Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ligowe podsumowania - Basket Kwidzyn. Burzliwa historia upragnionego awansu

Łukasz Bartosiak
Z trzech trenerów, którzy prowadzili Basket w poprzednim sezonie, tylko Mariusz Karol miał powody do radości. FOT. ARCHIWUM
Z trzech trenerów, którzy prowadzili Basket w poprzednim sezonie, tylko Mariusz Karol miał powody do radości. FOT. ARCHIWUM
Ten sezon należał w Kwidzynie do koszykarzy. Ich batalia o awans do ekstraligi była gratką dla miłośników sportu. Nie tylko ze względu na zagrania prezentowane na parkiecie.

Ten sezon należał w Kwidzynie do koszykarzy. Ich batalia o awans do ekstraligi była gratką dla miłośników sportu. Nie tylko ze względu na zagrania prezentowane na parkiecie. Często tematów do dyskusji dostarczały władze klubu, o czym najlepiej przekonali się szkoleniowcy.

Zakończone fiaskiem drugie podejście do ekstraklasy (klęska w 1 rundzie play - off) wymusiło poważną reorganizację klubu przed przystąpieniem do sezonu 2006/07. Rządy twardą ręką objął prezes Mirosław Potulski, a z Kwidzynem pożegnały się wszystkie gwiazdki niespełniające pokładanych w nich nadziei, a ich miejsce zajęły... gwiazdy jeszcze większego formatu: Szybilski, Mordzak czy Milewski. W składzie nie mogło też zabraknąć dwóch ikon kwidzyńskiego kosza - Dariusza Puncewicza i Bartosza Potulskiego. Kadra została dopełniona młodymi zawodnikami, którzy dopiero nabierali doświadczenia na pierwszoligowych parkietach. Zmiany nie ominęły także posady trenera - zespół objął Adam Ziemiński, trener z dorobkiem (mistrzostwo Polski z koszykarkami Lotosu Gdynia) i na dorobku zarazem (żadnych znaczących sukcesów z męskimi drużynami). Euforia kibiców związana z zatrudnieniem nowego trenera
szybko zamieniła się w potężnego kaca.

Spec od żeńskiej koszykówki nie potrafił poskładać zespołu w jedną całość. Zawodnicy skarżyli się, że "nie wiedzą, jaka jest ich rola w zespole". Nic więc dziwnego, że kariera Ziemińskiego w Kwidzynie zakończyła się po 7 ligowych meczach, z których Basket wygrał ledwie cztery. Nowym trenerem został doskonale znany w naszym mieście Czesław Daś. Obejmując posadę nie mógł się nachwalić organizacji klubu, kadry, miasta i atmosfery w nim panującej. Entuzjazm był jednak przedwczesny. Podobnie, jak w przypadku poprzednika Dasia,
sielanka trwała krótko.

Basket mimo chwilowych przebłysków nadal grał nierówno, a zawodnicy tym razem skarżyli się na katorżnicze metody szkoleniowe. Coraz popularniejsze stało się hasło, że "Daś zajeżdża zespół". Cierpliwość prezesa wyczerpała się po porażce z ligowym przeciętniakiem, Spójnią Stargard Szczeciński. Trenera odsunięto od pierwszego zespołu, w zamian proponując mu pracę z juniorami.
Jego następcą został Mariusz Karol, który już w pierwszym meczu pokazał charakter. W spotkaniu przeciwko Górnikowi Wałbrzych, jednemu z faworytów do awansu, nie potrafil opanować emocji i sędziowie wyrzucili go z hali. To nie przeszkodziło grającym tego dnia jak z nut koszykarzom rozgromić górników 87:64.

"Ja nie wiedziałem, że potrafię...
...tyle rzeczy zrobić" - słowa jednego z naszych koszykarzy najlepiej oddają to, jak wiele zmieniło się po przyjściu do zespołu Mariusza Karola. Szydercze głosy o "trenerze bez sukcesów, który pogrążył Kotwicę" szybko umilkły. Karol jak burza przeszedł przez ostatnie kolejki rundy zasadniczej i mogliśmy bez obaw czekać na play-off. W pierwszej rundzie koszykarze Basketu spotkali się ze Zniczem Pruszków. Konfrontację wygraliśmy, ale po męczarniach, wynikiem 3:2. Niektórzy doszukiwali się wówczas spisku, że tak na prawdę
Basket nie chce awansować.

W półfinale przyszło kwidzyńskiemu zespołowi zmierzyć się z Zastalem Zielona Góra, mistrzem rundy zasadniczej. Na pierwsze mecze wyjazdowe wybrała się spora grupa kwidzyńskich kibiców i pierwszego dnia... przeżyła poważny zawód. Nie dość, że spotkanie przegraliśmy wysoko, to jeszcze straciliśmy ostatniego z rozgrywających. Gdy wydawało się, że to koniec marzeń o awansie, w zespół wstąpiła nowa siła. Kwidzynianie wygrali drugie spotkanie w Zielonej Górze, a następnie przy wypełnionej po brzegi hali, dwukrotnie ograli Zastal u siebie. Tym samym spełnili marzenie każdego kwidzyńskiego fana koszykówki - awansowali do ekstraklasy.

Co ciekawe w najlepszej drużynie I ligi trudno wyróżnić konkretnych zawodników. Trochę dlatego. że każdy z trzech trenerów miał swoje koncepcje i swoich faworytów. Na pewno wiele wniósł Lewis Lofton, ale patrząc na ligowe statystyki zawodników - w czołówkach najważniejszych klasyfikacji próżno szukać kwidzynian - można dojść do wniosku, że siłą Basketu był po prostu zespół.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto