Polska-Czechy: Mecz o wszystko musiał nadejść

W trakcie i po spotkaniach z Grecją i Rosją wielu z nas miało zapewne problemy, by opisać targające nami uczucia. Wiele minut naprawdę dobrej gry i kilka świetnych akcji sprawiły, że wreszcie uwierzyliśmy w naszych piłkarzy. Minuty gry asekuranckiej, błędy w defensywie i czerwona kartka dla Szczęsnego od razu to świeżo zdobyte zaufanie podkopywały. Jedno jest pewne, w obu wcześniejszych potyczkach emocji nie brakowało. I tych dobrych, które popychały nas w ramiona hurraoptymizmu i tych złych, które od razu podsuwały czarne scenariusze. Choć na pewno mogłoby być lepiej (czytaj: mogliśmy mieć więcej punktów), to najważniejsze jest to, że wciąż wszystko jest w nogach i głowach naszych piłkarzy. Zadanie mają wyjątkowo jasno sprecyzowane: wygrać z Czechami!

Rywal na pewno jest do pokonania. Wprawdzie w światowym rankingu Czesi pewnie od samego początku plasują się wyżej niż Polacy (gdy to zestawienie startowało 20 lat temu nasz futbol przeżywał jeszcze większą zapaść niż 2-3 lata temu), ale ostatnio nieco obniżyli loty. Gdy pokolenie Poborskiego, Kollera i Bergera zawiesiło buty na kołku, a ciągle problemy zdrowotne miewa ich najgodniejszy następca Rosicky, Czesi spadli do rangi europejskiego średniaka. Nadal są jednak groźni, a przynajmniej trudni do pokonania, zwłaszcza, że ich bramki strzeże jeden z najlepszych fachowców na świecie. Wprawdzie w meczu z Grekami Czechowi Czechowi przytrafił się babol, ale jakie jest prawdopodobieństwo, że znów mu się przytrafi. Znikome, więc musimy liczyć głównie na siebie.

A tak na marginesie, to zastanawia mnie fakt, że Czesi, jeden z najbardziej pacyfistycznych narodów świata, który często stosuje filozofię unikania walki i ustępowania silniejszym, jest tak bitny na polu sportowym. Bo nasi południowi sąsiedzi zawsze mieli dobrych piłkarzy, a do tego świetnych hokeistów, tenisistów i specjalistów od kilku innych dyscyplin. A może to właśnie jest oczywiste. Może oni po prostu są normalni i zamiast walczyć na śmierć i życie wolą walczyć na arenach sportowych, gdzie zasady są jednak ściśle określone? Oby dzisiaj nie podeszli do tej sportowej bitwy ze zbyt dużym animuszem. Mimo całej sympatii dla Pepików dziś muszą wygrać Lachy. Polska, biało-czerwoni!