Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

English Night. Wino i coś na ząb, czyli lekcja angielskiego dla dorosłych

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
English Night przyciąga m.in. przedsiębiorców, którzy prowadzą własne biznesy i potrzebują znajomości języka, by rozwijać działalność. Inni chcą podróżować i czuć się w trakcie tych wyjazdów swobodniej. Jeszcze inni mają w planach znalezienie lepiej płatnej pracy. Łączy ich jedno: chcą poznawać ciekawych ludzi i uczyć się języka w nieszablonowy sposób.
English Night przyciąga m.in. przedsiębiorców, którzy prowadzą własne biznesy i potrzebują znajomości języka, by rozwijać działalność. Inni chcą podróżować i czuć się w trakcie tych wyjazdów swobodniej. Jeszcze inni mają w planach znalezienie lepiej płatnej pracy. Łączy ich jedno: chcą poznawać ciekawych ludzi i uczyć się języka w nieszablonowy sposób. Angélique Toque
Kto powiedział, że nauka języka musi oznaczać wyłącznie mozolne wkuwanie słówek i ślęczenie nad gramatyką? Opolanka znalazła sposób, by połączyć przyjemne z pożytecznym i sporo chętnych do naśladowania. Bonusy bywają zaskakujące. Na przykład wyjazd na wesele do Portugalii.

Ważny jest cel i kontekst nauki

- W szkole byłam przekonana, że nie mam za grosz talentu do nauki języków – śmieje się Angélique Toque, 28-letnia opolanka, która swobodnie mówi po angielsku i hiszpańsku, a obecnie uczy się portugalskiego. – Na szczęście szybko odkryłam, że moja blokada wynika z niewłaściwego podejścia. Po prostu siedzenie nad książką i uczenie się gramatyki nie przynosiło efektów, a to zniechęcało mnie do dalszych prób. Ważny jest cel i kontekst nauki.

Katalizatorem zmian stała się pasja do marketingu. Pierwszy start-up, czyli młodą firmę, która dopiero szuka modelu biznesowego, Angélique założyła będąc w liceum. Już wtedy wiedziała, że nie chce ograniczać się do klienta krajowego.

– Wspólnie z przyjacielem stworzyliśmy wtedy mobilną aplikację do zarządzania czasem – wspomina. – Plan był ambitny, bo postanowiliśmy uderzyć do firm działających w legendarnej Dolinie Krzemowej w San Francisco, która uważana jest za światową stolicę innowacji. Dziś myślę sobie, że to było szaleństwo. Włożyliśmy jednak w to całe serce i się udało.

Angélique pochodzi z Oławy. Obecnie mieszka w Opolu. Jeszcze kilka lat temu przedstawiała się jako Andżelika, ale dla partnerów biznesowych ten łamaniec językowy był wyzwaniem nie do przejścia, dlatego umiędzynarodowiła swoje imię i nazwisko, co ułatwiło prowadzenie interesów. – Nasza aplikacja okazała się strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu udało mi się odłożyć pieniądze i zamieszkać w Hiszpanii. Miałam wtedy 20 lat – wspomina 28-latka, która dziś zajmuje się marketingiem oraz tworzy strategie dla amerykańskiej korporacji z branży edukacyjnej.

– Produktem flagowym korporacji, dla której pracuję, są interaktywne panele trafiające do szkół w Stanach Zjednoczonych, Azji i Europie. Tworzymy też aplikacje, dzięki któremu młodzi ludzie uczą się w na tyle ciekawy sposób, że jest to dla nich przyjemność, a nie przykry obowiązek. Takie samo podejście przyświecało mi, gdy po raz pierwszy zorganizowałam w Opolu English Night – wspomina.

Wieczorne spotkania z językiem angielskim

English Night to wieczorne spotkania, podczas których można napić się kawy albo wina, zjeść dobrą kolację, miło spędzić czas i ani się zorientujemy, gdy nasze kompetencje językowe wchodzą na zupełnie inny poziom. – Przyjazna atmosfera w połączeniu z lampką wina potrafią zdziałać cuda. Ludzie nabierają odwagi, zaczynają mówić i okazuje się, że są w tym lepsi niż sądzili – uważa Angélique.

Inspiracją do organizowania cyklicznych i – co ważne – darmowych spotkań stały się jej własne doświadczenia. Gdy Angélique zamieszkała w Hiszpanii, jej znajomość tamtejszego języka pozostawiała wiele do życzenia. – Podczas wymiany językowej poznałam Laurę, Kolumbijkę, która niemal od urodzenia mieszka w Walencji. Problem był taki, że ja nie mówiłam dobrze po hiszpańsku, a ona posługiwała się łamanym angielskim, więc zostałyśmy rzucone na głęboką wodę – wspomina ze śmiechem opolanka, która w ten sposób nie tylko nauczyła się języka, ale zyskała też przyjaciółkę. – Początki nie były łatwe, bo nasze rozmowy to momentami była komedia. Ja mówiłam do Laury po angielsku, a ona odpowiadała mi po hiszpańsku. Czasami pomagał tłumacz internetowy, intuicja i ręce, bo czego nie mogłyśmy wytłumaczyć mową, dopowiadałyśmy gestami. Po trzech miesiącach obie zrobiłyśmy takie postępy, że byłam w stanie całkiem sprawnie komunikować się z Hiszpanami, z którymi wspólnie wynajmowaliśmy mieszkanie. Dużo też z Laurą podróżowałyśmy, co również jest przyjemną formą nauki.

English Night odbywają się w stolicy regionu co miesiąc. Wydarzenie organizowane przed Bożym Narodzeniem miało rekordową frekwencję, bo wzięło w nim udział ponad 30 osób. – Wbrew pozorom wśród uczestników są nie tylko Polacy, którzy chcą się uczyć języka – podkreśla organizatorka. – Jednym ze stałych bywalców jest Koreańczyk, który wychował się w Holandii. Regularnie spotyka się z nami też Hiszpan, który ożenił się z Polką, tu urodziły się też ich dzieci. Łączy ich to, że zaczął im doskwierać brak kontaktu z angielskim, ale też głód poznawania nowych ludzi. Dlatego nasze spotkania to relacja win-win. Tu nie ma przegranych. Wszyscy zyskują.

Bywa, że uczestnicy czują się tak swobodnie, że nie chcą kończyć spotkania. W grudniu na przykład dyskutanci rozmawialiśmy przez 4,5 godziny, a do przerwania skłoniło ich dopiero zamknięcie lokalu. English Night przyciąga m.in. przedsiębiorców, którzy prowadzą własne biznesy i potrzebują znajomości języka, by rozwijać działalność. Inni chcą podróżować i czuć się w trakcie tych wyjazdów swobodniej. Jeszcze inni mają w planach znalezienie nowej, bardziej wymagającej, ale też lepiej płatnej pracy.

Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa

Michalina Semków z Ozimka o English Night dowiedziała się podczas spotkania, mającego na celu wymianę doświadczeń opolskiego środowiska startupowego.

– Pracuję w agencji marketingowej, wiec dobra znajomość języka bardzo mi pomaga w poszerzaniu wiedzy z tej dziedziny – podkreśla. - Zarówno ja, jak i mój narzeczony od pewnego czasu szukaliśmy sposobu, żeby podszkolić język, dlatego eventy organizowane przez Angélique idealnie wpisały się w nasze oczekiwania. Szkoła językowa nie wchodziła w grę, bo po pierwsze nie mamy tyle czasu, a po drugie nauka pod presją czasu i wyniku u nas się nie sprawdza. Narzeczony niedawno założył start up i przymierza się do wypuszczenia swoich produktów na runek zagraniczny, co tylko zmobilizowało go do tego, by nie odkładać nauki na później. Spotkania przy kawie dały fantastyczne efekty. Przy okazji poznaliśmy ludzi m.in. z Indii, Kanady czy z Litwy. To są osoby, które lubią podróżować, są ciekawe świata, więc taka nauka to czysta przyjemność.

Wojciech Fedunik z Opola uczył się angielskiego w szkole, ale w dorosłym życiu poczuł niedosyt. – Zwłaszcza w podróży brak sprawności w komunikacji dawał o sobie znać. No co tu dużo mówić, bywało stresująco – przyznaje. – Jest mnóstwo miejsc, które chciałbym odwiedzić. Marzy mi się na przykład podróż na Filipiny, dlatego robię co mogę, by podszkolić język. Mnie te spotkania dają naprawdę bardzo dużo.

Pomysłodawczyni spotkań zależało na tym, by nie powielać błędów, które przerobiła na własnej skórze. - Chodziłam do szkoły językowej, w której tygodniowo miałam dziesięć godzin angielskiego – wspomina Angélique Toque. - Gdy jako nastolatka pojechałam do rodziny w Irlandii, okazało się, że mój język nie jest na zadowalającym poziomie. Dlatego u nas nie ma sprawdzianów, nikt nikogo nie ocenia, inicjujemy rozmowy i pozwalamy na popełnianie błędów – dzięki temu rezultaty pojawiają się błyskawicznie.

Spotkania odbywają się raz w miesiącu, co u niektórych pozostawia niedosyt. – Ale plusem jest to, że zawieramy znajomości, obserwujemy swoje treści w mediach społecznościowych i szybko okazuje się, że ten angielski pojawia się w naszym otoczeniu częściej niż dotychczas. Dzięki temu trenujemy nie tylko podczas spotkań – mówi Michalina Semków.

Ale English Night to nie tylko nauka. Dla Angélique bonusem było na przykład zaproszenie na polsko-portugalskie wesele, na które poleciała w ubiegłym roku.

– Ze zdumieniem odkryłam, że tam wesela nie mają takiego rozmachu jak w Polsce – przyznaje 28-lata. – W głowie miałam stereotyp, że Portugalczycy - jak wszyscy południowcy - są rozrywkowi, więc spodziewałam się tańców do białego rana. Tymczasem u nich wesele bardziej przypomina polską komunię. Goście zjedli, trochę porozmawiali i na tym właściwie koniec. Ostatni z parkietu schodzili Polacy, bo u nas przyjęło się, że wesela trwają do białego rana.

Spotkania są bezpłatne

Angélique uwielbia poznawać nowych ludzi, bo – jak mówi - scenariusze napisane przez życie bywają lepsze niż te filmowe. Tak było w Portugalii, gdy jej samolot miał opóźnienie. - Wzięłam taksówkę i tak poznałam Miguela, który przed pandemią był ilustratorem książek, ale stracił pracę i zaczął zarabiać właśnie wożąc ludzi – wspomina opolanka. – Przez 3 lata zrobił ponad 10 tys. kursów i usłyszał tyle niesamowitych historii, że zaczął pisać książkę, którą sam zresztą ilustrował. Jej zakończenie dopisało życie. Miguel od dwudziestu lat był rozwiedziony. W pandemii do jego taksówki wsiadła kobieta z dzieckiem. Miała na twarzy obowiązkową wówczas maseczkę, więc nie miał szans jej rozpoznać. W pewnym momencie pasażerka użyła określenia, którym posługiwała się tylko jedna ze znanych mu osób – jego była żona. Spojrzał w lusterko i okazało się, że to ona. Spotkali się pierwszy raz po dwudziestu latach i niewiele brakowało, a mogli rozminąć się bez słowa. Historia jak z filmu. Dlatego poznawanie nowych ludzi ma w sobie coś uzależniającego.

Ci, którzy chcą się o tym przekonać powinni przyjść na English Night w Opolu. Spotkania są bezpłatne. Informację na temat daty oraz miejsca można znaleźć na facebookowym fanpage Opole speaks English.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: English Night. Wino i coś na ząb, czyli lekcja angielskiego dla dorosłych - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto