Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chcą sprzedać Dom Dziecka

(JK)
- Nasi wychowankowie wstydzą się, że są z Domu Dziecka. Gdy zamieszkają w oddzielnych mieszkaniach, będzie im łatwiej - mówi Beata Zalewska, dyrektor domu. Na zdjęciu: z Heleną Szostak, wychowanką domu, i jej synem Krzysiem. 
Fot. Małgorzata Enerlich - Ka
- Nasi wychowankowie wstydzą się, że są z Domu Dziecka. Gdy zamieszkają w oddzielnych mieszkaniach, będzie im łatwiej - mówi Beata Zalewska, dyrektor domu. Na zdjęciu: z Heleną Szostak, wychowanką domu, i jej synem Krzysiem. Fot. Małgorzata Enerlich - Ka
Wychowankowie wstydzą się, że nie mieszkają w normalnych rodzinach. - Przykro im nawet, że nad wejściem do ich domu wisi tabliczka z napisem ,Dom Dziecka" - mówi Beata Zalewska, dyrektor Domu Dziecka w Kwidzynie.

Wychowankowie wstydzą się, że nie mieszkają w normalnych rodzinach.
- Przykro im nawet, że nad wejściem do ich domu wisi tabliczka z napisem ,Dom Dziecka" - mówi Beata Zalewska, dyrektor Domu Dziecka w Kwidzynie. - To nie ich wina, że tu mieszkają. Jednak czują się z tym źle.
Jest jednak szansa, że ta sytuacja się zmieni. Budynek, w którym mieści się Dom Dziecka, ma być sprzedany. 80 dzieci nie znajdzie się jednak na bruku.

Za pieniądze ze sprzedaży powstaną mniejsze, parterowe domy.
Chodzi o to, by wychowankowie żyli w bardziej rodzinnej atmosferze, by nie wstydziły się, że mieszkają w sierocińcu. Nowy system opieki nad dziećmi w powiecie już działa.
- Do zmian przygotowujemy się od dawna. Dążymy do tego, aby powstawały małe, autonomiczne grupy dzieci mieszkające w samodzielnych mieszkaniach lub domkach - mówi Renata Majda, zastępca dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Kwidzynie.
W planach jest utworzenie opiekuńczego kompleksu. Przedsięwzięcie będzie realizowane etapami.
- Najpierw chcemy sprzedać jedno skrzydło budynku, część dzieci zamieszka w drugim, a do samodzielnych mieszkań odeszłyby na początku trzy 12-osobowe grupy.
Będą nimi się opiekować pedagodzy i wychowawcy, natomiast zbędni staną się pracownicy obsługi. Dzieci będą uczyć się gospodarowania w domu. To ich przygotuje do dorosłego życia, jak w rodzinie - mówi Beta Zalewska, dyrektor Domu Dziecka w Kwidzynie.
Nie wiadomo jeszcze za ile można sprzedać dom. Jego wartość oceni rzeczoznawca, jednak cena rynkowa może być inna.
Dom Dziecka współpracuje z Katolickim Ośrodkiem Opiekuńczo-Adopcyjnym w Kwidzynie.
- To oczywiste, że dziecko najlepiej rozwija się w rodzinie. Staramy się, by te porzucone przez rodziców żyły w rodzinach zastępczych. Jeśli jednak z różnych powodów jest to niemożliwe, pozostaje Dom Dziecka, ale nie może on być instytucją, w której dzieci stają się anonimowe. - mówi Wanda Masalska-Szymanek, psycholog i dyrektor ośrodka.
Sprzedażą kamienicy, w której mieści się Dom Dziecka, i zamianą go na domy rodzinne zajmie się powiatowy samorząd.
- Najważniejsza jest rodzina. Trzeba razem mieszkać, spać, jeść śniadania. Nic tego nie zastąpi. Dlatego będziemy wspierać zmiany w systemie opieki nad dziećmi - mówi wicestarosta Andrzej Fortuna.
Samorząd chce jak najszybciej sprzedać budynek, być może jeszcze w tym roku.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto