Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

BLOG: Łatwo jest pojawić się i zniknąć

Arkadiusz Kosiński
fot. archiwum Adam Serowańca
Adama Serowańca zawsze będę pamiętał jako szalonego gościa. Gdy w liceum razem z Mateuszem Lubińskim występowali na szkolnych imprezach ze swoim kabarecie Dwóch, czułem w kościach, że kiedyś zobaczę go na szklanym ekranie. I nie byłem sam w swoich przemyśleniach, bo mówili mu to niemal wszyscy. Teraz okazuje się, że mieliśmy rację.

Zresztą Adam nigdy nie krył, że to właśnie aktorstwo jest jego pasją. Dziś jest już prawie absolwentem Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, a na swoim koncie ma kilka ról w sztukach teatralnych i produkcjach telewizyjnych.

- Największy wpływ na decyzję zdawania do Akademii Teatralnej mieli moi rodzice i to oni od dziecka tak naprawdę mnie ukierunkowali. Już jako mały chłopiec brałem udział w konkursach recytatorskich. Zamykaliśmy się w pokoju z mamą, zaczynałem mówić i ona pomagała mi w interpretacji danego tekstu. Wtedy połknąłem bakcyla i zacząłem brać udział w akademiach szkolnych. Kiedy oznajmiłem rodzicom, że chciałbym spróbować swoich sił i zmierzyć się z grupą ponad 1200 osób, nie krytykowali decyzji, nie śmiali się, nie traktowali tego jako czegoś nierealnego, tylko wspierali, wierzyli i tak jest do teraz. Zawsze mogę na nich liczyć - przyznaje Adam i dodaje, że wiele zawdzięcza prowadzącym grupy teatralne, do których uczęszczał, to m.in. panie Templin, Tyszkowska, Lemańska i Jaworucka.

- Najwięcej jednak zawdzięczam Bożenie Lemańskiej i mojemu przyjacielowi Mateuszowi Lubińskiemu, bo razem tworzyliśmy kabaret przez ładnych parę lat - mówi Serowaniec.

Niezaprzeczalnym atutem Serowańca jako aktora, jest jego naturalność i charakterystyczność. Burza rudych włosów i emocje na zamówienie. Smutek, przejęcie, hurraoptymizm. Może skakać i niemal muskać obłoki chmur, by za chwilę totalnie zmienić biegun.

Aktorskie walory Serowańca jak do tej pory zauważyło kilka ważnych postaci polskiej sztuki filmowej i teatralnej. U Wiesława Komasy wystąpił w adaptacji dramatu "Zabawa jak nigdy" Williama Saroyana, a poza tym na koncie ma role w "Zabawie" Stanisława Mrożka w reżyserii Anny Seniuk a ostatnio w reżyserskich debiucie Cezarego Żaka pt. "Trzeba zabić starszą panią" na podstawie sztuki Grahama Linehana. Tam pracował m..in. z Barbarą Krafftówną, Marcinem Trońskim, czy Michałem Żurawskim. Natomiast na szklanym ekranie zadebiutował u Andrzeja Barańskiego w "Księstwie". Na koncie ma także epizod w "Przepisie na życie".

I choć Adam dość skromnie opowiada o tych "sekundach", nie da się ukryć, że takiego początku może pozazdrościć mu niejeden adept aktorskiego rzemiosła.

Pomimo tych kilku ról, profil na Filmwebie ma jeszcze dość ubogi, ale wujek Google zdążył już polubić frazę "adam serowaniec". Po jej wpisaniu pojawia się sporo zdjęć Adama, jego profil na stronie agencji aktorskiej Skene, ale także kilka etiud filmowych i teatralnych, w których wystąpił. Jest również teledysk do utworu formacji Płyny.

I choć dzisiaj mija już prawie 4,5 roku od czasu, gdy Adam dostał się do szkoły aktorskiej, teraz wspomina, że wszystko zleciało jak za mechanicznym przesunięciem wskazówki zegara.

- Jeszcze nie tak dawno od 8 rano do późnych godzin wieczornych siedzieliśmy w Akademii. Gimnastyka, balet, taniec współczesny, szermierka, plastyka ruchu, dykcja, piosenka, sceny wierszem, sceny prozą - wspomina.

Przygoda nie była jednak tak przyjemna, gdyby nie znakomita obsada profesorska. Serowaniec miał okazję czerpać z doświadczenia Anny Seniuk, Wojciecha Pszoniaka, Zbigniewa Zamachowskiego czy Krzysztofa Majchrzaka. Sporo wysiłku kosztowała praca z tym ostatnim, bo w środowisku ma raczej opinię szorstkiego i wymagającego. Serowaniec opisuje go tak:

- Tytan pracy - szczery, czasami nawet chamski, ale naprawdę dobry człowiek. Czy wyobrażasz sobie, że pracowaliśmy do 6 rano? - opowiada Adam.

Mimo dobrego startu, Serowaniec trzeźwo patrzy w przyszłość, a o "sodówce" nie ma nawet mowy. Gdy trochę przekornie wspominam o sławie, nie chciał nawet o tym słyszeć.

- Kojarzy mi się z czymś chwilowym, ulotnym, więc tego sobie nie życzę. Chciałbym uczciwie, krok po kroku, nie za wszelka cenę wzbudzać szacunek do pracy, którą wykonuję, w tym trudnym, a zarazem pięknym zawodzie. Teraz łatwo pojawić się i zniknąć. Teraz łatwo pojawić się i zniknąć. Tym bardziej wszyscy obserwujemy, że aktorem może zostać teraz każdy - mówi.

W ciągu 5-letniej przygody z profesjonalnym aktorstwem, Adama fascynuje zarówno teatr jak i telewizja, bo jak przyznaje, w obu jest coś magicznego.

Zapytany o to u jakiego reżysera chciałby wystąpić , mówi, że bardzo ceni sobie twórczość Wojciecha Smarzowskiego. Lubi go szczególnie za "Różę", "Wesele" i "Dom zły". Z zagranicznych reżyserów, ceni natomiast Federico Felliniego, Pedro Almodovara i Davida Lyncha.

Planów na przyszłość jak na razie nie zdradza. Serowaniec mówi, że dostał jedną propozycję z teatru, a drugą z telewizji. Więcej na temat obu propozycji nie chce powiedzieć, żeby nie zapeszyć. Zapewne wkrótce przekonamy się o tym sami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto