Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kwidzyn: "Schody Kawowe" regularnie trafiają do...Turcji [ROZMOWA]

Arkadiusz Kosiński
O historii powstania i pracy nad "Schodami Kawowymi" rozmawiamy z Justyną Liguz, szefową Pracowni Regionalnej przy Kwidzyńskim Centrum Kultury.

Kiedy narodziła się idea stworzenia "Schodów Kawowych"?
Pomysł sięga jeszcze czasów, gdy nie istniało Kwidzyńskie Towarzystwo Kulturalne, które obecnie jest wydawcą pisma. Pierwsze dwa numery "Schodów Kawowych" wydaliśmy pod szyldem Towarzystwa Miłośników Ziemi Kwidzyńskiej. Nie były to jednak numery regularne, tylko tzw. jednodniówki. Pierwsza z nich ukazała się w 1999 roku z okazji Dni Kwidzyna. I tu ciekawostka, w tym właśnie roku powtórzony został turniej miast Kwidzyn-Starogard Gdański. Druga "jednodniówka" ukazała się w sierpniu tego samego roku, z okazji Dni Papiernika i wystawy kolekcji pocztówek kwidzyńskich, którą można było zobaczyć na zamku. Oba numery miały po 8 stron, wydane były na papierze kredowym, z kolorowymi zdjęciami, w formacie A4.

Co było potem?
Nasze drogi z TMZK się rozeszły. Już wtedy zebrała się grupa osób, która chciała realizować nieco inne pomysły i w inny sposób. Wtedy zdecydowaliśmy o założeniu Kwidzyńskiego Towarzystwa Kulturalnego. W lutym 2000 r. Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika zaproponowało zorganizowanie w Kwidzynie promocji książki "Katedra w Kwidzynie" Liliany Krantz-Domasłowskiej. To spotkanie organizowaliśmy jako nowe stowarzyszenie i wtedy stwierdziliśmy też, że to dobra okazja, by przy okazji książki zapromować także nowy kwartalnik.
Tak na rynku wydawniczym pojawiły się „Schody Kawowe”. Szatę graficzną, niezmienioną do tej pory, mieliśmy uzgodnioną od pierwszego numeru. Zaprojektował ją grafik z Bydgoszczy. Pierwszy regularny numer miał 10 stron. Mieliśmy bardzo dużo tekstów, i szybko też sami czytelnicy monitowali, aby zwiększać objętość pisma.

Zobacz także: Międzynarodowy Dzień Wolontariusza w Zespole Szkół Gimnazjalnych [ZDJĘCIA]

W jaki sposób pozyskujecie teksty do wydania?
Nie jesteśmy stałą, zawodową redakcją. Nie zajmujemy się dziennikarstwem. Dziennikarze w redakcji piszą sami. U nas jest odwrotnie. Jako zespół zajmujemy się docieraniem do różnych środowisk i miejsc, gromadzeniem tekstów. Teksty, dobieramy tak, żeby każdy numer był różnorodny. To, co wszędzie podkreślam, a to co podoba się naszym odbiorcom, to fakt, że, na naszych łamach autorami są pasjonaci, hobbyści, a przede wszystkim mieszkańcy nie tylko Kwidzyna, ale i powiatu i najbliższych okolic. Poza tym "Schody" się zmieniają. Wcześniej ukazywało się więcej tekstów krótkich, teraz ta tendencja się odwróciła. Mamy grupę stałych autorów, którzy piszą dłuższe teksty, bardziej naukowe, niż popularno-naukowe, poważniejsze. Co ważne, w "Schodach" nie ukazują się przedruki. Teksty pisane są bezpośrednio do "Schodów". Staramy się docierać do autorów, proponujemy, by przekazali nam swój tekst Naszą pracę traktujemy jako hobby, nikt z nas nigdy nie pobierał za nią wynagrodzenia. Pozyskujemy pieniądze jedynie na skład i druk. Papier od samego początku dostajemy z IP i tu ukłon w stronę firmy, że promują lokalne wydawnictwo i są z nami praktycznie od początku. Podobnie jak Powiślański Bank Spółdzielczy oraz Gmina Miejska Kwidzyn, wspierające druk. To dzięki tym sponsorom „Schody Kawowe” od początku są dla czytelników bezpłatne.

Czy do "Schodów" pisali znani autorzy spoza Kwidzyna?
Mieliśmy autorów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Uniwersytetu Gdańskiego, także studentów historii, historii sztuki, doktorantów. Jeden z autorów, który w dawniejszych czasach publikował w „Schodach” jest dziś adiunktem w jednym z zakładów historii na UMK. Swoje wywiady publikował również zawodowy dziennikarz z Torunia, ale i my sami pisaliśmy o ważnych osobach, np. o jednym z najpoważniejszych kolekcjonerów kartografii w Polsce Lechu Popielewskim, czy dyrektorze Tajnego Państwowego Archiwum w Berlinie w Niemczech. Dla mnie osobiście ważne miejsce zajmują w „Schodach” teksty prezentujące sylwetki kwidzyniaków.

Jaki zasięg mają "Schody", macie sygnały gdzie się je czyta?
Nasze pismo regularnie trafia np. do Turcji. Kwidzynianka, która tam mieszka, gdy jest w Kwidzynie, zabiera je dla tamtejszej Polonii. Mamy też stały punkt w Detroit w Stanach Zjednoczonych. Wysyła je tam jeden z kwidzynian. W Niemczech jest też kilka takich miejsc, np. archiwum w Celle jako miasto partnerskie Kwidzyna, kilkoro odbiorców pośród byłych mieszkańców przedwojennego Kwidzyna. Nasze wydawnictwo trafiało też swego czasu do Tajnego Archiwum Państwowego w Berlinie, a od początku do wszystkich bibliotek uniwersyteckich w Polsce. Warto dodać, że posiadamy listę osób, które prenumerują pismo i rozsiani są po całym kraju. W Kwidzynie jest także kilka miejsc, skąd można wziąć pismo, ale najbardziej odwiedzanym punktem odbioru kwartalnika stał się sklep Tabularium przy katedrze.

Czytaj też: Kwidzyn: Przedsiębiorcy z powiatu odebrali nagrody starosty [ZDJĘCIA]

Prócz regularnych numerów, ukazują się także wydania specjalne...
Jeden z nich był poświęcony festiwalowi Animo, inny ekologicznemu Kwidzynowi, był też specjalny numer, w którym przedstawialiśmy działalność kwidzyńskich „kulturalnych” organizacji pozarządowych oraz KTK z okazji 10-lecia istnienia. Przygotowaliśmy również specjalny numer poświęcony plebiscytowi. Mieliśmy także numer „z kawą w tle”, związany nie tylko z prezentacją miejsca, czyli Schodów Kawowych (Kaffe Treppen prowadzące od ul. Gdańskiej do Starego Miasta), od których pochodzi nazwa kwartalnika, ale prezentujący wiadomości historyczne, jak na przykład artykuł o przedwojennych kawiarniach kwidzyńskich.

Czy chciałaby Pani w jakiś sposób zachęcić mieszkańców, by przesyłali do Was swoje teksty?
"Schody" wychodzą na tyle długo, że wszyscy, którzy interesują się Kwidzynem, wiedzą jak do nas dotrzeć. Ta informacja jest również zawarta na drugiej stronie okładki. Dla wszystkich drzwi są otwarte, zachęcamy do współpracy. Często zdarza się tak, że ktoś ma artykuł, który trzyma przez lata w szufladzie i w końcu da się skusić, by go opublikować, czasami są to „nowości”. Tak jak np. w najbliższym wydaniu ukaże się artykuł autora z zakładu archeologii UMK w Toruniu. Bardzo ciekawy, bo to rzeczy niepublikowane, a związane z badaniami archeologicznym prowadzonymi w Kwidzynie. I nie chodzi tu o wielkich mistrzów, ale o pochówek z XVIII wieku, który odnaleziono w nawie głównej naszej katedry zanim dotarto do krypty.

Rozmawiał Arkadiusz Kosiński

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto