Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy Christian Abell, bohater kryminałów Krzysztofa Bochusa jeszczce powróci? [ROZMOWA]

Redakcja
fot. materiał prasowy
Z Krzysztofem Bochusem, autorem kryminałów, których akcja osadzona jest w latach 30. ubiegłego wieku na Pomorzu, rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

W swojej trzeciej powieści kryminalnej „Szkarłatna głębia”, pana bohater, radca kryminalny Abell, również niestrudzenie tropi morderców. Ale tym razem w tajemniczym świecie mennonitów, z dala od Wolnego Miasta Gdańska.

Marszruta zbrodni wiedzie między innymi przez niemiecki Elbląg, Krynicę Morską, Frombork oraz zakopane w śniegu mennonickie wioski nad Zalewem Wiślanym.

Dlaczego tam?
Jest kilka dobrych powodów. Po pierwsze, nęciło mnie ulokowanie akcji w zamkniętej społeczności mennonickiej, do której, przynajmniej teoretycznie, zło nie powinno mieć dostępu. Rzeczywistość okazuje się inna, bardziej diaboliczna i prozaiczna zarazem. W tym wyseparowanym świecie wszelkie dylematy moralne, ów odwieczny pojedynek dobra ze złem, bardzo zyskują na wyrazistości. Wszystko to tworzy intrygującą i bardzo obiecującą scenerię dla pisarza, który, tak jak ja, szuka sposobu na pogłębienie dramaturgii swoich książek.

Christian Abell to bohater bardzo wyrazisty, w dodatku działa w niezwykle ciekawych historycznie czasach.
To oficer policji kryminalnej (Kripo) w Wolnym Mieście Gdańsku. Ma trzydzieści parę lat, jest wysokim, szczupłym blondynem o hipnotyzujących, szarych oczach.

Przystojny, co się może czytelniczkom podobać.
Tak, poza tym lubi eleganckie garnitury, ceni dobre zegarki. Jest bardzo skupiony na swojej pracy, wnikliwy i inteligentny. Dostrzega rzeczy niewidoczne dla innych. Wewnętrznie bardzo uczciwy i lojalny, nawet jeśli przychodzi mu za to przywiązanie do zasad, zapłacić służbową niełaską i zesłaniem na prowincję.

Słabo jednak wyraża emocje.
W planie osobistym jest bardzo... oddzielny. Małomówny, wstrzemięźliwy, a jeśli chodzi o wyrażanie emocji, nawet lekko wycofany. Zgorzkniały, ale nie cyniczny. Po nieudanym związku i rozwodzie niezwykle ostrożny wobec płci pięknej. Podoba się kobietom, ale dopiero w „Martwym błękicie” (druga książka z Abellem - dop. aut.) odnajduje kobietę swego życia. Mimo znamion szorstkiej męskości można w nim wyczuć duszę romantyka.

Jak na śledczego ma bardzo szerokie zainteresowania.
Lubi to, co robi, ale jednocześnie rozumie, że świat nie kończy się na areszcie śledczym i izbie przesłuchań. Interesuje go filozofia i sztuka, studiował nawet kilka semestrów historię sztuki na monachijskiej akademii. Cytuje Schopenhauera. Zna się na malarstwie Picassa czy Cranacha. Ta erudycja i intelekt wyróżniają go spośród otoczenia. Te zalety, w połączeniu z talentem detektywistycznym sprawiają, że zmierzyć się może, jak równy z równym, nawet z przeciwnikiem tak przebiegłym i wyrachowanym, jak Maximilian Moss ze „Szkarłatnej głębi”.

Nie jest jednak postacią jednoznaczną.
Jak każdy dobry bohater kryminalny nie jest jednak postacią ze spiżu. Niektóre jego posunięcia czy wybory - zwłaszcza w życiu uczuciowym - mogą wydawać się kontrowersyjne. Jest sprawny fizycznie, ale niepozbawiony słabości. Nie jest niezniszczalny. Jego życie wiele razy znajduje się w niebezpieczeństwie. Abell cierpi fizycznie, ulega napadom paniki. Jego przeciwnicy próbują go kolejno utopić, udusić, spalić, zasypać ziemią w kopalni bursztynu, a nawet rozjechać. Dodatkowo cierpi na klaustrofobię. Ale dzięki swojej inteligencji i sile woli zawsze wychodzi jednak cało z opresji.

Na równi z wątkiem kryminalnym również wątek historyczny jest tu dobrze odmalowany. Faszyzm rośnie w siłę, także w Wolnym Mieście Gdańsku.
A Abell nie ukrywa niechęci wobec rosnących w siłę nazistów. Bliżej mu do hanzeatyckiej tradycji Gdańska, niż do werbli i haseł nowej, rodzącej się Rzeszy. Jako policjant widzi się w roli stróża prawa, dbającego o zaprowadzanie sprawiedliwości: „Jest wina, musi być kara” - to jego ulubiona maksyma. Dobrze czuje się w Wolnym Mieście Gdańsku. Ceni sobie tamtejsze specjały i swoistą odrębność kulturową tego miasta. Nie ma uprzedzeń wobec Polaków czy Żydów. Gustuje w specjałach regionalnej kuchni: likierze goldwasser i zeppelinach. Jest gdańszczaninem z krwi i kości, ostatnim Mohikaninem świata, który musi przegrać.

Czy Abell jeszcze wróci w kolejnej książce? Czy trylogia kończy żywot tego bohatera?
W pierwotnym założeniu seria z radcą Abellem w roli głównej miała być trylogią. Na tyle tomów opiewały kolejne umowy wydawnicze podpisywane z warszawskim wydawnictwem Muza. „Czarny manuskrypt”, „Martwy błękit” i „Szkarłatna głębia” zostały świetnie przyjęte przez rynek. Pomyślałem - znakomicie, to najlepszy moment, aby odpocząć trochę od Abella i zająć się czymś innym, bardziej współczesnym. I wykreować nowego bohatera.

I kreuje go pan?
Sam jestem ciekawy, jak mi to wyjdzie. Tak narodził się pomysł na „Listę Lucyfera”, współczesną powieść, na granicy kryminału noir i psychologicznego thrillera. Książka ukaże się wiosną przyszłego roku. Akcja powieści dzieje się niejako online, w maju i czerwcu roku 2018. Wydarzenia, których jestem naocznym świadkiem lub obserwatorem, choćby jako konsument telewizyjnych newsów, przenikają na karty powieści, tworząc społeczne tło tej historii. Ale Abell jeszcze wróci. Dostałem tak wiele listów, mejli i sygnałów od zaprzysięgłych wielbicieli mojego bohatera, pytających:#„jak żyć bez Abella?”, że postanowiłem zmienić zdanie. Mam gotowy konspekt czwartego tomu. Mogę zdradzić, że nazywać się będzie „Złote miasto”. Akcja toczyć się będzie w Gdańsku w końcowych miesiącach wojny. Taki mam plan.

Czy autor kryminałów o zabijaniu wie wszystko? Rozmowa z Krzysztofem Bochusem

Obserwuj nas na Twitterze!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto