Piłkarze Rodła przeciwko liderowi rozegrali niezły mecz, ale marna to pociecha skoro przegrali 1:2. A w dodatku na ich nieszczęście swoje mecze wygrały pozostałe zespoły walczące o utrzymanie. Na finiszu ligi czeka nas więc sporo nerwów.
Mecz piłkarski to widowisko, w którym tylko wynik końcowy jest wymierny, bo już każda ocena jest subiektywna. Czasem nawet bezbramkowe spotkanie może się podobać, tak jak pierwsza połowa meczu Rodła z Turem. Zawodnicy obu drużyn od początku byli dobrze usposobieni. Piłka się ich "słuchała", sporo było gry na jeden kontakt, prostopadłych podań i rajdów wzdłuż linii bocznej, ale w pobliżu szesnastki akcje "dusili" znakomicie dysponowani obrońcy obu drużyn, więc spięć podbramkowych było jak na lekarstwo. W zespole gospodarzy ton akcjom nadawali Zbigniew Kobus i Przemysław Sulej, a w ekipie Tura najlepiej spisywał się Krzysztof Sikora.
Po przerwie obie drużyny rozluźniły jednak szyki obronne. W 49 minucie Zbigniew Kobus w polu karnym stojąc tyłem do bramki, mimo asysty trzech rywali, najpierw zdołał przyjąć piłkę, a potem lekko wycofać ją do nadbiegającego Przemysława Suleja, a po jego precyzyjnym i mocnym strzale piłka zatrzepotała w siatce, co wywołało euforię na trybunach.
Niestety, radość gospodarzy z prowadzenia nie trwała długo. Już 4 minuty później był remis. Ciąg niefortunnych zdarzeń zapoczątkowała chyba jedyna błędna decyzja sędziego w tym meczu. Przyznał Turowi rzut rożny. Goście zaskoczyli kwidzynian krótkim rozegraniem, a trener Grzegorz Obiała chyba wiedział co się święci, bo zdzierał gardło krzycząc na Wojciecha Dąbrowskiego. Ten jednak nie zdążył zablokować dośrodkowania, po którym Świokło samobójczym strzałem pokonał Macieja Szlagę. W 70 minucie goście zdobyli drugiego gola, a głównym sprawcą nieszczęścia Rodła znów był Świokło, który stracił piłkę przed polem karnym. Rodło do samego końca próbowało jeszcze odwrócić losy meczu. Sulej najpierw strzelał niecelnie, a potem niepotrzebnie podawał, a w 90 minucie Kobus z rzutu wolnego strzelił tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. Chwilę potem goście mogli tańczyć z radości, bo 3 punkty zdobyte w Kwidzynie znacznie przybliżyły ich do awansu do II ligi.
- Niczym dobry wujek rozdajemy prezenty. Zagraliśmy naprawdę dobry mecz, mogliśmy go spokojnie wygrać, ale przez indywidualne błędy przegraliśmy. Niestety na tym polega też piękno sportu - powiedział po meczu trener Grzegorz Obiała.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?