Kwidzynianin, który w trakcie startów reprezentuje barwy Astorii Bydgoszcz, w tym roku pierwszy raz zszedł na wodę 24 stycznia.
- Nie miałem więc zbyt długiej przerwy, bo w zeszłym roku pływałem gdzieś do 6 grudnia - tłumaczy kajakarz.
Sezon miał wydłużony, gdyż przygotowywał się do Mistrzostw Polski na ergometrze. Na tej imprezie zajął pierwsze miejsce. Natomiast zaraz po Nowym Roku przeszedł operację przegrody nosowej i to przynajmniej o kilka dni opóźniło rozpoczęcie przygotowań.
- Jednak i tak nie mam co narzekać, bo w zeszłym roku z powodu srogiej zimy mogłem zejść na wodę dopiero na początku marca - wspomina Sławek Lewalski.
Teraz lód na Liwie stopniał znacznie szybciej. Jednak rzeki, zwłaszcza tak wąskie jak nasza, nie są wymarzonym miejscem do treningu. Lepsze są jeziora, "Syberia" pływa w Brachlewie, ale teraz jezioro Jerzewo - Jakakolwiek przeszkoda, np. gałąź, od razu powoduje wypiętrzenia wody i wtedy nie wiosłuje się zbyt przyjemnie - mówi.
Już samo zejście do wody jest dość karkołomne. "Syberia" robi to przy pieszej kładce w pobliżu ul. Łąkowej. Na stromym i błotnistym brzegu wydeptał sobie prowizoryczne schodki, ale od tamtego czasu poziom Liwy zdążył się już obniżyć o ok. 60 cm, więc zejście zrobiło się jeszcze trudniejsze. W dodatku, gdy już uda się zejść na dół to potem trzeba jeszcze zdjąć buty i wejść do bardzo lekkiego (ok. 12 kg) i chybotliwego kajaka. Wiosło jest równie lekkie, waży ok. 600 g. natomiast do wiosła przytwierdzone są rękawice.
- Używam ich tylko zimą. Chronią moje ręce przez przemoknięciem i wiatrem, bo to on jest najgorszy o tej porze roku - wyjaśnia Sławek.
W jego ekwipunku można również znaleźć GPS, który pokazuje m.in. prędkość, przepłynięty dystans i rytm pracy serca.
- Często mam kibiców, bo płynę wzdłuż drogi. Od mostku przy cmentarzu jest najdłuższa prosta, która ma równo 1 km i tam pływa mi się najlepiej, bo nie muszę się koncentrować na skręcaniu - tłumaczy kajakarz z Kwidzyna.
Na razie pływa 5 razy w tygodniu, ale chce do dojść do 7. Za każdym razem przepływa 10-15 km co zajmuje mu od 70 do 90 minut. Do tego 3 razy w tygodniu trening siłowy i 2 razy bieganie. A wszystko po to, by znów zdobyć kilka medali imprez mistrzowskich w kategorii masters, czyli powyżej 35 lat. Przed rokiem było ich 6.
W tym sezonie pierwszy start czeka go w połowie maja. Będą to długodystansowa mistrzostwa Polski. Potem będą jeszcze krajowe czempionaty w maratonie i sprincie oraz Mistrzostwa Świata w ostatniej z tych specjalności.
- Martwię się tylko zapowiadanym powrotem zimy. Jeśli lód znów skuje Liwę, to będę miał przerwę i dotychczasowe przygotowania pójdą na marne - martwi się Sławek i dlatego nie ustaje w staraniach, by zdobyć ergometr.
Kajakarski symulator uniezależniłby go od kaprysów pogody, ale jest dość kosztowny. Kosztuje ok. 8 tys. zł a on uzbierał nieco ponad połowę potrzebnej kwoty. Dlatego cały czas szuka sponsorów. Na razie wspiera go głównie ryjewski Urząd Gminy, bo kajakarz na co dzień pracuje jako nauczyciel wychowania fizycznego w tamtejszym Zespole Szkół.
- Dlatego korzystając z okazji bardzo chciałbym podziękować wójtowi i wicewójtowi za pomoc - dodaje.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?