Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chrząszcz brzmi w...powietrzu! Prabucianin wylądował na "dachu Europy" na paralotni! Poznajcie Pawła Chrząszcza i jego pasję [REPORTAŻ]

Karolina Staniszewska
fot. archiwum prywatne
Pasją prabucianina Pawła Chrząszcza jest latanie i to jemu podporządkowuje całe swoje życie. Pod koniec czerwca wylądował na Mont Blanc, najwyższym szczycie Europy, potocznie nazywanym jej "dachem". A wszystko to na...paralotni.

Paralotnia to bezsilnikowy statek powietrzny, rodzaj szybowca, który leci lotem ślizgowym, podczas którego nie jest napędzany żadnym silnikiem. Starty odbywają się zazwyczaj z wysokich zboczy górskich, a do uzyskania wysokości wykorzystuje się wstępujące ruchy powietrza. Paralotniarstwo jest często mylone z lotniarstwem, ale podstawową różnicą jest, że paralotnia nie posiada sztywnych elementów konstrukcji.

- Ludzie sobie nawet nie zdają sprawy, jakie odległości można pokonać i niesamowite miejsca zwiedzać w powietrzu, tak naprawdę przy użyciu tylko kawałka “szmaty z linkami”- mówi Paweł Chrząszcz.

Paralotniarstwo to bajeczny sport, a żeby go uprawiać praktycznie nie ma ograniczeń wiekowych. Wielu czołowych zawodników to 50- lub 60 -latkowie, a najstarszy paralotniarz, który lata samodzielnie ma 93 lata!

Bardzo ważną kwestią jest sprawność psychofizyczna. Istotna jest umiejętność szybkiego podejmowania decyzji i wykorzystania wiedzy meteorologicznej, aerodynamiki i analizy orografii terenu często w stresujących chwilach. Potrzebne do lotu ruchy konwekcyjne powietrza związane są z występowaniem turbulencji. Podczas lotu w trudnych warunkach nie można pozwolić sobie nawet na chwilę odwrócenia uwagi, cały czas trzeba być skoncentrowanym.

Przydatna jest również ogólna sprawność fizyczna. W zdrowym ciele zdrowy duch. Nie bez znaczenia jest to również, gdy trzeba wnieść na startowisko plecak ważący ponad 30 kg. Do latania na dużych wysokościach istotna jest dobra aklimatyzacja organizmu. Rozrzedzone powietrze powyżej 4 tysięcy metrów dla osób z obszarów nizinnych wpływa na sprawność umysłową, a może prowadzić do omdleń i innych skutków choroby wysokościowej.

- W indyjskich Himalajach lataliśmy na wysokościach 5500 m.n.p.m. tam gęstość powietrza jest o połowę mniejsza niż w naszych okolicach - mówi Chrząszcz.

Jeśli ktoś chce zacząć latać, to mogą wystarczyć zaledwie dwa do trzech dni intensywnego treningu na ziemi, by wykonać swój pierwszy samodzielny lot pod nadzorem instruktora. W Polsce podstawowy kurs paralotniowy do uzyskania świadectwa kwalifikacji pilota zazwyczaj trwa dwa tygodnie w sprzyjających warunkach pogodowych.

- Latać chciałem od dziecka. W gimnazjum jeździłem do modelarni (Modelarnia Lotniczo-Kosmiczna przy MTS 0 przyp. red.) w Kwidzynie. Na paralotni zacząłem latać w klasie maturalnej. Studia również wybrałem pod tym kątem, bo ukończyłem geografię ze specjalnością meteorologia i klimatologia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracę magisterską obroniłem na temat meteorologii lotniczej, czyli znów wszystko, co związane z lataniem - wyjaśnia Paweł Chrząszcz.

Ani na chwilę nie przestał latać. W trakcie studiów wyjechał do Włoch w ramach programu Erasmus, gdzie trenował na paralotni, a gdy tylko obronił pracę magisterską, wyjechał do Nepalu, gdzie spędził trzy lata. To była niesamowita przygoda, ale przede wszystkim czas intensywnych treningów.

- Trenowałem przeloty, akrobacje oraz ściganie się zawodnicze, będąc tam osiągnąłem największy progres w swoim lataniu. Pracowałem w Nepalu również jako pilot tandemowy latając z turystami. W 2015 roku wygrałem nepalską Ligę Przelotową - mówi Paweł.

W międzyczasie gdy przyjechał do Polski wziął udział w serii zawodów Polskiej Ligi Paralotniowej rozgrywanych w różnych zakątkach kraju. Został zwycięzcą tych zawodów w 2014 roku. Rok później zamieszkał we Francji.

- To dla mnie miejsce idealne pod względem latania. Francuzi są najlepszymi zawodnikami na świecie i to właśnie we Francji narodziło się paralotniartwo - wyjaśnia. Poza czasem spędzanym na treningach pracuje jako instruktor w szwajcarskiej szkole paralotniowej.

Paweł od trzech lat jest członkiem Polskiej Kadry Paralotniowej. Obecnie w rankingu Polski zajmuje szóste miejsce i ma na swoim koncie wiele zwycięstw. Bierze także udział w zawodach międzynarodowych, również poza granicami Europy, kilkukrotnie uczestniczył w Paralotniowym Pucharze Świata. W 2018 roku Paweł został drugim wicemistrzem Polski na Paralotniowych Mistrzostwach Polski rozegranych w Bułgarskim Sopocie.

- Kręcą mnie duże wysokości. Trenuję w Wysokich Alpach, ale też uprawiam loty dystansowe (cross country), które polegają na pokonywaniu dużych dystansów - mówi Paweł i dodaje: -Nie rzadko lata się na trasie w kształcie trójkąta o obwodzie 200 km lądując po 9 godzinach na startowisku przy swoim samochodzie. Zdarza się nawet, że bez lądowania moż-na zahaczyć terytorium trzech krajów.

Paweł Chrząszcz w 2014 roku wylądował na lodowcu najwyższego szczytu Dolomitów - Marmoladzie 3 343 m.

- Mówiło się dawniej, że to takie K2 dla paralotniarzy. Gdy tego dokonałem, wówczas narodził się pomysł, na coś zdecydowanie trudniejszego- wylądować na Mont Blanc, tego jeszcze żaden Polak nie zrobił. Przez siedem lat nie było warunków pogodowych, by wylądować na szczycie tej góry. Od 2015 roku czekałem na ten moment widząc Mont Blanc z okna mojego mieszkania. I w końcu się udało! Gdy kilka tygodni temu była odnotowana rekordowa temperatura we Francji. Podstawa chmur kłębiastych Cumulus, które są szczytem termicznych ruchów wstępujących powietrza przekroczyła 5500m n.p.m. Zazwyczaj w dobre dni chmury w Alpach sięgają 3000, maksymalnie 4000 m - wyjaśnia Chrząszcz.

- Podczas lotu na Mont Blanc startowałem na niecałych 2 tys. metrów i cały lot musiałem nabierać wysokość. Prądy ciepłego powietrza nazywane kominami termicznymi są niewidocznymi, pionowymi kolumnami. By z nich nie wypaść musimy krążyć w ich wnętrzu - tłumaczy.

Jak mówi, do pokonania dystansu wysokość zamieniamy na prędkość i w ten sposób możemy szybować w kierunku kolejnego noszenia.

- Nasza wiedza meteorologiczna i doświadczenie to jedyne co pozwala odnaleźć kolejny komin ratując się przed niechcianym lądowaniem. Tego dnia udało mi się i stanąłem na białym szczycie najwyższej góry w Europie. To były ogromne emocje, pierwszy raz w życiu popłakałem się ze szczęścia - wspomina paralotniarz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto