to za pogoda na ślub - pytam?
- Całkiem dobra. Chmury mogą sobie być, byle by nie padało. Może się jeszcze rozpogodzi - Maja z nadzieją w głosie i wałkach na głowie siada pod suszarką. - Teraz nic nie mów, bo i tak nie słyszę - śmieje się.
Poznaje Beatę Kotowską, przyjaciółkę panny młodej. Ona też ma wałki na głowie.
- To moja świadkowa - wyjaśnia Maja.
Majka nie zdradza żadnych oznak zdenerwowania - to mnie zaskoczyło. Mało tego, zapytana nie przyznaje się do zdenerwowania. Pokazuje mi paznokcie. Robią wrażenie.
- Nieprawdziwe, tylko takie przyklejane - mówi. - Fajnie to wygląda, ale spróbuj sobie zapiąć spodnie tak uzbrojonymi dłońmi. Będę musiała poprosić, żeby Kasia mi je skróciła, bo sobie z nimi nie poradzę.
Kasia Krawczyk, manikiurzystka, jest koleżanką Mai ze szkolnych lat.
- Przez głowę by mi nie przeszło, że będę ci malować paznokcie do ślubu - śmieje się. - Zobacz, jak to się wszystko dziwnie układa.
Przez chwilę rozmawiam z Beatą.
- Jacy oni są? Maja myśli najpierw o innych, potem o sobie. To bardzo ciepła i życzliwa osoba. Piotr jest roztargniony, nawet bardzo. Ma hopla na punkcie rowerów. Maję znam od pięciu lat. Piotra trochę dłużej, bo razem studiowaliśmy na Uniwersytecie Gdańskim. Długo byli tylko przyjaciółmi. Powiem szczerze, nie wierzyliśmy, że w końcu zdecydują się być razem. Gdy pytaliśmy ich, czy są ze sobą, zaprzeczali. Dopiero na moim ślubie, dwa lata temu we wrześniu, powiedzieli, że są parą. Zrobili nam wszystkim ogromną niespodziankę. W tym roku, dokładnie 8 marca, poinformowali, że biorą ślub. Myślę, że będą ze sobą bardzo szczęśliwi. Pasują do siebie.
Wracam do Mai. Z jej głowy znikają wałki.
- To typowy przykład Kopciuszka. Przyszła tu taka skromna, cicha, a makijaż i fryzura zmieniają ją nie do poznania - śmieje się pani Małgosia, fryzjerka.
Przy pannie młodej robi się tłok. Jeden ściąga wałki, inny woskuje włosy, Kasia poprawia lokówką loki. Nawet ja zostałam zaangażowana do podawania wsuwek. Pani Małgosia chwilę się zastanawia, jak upiąć Majce włosy.
- Myślę, że tu podniesiemy do góry, z przodu trochę wypuścimy. Jesteś stworzona, żeby nosić kręcone włosy - pani Małgosia wprawnymi ruchami układa fryzurę.
Majka cierpliwie znosi wszystkie zabiegi.
- To fantastyczne uczucie, gdy tak dużo osób zajmuje się tobą - wzdycha Maja. - Każda kobieta powinna chociaż raz w życiu się to przeżyć.
Patrzę za okno. Zaczyna kropić. Majka nie traci jednak nadziei. W końcu do ślubu zostało jeszcze kilka godzin. Jeszcze wszystko może się zdarzyć.
Rozdział drugi, w którym dowiadujemy się o zatłuszczonym indeksie pana młodego
Wyjeżdżamy do Prabut. Tam, na terenie miejscowego sanatorium, powstaną ślubne zdjęcia Mai i Piotra.
Korzystam z okazji, że Piotr jedzie drugim samochodem i namawiam jego przyjaciół, aby opowiedzieli trochę zabawnych historii o nim. Zaczynają się śmiać. Podobno Piotrowi zdarzają się same zabawne sytuacje.
Beata Kotowska, przyjaciółka Piotra: Co można powiedzieć o Piotrze? Pierwsza rzecz - bardzo lubi jeździć na rowerze.
Marcin, mąż Beaty: Druga rzecz - bardzo lubi jeździć na rowerze.
Beata: Trzecia rzecz - uwielbia rowery.
Maja: Dwa miesiące przed planowanym ślubem miał wypadek na rowerze i połamał sobie rękę. Zadzwonił do mnie, ja czekałam akurat na niego w Gdańsku, miał przyjechać na egzamin. Pyta: Maju nie będziesz się gniewała? Nie, a co się stało. A on: w zasadzie to nic, raptem trzy szwy, ale prawie ich nie widać. No i ręką mnie boli, to wszystko.
Marcin: Pamiętam, że na studiach Piotr bardzo dbał o swój indeks. Do tego stopnia, że, aby uchronić przed ewentualnym zniszczeniem i pobrudzeniem, postanowił schować go do torebki. Wybrał taką, w której wcześniej nosił kanapki. Od tamtego czasu jego indeks jest strasznie tłusty.
Beata: Skoro o jedzeniu... Na pierwszym roku chodziliśmy z Piotrem na obiady do stołówki studenckiej. Zapadło mi to w pamięć, bo niemal podczas każdego obiadu Piotr zadawał takie pytanie, że zupełnie wytrącał mnie z rytmu. Zamierałam z łyżką podniesioną do góry i otwartymi ustami. Myślałam wtedy o wszystkim, ale już na pewno nie o jedzeniu. To były pytania z cyklu: ,Jak myślisz, czy łabędź myśli?", albo ,Czy kaczka myśli?".
Maja: Kiedyś, z obecnymi tu Beatką i Marcinem, a także z Łukaszem, kuzynem Piotra, wybraliśmy się na Słowację. W pociągu to ja trzymałam bilety, z racji tego, że Piotr wszystko gubi. Przyszedł jednak moment, że musiałam wyjść do ubikacji. Widziałam, że zbliża się konduktor, więc wręczyłam je Piotrowi. Gdy przyszło do kontroli, Piotr zaczął przekopywać plecaki. Ponieważ potrzebne mu były do tego dwie ręce, odłożył trzymane bilety na bok. Beata i Marcin trochę się przestraszyli i zaczęli szukać razem z nim. W pewnym momencie Piotr zapukał do mnie do ubikacji, tłumacząc, że jest kontrola, a on nie może znaleźć biletów. Wyszłam zdziwiona, wzięłam leżące na wierzchu bilety i zapytałam: czy te są złe? Nawet konduktor się śmiał.
Beata: Piotr jest wdzięcznym tematem anegdot. Pamiętacie, jak podczas konkursu fizycznego popił kanapkę roztworem soli, bo mu się wydawało, że to sok?
Marcin: Na uniwersytecie znają go chyba wszystkie dziewczyny.
Beata: To prawda.
Marcin: Każda chciała się nim opiekować.
Beata: Bo on wzbudza zaufanie. Jak prosi cię o pomoc, nie masz serca mu odmówić.
Maja: Biedny Piotr, co on przeczyta o sobie w gazecie?
Marcin: Wiecie, co mnie dziwi? Piotr pracuje na stanowisku, które wymaga niezwykłego uporządkowania. I sobie radzi.
Rozdział trzeci, w którym Piotr i Marek opowiadają jak to z tą Mają było
Już po sesji fotograficznej. Za pół godziny musimy być w Kwidzynie. Młodzi przyjmą w domu błogosławieństwo od rodziców i pojadę w miejsce, gdzie odbędzie się ceremonia. Tam jeszcze przez chwilę chcą pobyć sami i porozmawiać z pastorem, który udzieli im ślubu.
Z Prabut wracam już w towarzystwie Marka Wilmsa (świadka i najlepszego przyjaciela pana młodego) oraz z Piotrem. I to oni opowiedzą mi, jak to z Mają było.
- To ja pierwszy poznałem Maję - Marek zaczyna opowieść. - To było w trzeciej klasie liceum. Maja jest bardzo tajemniczą osobą i to mnie w niej zaintrygowało.
Piotr odwraca się.
- Weryfikuję - wyjaśnia.
Marek przyznaje, że Maja go zafascynowała. Pytam, jak przebiegała ta ich znajomość.
- No, spotykaliśmy się - mówi.
- Chodzili ze sobą - wtrąca Piotr.
- Nie chciałem tak od razu tego mówić - śmieje się Marek - No, ale skoro zacząłeś, to może od początku. Piotr jest moim przyjacielem...
- Miało być o Mai - zaznaczam.
- Tak, ale Piotr też wystąpi w tej historii, bo to właściwie ja ich poznałem. Tak więc Piotra znam jeszcze z czasów szkoły podstawowej. To z nim rozmawiałem o kobietach...
- Doszliśmy do wspólnego wniosku, że kobiety sprawiają, że mężczyźni stają się lepsi - wtrąca znów Piotr.
- Tak, ale to było potem. Najpierw ustaliliśmy, że dobrze byłoby znaleźć sobie jedną fajną dziewczynę niż zmieniać je jak rękawiczki. No i Piotr poznał jedną dziewczynę, a ja Maję. Zaczęliśmy tworzyć parę - opowiada Marcin.
- Czyli Piotr poznał Maję jako twoją dziewczynę? - dopytuję się.
- Tak - włącza się do rozmowy pan młody. - Ale ja jeszcze wtedy nic... To znaczy miałem wtedy swoją dziewczynę. Z tego, co Marek mi opowiadał o Mai, to ona bała się ze mną spotkać. Bała się, bo on przedstawiał mnie w bardzo dobrym świetle. Prawda?
- Tak Piotrze. Jesteś moim przyjacielem i zawsze będę o tobie dobrze opowiadał - podkreślił Marek.
Nie wnikam w szczegóły. Pewne rzeczy są zbyt delikatne, żeby o nie pytać. W każdym bądź razie Marek rozstał się z Mają.
- To było dość dziwne, bo gdy przyjechała studiować do Gdańska, zamieszkała w akademiku i dostała pokój naprzeciwko mnie - śmieje się Marek. - Nie byliśmy już ze sobą, wciąż jednak nie potrafiłem się z tym pogodzić. Widziałem też, że między Mają a Piotrem zawiązuje się nić porozumienia. Trochę mnie to bolało.
- To była próba dla naszej przyjaźni - stwierdza Piotr. - Potem Marek na rok się wyprowadził, powiedział, że nie chce na to wszystko patrzeć. Potem poznał Alinę, swoją obecną żonę i wszystko jakoś się ułożyło.
- A dziś jest świadkiem na waszym ślubie - mówię.
- Oczywiście. Jest moim najlepszym przyjacielem. A Maja jest kobietą mojego życia - kończy Piotr i wysiada z samochodu. Ma niewiele czasu, bo za kilka minut odbędzie się błogosławieństwo w domu jego przyszłych teściów.
- Nie czułeś się źle, gdy dowiedziałeś się, że Maja wychodzi za Piotra? - pytam jeszcze Marka.
Zamyśla się chwilę.
- Nie. Ja mam już swoją rodzinę, własne życie. A im życzę wszystkiego najlepszego - odpowiada pewnym głosem.
Rozdział czwarty, w którym Maja i Piotr przysyłają sms-y z podróży poślubnej
Podczas ceremonii zaślubin cały czas pada deszcz. Słowa wypowiedziane przez pastora: ,Największa woda nie zaleje tej miłości" są tu jak najbardziej na miejscu.
Maja i Piotr przysięgają sobie miłość i wierność. Pastor błogosławi im na nową drogę życia. Jeszcze tylko życzenia i kwiaty od bliskich. I po wszystkim. Maja i Piotr uśmiechają się odprężeni.
W poniedziałek młoda para opuszcza Kwidzyn. Wyjechali w podróż poślubną. I to wcale nie na Kaszuby, jak przewidywali ich przyjaciele.
Wysyłam Mai sms-a.
Potrzebuję numeru telefonu do rodziców Piotra. Co u Was?
Na odpowiedź nie czekałam długo.
Jeszcze jedziemy. Jesteśmy w drodze do Kazimierza Dolnego. Jest super. Jeśli będziesz potrzebować informacji o nas, dzwoń. Pozdrawiamy.
Na drugi dzień Piotr nagrał się na moją sekretarkę:
Wczoraj wieczorem dojechaliśmy na miejsce. Jest bardzo fajnie. Zaraz wybieramy się na małą przechadzkę. Pobędziemy tu do najprawdopodobniej do soboty. Mamy własny pokój i jesteśmy bardzo szczęśliwi. Prawda Maju? Maja mówi, że tak. Jeszcze się skontaktujemy. Do usłyszenia.
Więcej czytaj w Dzienniku Kwidzyńskim

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto