Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Helena Pilejczyk, medalistka Igrzysk Olimpijskich w łyżwiarstwie

Rafał Cybulski
Helena Pilejczyk
Helena Pilejczyk fot. CSE Światowid
Rozpoczęły się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Z tej okazji przygotowaliśmy dla naszych Czytelników niespodziankę. To rozmowa, którą Rafał Cybulski przeprowadził z Heleną Pilejczyk (z domu Majcher), pochodzącą z Kwidzyna panczenistką, która jest jednym z ledwie dziesięciorga polskich sportowców, którzy wywalczyli medale na zimowej olimpiadzie.

Na stronie Polskiego Komitetu Olimpijskiego można znaleźć informację, że jest pani absolwentką Liceum Pedagogicznego w Kwidzynie. Jak długo pani tu mieszkała?
Moja rodzina trafiła do Kwidzyna pod koniec wojny, mieszkaliśmy w kamienicy przy ul. Grudziądzkiej. Przez dwa lata chodziłam do szkoły podstawowej, a potem kontynuowałam naukę w Liceum Pedagogicznym. Bardzo miło wspominam tamte czasy, a Kwidzyn opuściłam w 1952 roku, gdyż po szkole dostałam nakaz pracy jako nauczycielka w Elblągu, takie były czasy.

Łyżwiarstwo zaczęła pani trenować dopiero w Elblągu, czy w Kwidzynie też miała pani styczność ze sportem?
Oczywiście, zawsze byłam aktywna ruchowo. W latach szkolnych grałam w siatkówkę i trenowałam lekkoatletykę, a właściwie to wiele konkurencji lekkoatletycznych, bo były w tym biegi, skoki i rzuty. Grałam też w tenisa.

Zobacz również: Czytaj o Soczi 2014 na NaszeMiasto

A jak trafiła pani do łyżwiarstwa?
Jako nauczycielka wuefu w jednej z elbląskich podstawówek, zostałam zaproszona przez trenera Kazimierza Kalbarczyka na jesienny trening elbląskich panczenistów, ale to były zajęcia bez łyżew, które wcale mi się nie spodobały. Dopiero jakiś czas potem po raz pierwszy założyłam panczeny. Niemal od razu się przewróciłam, ale potem zaczęło mi iść coraz lepiej, a gdy po paru tygodniach trener zmierzył mi czas okazało się, że jest lepszy niż w przypadku kilku innych zawodniczek, które trenują dłużej.

A jak w ogóle pani rodzina trafiła do Kwidzyna?
Urodziłam się z Zieluniu, ale przed wojną mieszkaliśmy w Pułtusku, a po jej wybuchu często się przeprowadzaliśmy. Przez jakiś czas mieszkaliśmy w Radzyminie, a potem na wsi, zaś tuż przed Powstaniem Warszawskim trafiliśmy do stolicy. Potem przeprowadziliśmy się do Kwidzyna.

Czy zdarza się pani jeszcze odwiedzać Kwidzyn?
Bodaj dwa razy byłam na zjeździe absolwentów Liceum Pedagogicznego, ale potem kontakt się jakoś urwał i dawno już nie byłam w tych stronach.

Pełną treść rozmowy z Heleną Pilejczyk znajdziecie w piątkowym (7 lutego) "Kurierze Powiatu Kwidzyńskiego". A już wkrótce na portalu kwidzyn.naszemiasto.pl znajdziecie poczet olimpijczyków z Kwidzyna, zaś jutro zamieścimy kolejny odcinek cyklu felietonowego Ogień i Woda, poświęcony olimpiadzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto