W trakcie około godzinnego spotkania poruszono wiele tematów. Wszyscy wracali jeszcze do poprzedniego meczu reprezentacji w Kwidzynie, czyli sensacyjnego zwycięstwa z Rosją, a burmistrz Andrzej Krzysztofiak oraz Robert Majdziński, nasz człowiek w Związku Piłki Ręcznej w Polsce sondowali czy nasze reprezentantki chcą w Kwidzynie rozegrać decydujący mecz obecnych eliminacji. Bo w to, że przebrną preeliminacje nikt nie wątpi. Chyba wszystkie zadeklarowały, że chcą grać u nas.
Zobacz również: Zapowiedź meczu z Włoszkami
Reprezentantki nie kryły, że podoba im się nasza hala, więc nie dziwi, że pytały burmistrza kto wyłożył pieniądze na jej budowę. Było też mowa o naszych kwidzyńskich sukcesach w szkoleniu narybku, co sprowokowało trudne pytanie jednej z kadrowiczek.
- Skoro macie takie sukcesy w szkoleniu dziewcząt, to co się dzieje z nimi później? Dlaczego w Kwidzynie nie ma mocnej drużyny seniorek? - dopytywała Iwona Niedźwiedź, chyba najbardziej dociekliwa na sali.
- Oczywiście z powodu finansów - szybko wytłumaczył burmistrz - tak małego miasta, jak Kwidzyn, po prostu nie stać na dwie drużyny w ekstraklasie.
Czytaj także: Sensacyjne zwycięstwo z Rosją w Kwidzynie!
Dyskusja zeszła nawet na tematy polityczne.
- A tu u was jaka opcja polityczna dominuje, PiS czy PO - ciekawiła się jedna z kadrowiczek.
- Ta druga, to źle czy dobrze? - odpowiedział pytaniem na pytanie burmistrz.
- Skoro ta druga, to my wychodzimy - żartował Antoni Parecki, drugi trener kadry.
Niestety choć w sali obrad Rady Miasta na zawodniczki czekał słodki poczęstunek, to żadna z reprezentantek, mimo próśb burmistrza, nie skusiła się na ciasteczka.
- Trener nie pozwala przed treningiem, a trening mamy dopiero o 18 - tłumaczyły zawodniczki.
- To trener jest również waszym dietetykiem? - dopytywał Andrzej Krzysztofiak.
- Tak, ale tylko naszym, nie swoim - śmiały się kadrowiczki nawiązując zarówno do surowych obyczajów żywieniowych, jak i do nieco zaokrąglonej sylwetki Kima Rasmussena.
Po meczu nasze szczypiornistki mają jednak nadrobić zaległości, bo Robert Majdziński obiecał im pączki, najlepsze jakie pieką w Kwidzynie.
Sam szkoleniowiec przyznał, że potrafi być surowy wobec podopiecznych i nie zawsze atmosfera w ich gronie bywa tak sielankowa, jak w kwidzyńskim Urzędzie Miasta. A momentami było naprawdę wesoło. Np. gdy burmistrz zapytał, ile zawodniczek pochodzi z północnej części Polski. Okazało się, że cztery, ale jedna z zawodniczek zaraz dodała: - Ale ja pochodzę z medialnej stolicy Polski...czyli z Torunia.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?