Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GrassRoots Festiwal w Rudnikach. Tego już nie zatrzymacie... [REPORTAŻ]

Rafał Cybulski
fot. Tomasz Taracha
Chcieć, to móc. Grupa przyjaciół z Kwidzyna pod kierownictwem Dominika Sudoła i Mateusza Millera, własnymi siłami, w podryjewskich Rudnikach zorganizowała trzydniowy festiwal. Na terenie kilkuhektarowego gospodarstwa gościło kilkaset osób, a w programie znalazły się występy 19 wykonawców muzycznych i kilkanaście warsztatów o różnorodnej tematyce. Zapraszamy do lektury obszernego reportażu, który ukazał się 17 lipca w "Kurierze Powiatu Kwidzyńskiego".

Gdy w sobotę około dziewiątej zabił gong wzywający na poranną jogę niektórzy jeszcze nie spali po nocnych szaleństwach. Część z nich wyraźnie już zmęczona szukała miejsca, by wreszcie gdzieś spocząć, ale inni nadal kończyli nocne Polaków rozmowy; przy dogasającym ognisku, w fotelach przed sceną, czy też w pubie pod chmurką przy porannej kawie serwowanej przez Krzyśka (Martyna najwyraźniej po nocnych bojach postanowiła wreszcie odpocząć). Spora grupa kręcących się wokół imprezowiczów wyglądała jednak zadziwiająco rześko i zdrowo. To głównie rodzice, którzy ubiegłej nocy mieli dyżur przy dzieciach lub po prostu ci, którzy nie przesadzili z imprezowaniem. Ci najczęściej byli już po wizycie w zaimprowizowanej za belami słomy umywalni oraz po porannej herbatce zaparzonej w oborze, która pełniła funkcje bufetu i biura. Byli jednak i tacy, których poranny gong obudził do życia. Wielu z nich na jego dźwięk zaczęło wypełzać z namiotów. Festiwal budził się do życia, a ja mimo, że za nami była dopiero jedna z trzech festiwalowych nocy, pomyślałem: "Udało się!"

- Ja też się bałam - siedząca obok Marta jakby czytała w moich myślach. Ona, jako świetna gospodyni, od rana krzątała się gdzieś między bufetobiurem i umywalnią. Z jednej strony próbowała wszystkiego doglądać, a z drugiej dogodzić festiwalowym gościom. Przed chwilą , gdzieś między parzeniem herbaty i robieniem kanapek, w końcu na chwilę przysiadła, a po pierwszej refleksji poklepała mnie po ramieniu i dodała : - Na początku myślałam, że Domin zwariował, ale teraz wiem, że to był świetny pomysł.

GrassRoots Festiwal w Rudnikach, to impreza, która powstała w głowach dwóch kwidzy-nian, Dominika i Mateusza. Dominik, czyli Domin, przed czterdziestką, prywatnie jest mężem Marty, a z zawodu i przekonań ekologiem i animatorem społecznym, członkiem kwidzyńskiej Eko-Inicjatywy. Natomiast Mateusz vel Radikal Guru nie ma jeszcze trzydziestki, ale jest na pewno jedną z najważniejszych postaci kwidzyń-skiej sceny muzycznej, która zaczęła się jakiś czas temu tworzyć wokół Stowarzyszenia Promocji Kultury Underground (pozdrowienia dla Wojtka, który też wystąpił w Rudnikach) i kawiarni Piwnica Kulturalna Spichlerz (Krzysiek, Martyna i Gepard). I to właśnie w Piwnicy zaczęły się przecinać ścieżki Dominika i Mateusza.

Nikt się jednak nie spodziewał, że narodzi się z tego festiwal. Wprawdzie już od dwóch lat spotykaliśmy się w Rudnikach, by świętować urodziny Domina, jego córki Nadii (jest jeszcze starsza o rok Lena) i moje oraz wszystkich, którzy chcieli się przyłączyć do tego wspólnego biesiadowania, ale były to jednak w miarę kameralne spotkania w gronie bliższych lub nieco dalszych znajomych. Owszem, przed rokiem była już miniscena i był Mateusz ze sprzętem, ale festiwal? I to w Rudnikach? Bez wody i kanalizacji? Na końcu świata?! Wydawało się to nierealne.

Spora grupa festiwalowiczów wciąż jeszcze spała w swych namiotach, gdy na drodze wypatrzyliśmy samochód Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po chwili z auta wysiadł Jurek Owsiak, w towarzystwie dwóch kolegów.

- Zaprosiliście nawet Owsiaka, nieźle - rzucił do mnie przechodzący obok chłopak w dredach, ale ja wiedziałem,że nikt z nas Jurka nie zapraszał, więc nieco zaskoczony rzuciłem mu się na powitanie.

- To całkowity przypadek, jechaliśmy akurat z mostu do Szadowa i zaintrygowały nas strzałki kierujące na festiwal, a potem spotkaliśmy waszą koleżankę (Aga), która wskazała nam dalszą drogę - wytłumaczył Jurek.
Czekając na Domina i Mateusza, trochę nieśmiało zacząłem go oprowadzać po festiwalowych włościach.

- Tu jest umywalnia i prysznice - wskazałem na miejsce wydzielone balami słomy. Mieliśmy problemy z elektryczną pompą wody, więc strażacy z pobliskiego OSP Benowo zainstalowali ten basen - meldowałem mu, jak dowódcy.

A on z coraz większym niedowierzaniem kręcił głową i z uśmiechem na twarzy powtarzał do swego kamerzysty: - Kręć to, kręć to!

Nim "przekazałem go" Dominowi i Mateuszowi pokazałem mu parking po zachodniej części gospodarstwa w Rudnikach i zwykłe pole namiotowe na wschodzie, usytuowane niemal nad samą Liwą. Oprowadziłem go też po Strefie Rodzinnej, gdzie biwakować mogli wszyscy, którzy do Rudników przyjechali z dziećmi.

GRASSROOTS FESTIWAL 2015 W RUDNIKACH. ZOBACZIE, JAK BYŁO! [ZDJĘCIA]

- Pod tym wielkim namiotem odbywają się warsztaty, a w niewyremontowanym domu bez okien są projekcje filmowe - opowiadałem.

Pokazałem rozrzucone po całym terenie tojtojki oraz nasze ognisko z okazałym rusztem, a także bufet połączony z biurem , gdzie od rana panował spory ruch.

- A jedzenie i piwo macie? - dopytywał rzeczowo Jurek.

- Są dwa stoiska z kuchnią tradycyjną obsługiwane przez gospodynie i kucharzy z okolicy oraz jeden foodtrack serwujący gigaburgery z prawdziwej wołowiny. Jest też pub pod chmurką, który serwuje piwo, a do tego można tam płacić kartą - meldowałem dalej, bo kto jak kto, ale Jurek dla wielu obecnych w Rudnikach jest i będzie festiwalowym guru wszechczasów.

- No to wszystko jest OK. Nie martwcie się niedoróbkami, bo jest po prostu super, zresztą my też tak zaczynaliśmy - dodał jakby chciał mnie nieco pocieszyć, a potem już nieco poważniej rzucił: - Ale wiesz, że teraz już tego nie zatrzymacie?

Potem wreszcie odnaleźli się wiecznie zapracowani Domin z Mateuszem, a Jurkowi tak się spodobało, że wieczór spędził nie na swoich wielkoorkiestrowych włościach w Szadowie, lecz na wspólnej zabawie z nami w Rudnikach.

Nazwa festiwalu w Rudnikach wywodzi się od nazwy ruchu społecznego , który powstał w Stanach Zjednoczonych. GrassRoots, czyli korzenie trawy, to idea działania u podstaw i brania sprawy w swoje ręce. To zaangażowanie małych grup społecznych do wspólnego działania, to pobudzanie ludzi do aktywności na szczeblu lokalnym.

- I taką właśnie grupę kilkunastu lub może nieco więcej osób udało nam się zgromadzić - tłumaczy Domin. - Bez nich i ich zaangażowania nic by się nie udało.

Wiele z tych osób nocowało w Rudnikach od kilku dni, przygotowując gospodarstwo na przyjęcie festiwalowych gości. Trzeba było zbudować scenę, rozstawić ubikacje, zaimprowizować umywalnie, "zainstalować" worki na śmieci. Bez Włodka, Marka, Maćka, bez Łokcia i Cinka, czy bez Krzysztofa, mateuszowego teścia, nie byłoby tego festiwalu. No i bez Jejusia i Geparda, którym przeważnie towarzyszył Kozioł, również nie, ale to przecież tylko część ekipy, która stała za tym, że jednak się udało. Wielu innych spróbowałem wymienić w jednej z ramek powyżej, ale jeśli kogoś i tak pominąłem, to z góry przepraszam. To chyba jednak najlepiej świadczy o tym, jak duże było zaangażowanie.

Ale nie tylko wspólne działanie na rzecz wspólnego dobra można wymienić wśród ideałów leżących u podstaw powstania rudnickiego festiwalu. Wśród nich jest również ekologia, życie w zgodzie z naturą oraz promowanie wszelkiego rodzaju aktywności, czy to fizycznych, duchowych, czy artystycznych. I dlatego joga przeplatała się z warsztatami alpinistycznymi, a pogadanka o homeopatii sąsiadowała z warsztatami plastycznymi dla dzieci. Było też wspólne podglądanie przyrody, projekcje filmów dla dzieci, czy też poranne czytanie bajek.

- Rozpoczęliśmy też prace nad naszym manifestem pod roboczą nazwą PARK, czyli Przyroda, Aktywność, Rozwój, Kultura - informuje Domin.

Z powodu takiej właśnie oferty, do Rudników przyjechali ludzie preferujący podobne wartości. I dlatego - choć w sobotni wieczór wedle różnych szacunków na festiwalu bawiło się od 300 do 400 osób - było tak spokojnie. I czysto, bo tu nikt nie śmiecił i nie używał plastików, no chyba, że chciał się narazić Marcie, która w tym temacie była wyjątkowo czujna.

- Często jeżdżę na różne festiwale i w tym terminie miałam pojechać do Ostródy, ale znajomi powiedzieli mi: "po co masz tam jechać, tam jest coraz większa komercja, pojedź na GrassRoots". Tak właśnie zrobiłam i nie żałuję - tłumaczyła dziewczyna, która przyjechała do Rudników z Wrocławia.

Festiwalowicze rekrutowali się jednak z różnych części kraju. Ja poznałem ludzi z Częstochowy, Chojnic, Człuchowa i Trójmiasta, ale wielu przyjechało z Kwidzyna, Prabut czy Ryjewa, a sporą grupę stanowili też zaciekawieni całym zamieszaniem mieszkańcy okolicznych wsi. Mnie udało się spotkać nawet znajomych, których nie widziałem od jakichś 20 lat, więc przy okazji pozdrawiam Semena i Dźwigała.

Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, to w ciągu trzech festiwalowych dni, na scenie w Rudnikach zaprezentowało się 19 wykonawców.

- Każdy wieczór zaczynał się koncertami zespołów o dość różnej stylistyce, grających muzykę na żywo, a każdą noc kończyły soundsystemy i składy selektorsko-didżejskie skupione wokół muzyki dub - tłumaczył Mateusz przed kamerą Kręcioła.tv MATERIAŁ DO OBEJRZENIA TUTAJ.

Spora grupa wykonawców, jak np. trójmiejskie kapele Kciuk & The Fingers i Drewnofromlas, czy też wrocławskie Anviled i Zebra, przyjechała na festiwal ze względu na znajomość z Radikal Guru, ale na scenie zaprezentowały się również zespoły skupione wokół sceny kwidzyńskiej. Był nawet przedstawiciel sceny hip-hopowej z Nowego Jorku, czyli Blu Mantic.

- Natomiast o nagłośnienie zadbali chłopacy z trójmiejskiego PandaDread Soundsystem, część sprzętu przywieźli sami, a część przywieźliśmy my, z naszej Piwnicy Kulturalnej- dodaje Mateusz.

Warto dodać, że wszyscy muzycy i warsztatowcy przyjechali na festiwal, choć organizatorzy zapewniali im jedynie wyżywienie i zwrot kosztów podróży. Niby niewiele, ale i tego by nie było, gdy nie dofinansowanie z programu "Działaj Lokalnie IX" Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce oraz działającą w Kwidzynie Lokalną Fundację Filantropijną Projekt.

Dlatego wszyscy jechali do Rudników trochę w ciemno. W końcu był to debiut i nie wiadomo było do końca czego po tej imprezie oczekiwać. Teraz trudno byłoby znaleźć kogoś komu się nie podobało. Dlatego zewsząd słychać było deklaracje, że przyjadą tu również za rok.

I choć Mateusz tłumaczył Jurkowi Owsiakowi, że ten festiwal to na razie mały eksperyment i nie wiadomo jaka będzie jego przyszłość, to jednak im bliżej było końca trzydniowej imprezy, tym większa była świadomość, że pierwsza edycja GrassRoots nie będzie ostatnią. W niedzielę po południu najlepiej unaocznił to wszystkim jeden z festiwalowiczów, który przed wyjazdem odwiedził biurobufet, by zapytać gdzie można kupić płyty.

- Niestety nie można - usłyszał od Domina, ale wcale tym nie zrażony odrzekł zaraz: - A to nic, kupię w przyszłym roku.

O tym, że idea festiwalu na łonie natury trafiła na podatny grunt, miał też okazję przekonać się wójt gminy Ryjewo, który wpadł odwiedzić festiwa-lowiczów w niedzielę: - Aż strach pomyśleć, ile osób może tu przyjechać za rok - stwierdził z szacunkiem dla organizatorów.

Ale ci wcale nie chcą w Rudnikach tłumów.

- Warto wyeliminować niedoróbki i zadbać o to, żeby impreza się rozwijała, ale będziemy dbali o to, żeby nie straciła swego pierwotnego charakteru. Na pewno nie pozwolimy tu na żadną komercję - deklarują Domin i Mateusz, a komu jak komu, ale im można wierzyć.

Osoby wspierające, wolontariusze, instytucje i organizacje

Ewelina Biedrońska | Adam Breska | Jędrek Breska | Michalina Chmielewska | Wojciech Chmielewski | Pola Cybulska | Rafał Cybulski | Wojciech Demko | Domela Gręda | Robert Kiedrzyński | Maciej Kozłowski | Włodzimierz Kudelski | Bartek Kurkowicz | Marek Kurkiewicz | Marta Mazur- Sudoł |Aleksander Lasota | Paulina Miller | Mateusz Olszewski | Marek Opitz | Jacek Opitz | Bartek Pawłowski | Robert Pipczyński | Jasiu Pipczyński | Daniel Polikowski| Ryszard Rabeszko | Przemysław Różański | Paweł Sadkowski | Sławomir Słupczyński | Julian Szymański | Franek Szymański | Daniel Suchorab | Nadia i Lena Sudoł | Karol Talkowski | Tomasz Taracha | Jacek Wiśniewski | Martyna Wiśniewska | Marta Wojnicz | Zuzanna Zboińska |

Akumulator Społeczny | Fundacja M.A.P.A Obywatelska | Fundacja RCI | Stowarzyszenie Promocji Kultury Underground Kwidzyn | Stowarzyszenie Eko-Inicjatywa | Gmina Ryjewo | Kwidzyńskie Szkoły Społeczne | Dzierzgoński Ośrodek Kultury | Ośrodek Kultury w Ryjewie, świetlica w Rudnikach | Piwnica Kulturalna | Fundacja Się Chce Brodnica…

Polub nas na Facebooku!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto