Dziś piłkarze IV ligi będą nadrabiali zaległości. Na ten dzień zaplanowano spotkania z 20 kolejki, która miała być pierwszą wiosenną. Jednak ze względu na przedłużającą się zimę drużyny zmierzą się ze sobą dopiero teraz.
Prowadzący w tabeli piłkarze kwidzyńskiego Rodła zagrają w Słupsku. Zdecydowanym faworytem wydają się być goście. Rodło jest liderem, a Gryf zajmuje 17, przedostatnie miejsce. Różnica punktowa też jest znaczna i wynosi aż 40 pkt.
- Tak naprawdę to Gryf nam jednak bardzo nie leży. Jeszcze ich nie ograliśmy, ani w Kwidzynie, ani w Słupsku. Wierzę jednak, że teraz się przełamiemy - mówi Jacek Kępka, wiceprezes Rodła.
Gryf to po Starcie Mrzezino drugi zespół, który urwał punkty kwidzynianom na ich terenie. W jesiennym meczu tych drużyn był remis 0:0.
- A trzeba przecież pamiętać, że goście kończyli tamto spotkanie w dziewiątkę - dodaje wiceprezes.
Nie wiadomo jeszcze, czy do meczu w Słupsku Rodło przystąpi w najsilniejszym składzie. Pod znakiem zapytania stoi występ Jacka Graczyka, który po meczu w Mrzezinie ma krwiaka na nodze. Piłkarz przechodzi zabiegi, które mają sprawić, że z Gryfem jednak zagra.
- Zresztą, robimy, co możemy, żeby wszyscy piłkarze byli w jak najlepszej formie fizycznej, o co niełatwo, bo ostatnio cały czas gramy co trzy dni. Prezes kwidzyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Renawa” za zwycięstwo ze Startem wyznaczył dla piłkarzy premię w wysokości 500 zł, ale że mecz zakończył się remisem, to razem postanowiliśmy przeznaczyć te pieniądze na zakup odżywek, które pomogą w lepszej regeneracji sił - mówi Jacek Kępka.
Kwidzynianie w Słupsku liczą przede wszystkim na swój atak, najsilniejszy w lidze. Szczególnie, że do regularnie trafiającego do siatki Zbigniewa Kobusa dołączył Przemysław Sulej, który w Mrzezinie przełamał chyba strzelecką niemoc z ostatnich tygodni.
Powiśle Dzierzgoń zmierzy się na wyjeździe z Jantarem Ustka. Powiślanie jadą na ten mecz w dobrych humorach, po pokonaniu 3:2 Gryfa ’95 Słupsk.
- Wyszliśmy w tym spotkaniu z niezłych tarapatów, bo przegrywaliśmy już 0:2 - opowiada Andrzej Brendler, trener Powiśla. - Potwierdziliśmy w tym meczu, że mamy charakter i chcemy go pokazać także na boisku w Ustce.
Zmartwieniem dla szkoleniowca jest brak możliwości skorzystania z usług Sławomira Makowskiego. Lider dzierzgońskiej drużyny będzie pauzował za czwartą żółtą kartkę.
- Nie wiem, jak poradzimy sobie w drugiej linii bez Makowskiego i Cierlickiego, który odszedł od nas zimą - mówi Brendler. - To już jest mój problem. Mam zastępców. W pomocy zagrają doświadczeni Sebastian Ratajczyk i Rafał Rzążewski. Myślę, że sobie poradzą.
Jantar przegrał u siebie ostatni mecz z Unią Tczew 1:3 i dzisiejszy mecz będzie dla niego szansą do poprawy nastrojów.
- Ta porażka była niespodzianką - mówi szkoleniowiec - Jantar musi wygrać z nami, jeśli chce się uchronić przed strefą barażową. Nasz rywal gra dwójką wysokich, prawie dwumetrowych napastników, ale ja mam w składzie obrońców: Bartosza Komorowskiego i Przemysława Zielińskiego, którzy nie ustępują im wzrostem. Do Ustki jedziemy po zwycięstwo, ale remis też nie będzie zły.
W składzie Powiśla zabraknie oprócz Makowskiego także Jacka Zielińskiego i Arkadiusza Karwowskiego.
Przerwać serię
Meczem z Bytovią Bytów Olimpia Sztum rozpoczyna serię trzech wyjazdowych spotkań z rzędu. Na obcych boiskach sztumianie nie radzą sobie najlepiej.
- Każda seria się kiedyś kończy - mówi Jan Gutowski, kierownik klubu. - Mam nadzieję, że ta zostanie przerwana w Bytowie. Nasze oczekiwania są takie, że trzeba ten mecz wygrać. Zdajemy sobie jednak sprawę, że będzie trudno. Czeka nas jedno z najtrudniejszych spotkań w sezonie.
Olimpia ciągle nie jest pewna utrzymania się w IV lidze. Celem sztabu szkoleniowego jest wydostanie się ze strefy barażowej. Dlatego trzeba zdobyć punkty w najbliższych trzech meczach. W pojedynku z Bytovią o wywalczenie zdobyczy punktowej będzie niełatwo, bo gospodarze legitymują się drugim najlepszym bilansem pod względem meczów na własnym boisku. Do tej pory wygrali u siebie 8 spotkań, zremisowali trzy i tylko dwa przegrali.
- Moim zdaniem, w trzech najbliższych pojedynkach powinniśmy zdobyć minimum cztery punkty - mówi Jan Gutowski. - Po dzisiejszym meczu byłbym zadowolony nawet z jednego. W meczu z Bytovią trener Sebastian Cierlicki powinien mieć do dyspozycji wszystkich zawodników. Nikt nie pauzuje za kartki. O występie piłkarzyś zadecyduje ich przedmeczowa dyspozycja.
Na swoim boisku wystąpi malborska Pomezania. Mecz gospodarzy z Kaszubami Połchowo rozpocznie się o godzinie 18.30. W poprzedniej kolejce malborczycy ulegli na wyjeździe Bytovii, jednak przynajmniej do przerwy byli równorzędnym rywalem dla gospodarzy.
- Bardzo chcemy odczarować nasze boisko, na którym jeszcze wiosną nie wygraliśmy. Zawodnicy bardzo chcą w końcu sięgnąć po komplet punktów, co z pewnością podbudowałoby ich psychicznie. Ta drużyna nie gra tak słabo, aby przegrywać mecz za meczem - mówi Waldemar Jastrzębski, prezes Pomezanii, opiekujący się zespołem po tym, jak klub zrezygnował z usług Romana Szlichta.
Dzisiejszy rywal malborczyków, drużyna z Połchowa, znajduje się na ostatnim bezpiecznym miejscu przed strefą barażową. Jednak cały czas jest zagrożona koniecznością rozgrywania dodatkowych meczów w celu utrzymania się w czwartej lidze.
- To bardzo ważny pojedynek dla rywali, jednak my nie zamierzamy ułatwiać im zadania. Drużyna chce pokazać, że potrafi zdobywać punkty, zwłaszcza na swoim boisku - dodaje Jastrzębski.
W ostatnim spotkaniu obu zespołów malborczycy ulegli jesienią rywalom 0:3, dziś będą mieli okazję do rewanżu.
STUDIO EURO PO HOLANDII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?