Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zróbmy to razem, czyli jak pomóc sobie pomagając innym

Redakcja
Mają zaledwie po kilkanaście lat, ale przeżyli już wiele. Niektórym grozi pobyt w ośrodkach wychowawczych, ale pokazali, że choć sami potrzebują pomocy, to potrafią też pomóc innym. Grupa tzw. trudnej młodzieży z Kwidzyna biorąca udział w projekcie „Zróbmy to razem” pojechała na Kaszuby, by pomagać poszkodowanym w nawałnicy.

Fundacja „Flow”, która prowadzi w Kwidzynie Ośrodek Interwencji Kryzysowej od sierpnia ubiegłego roku realizowała projekt „Zróbmy to razem”. Wzięli w nim udział młodzi ludzie doświadczający problemów życiowych. Przez rok uczestniczyli w warsztatach i treningach, by ten sposób rozwinąć różne umiejętności, co ma im pomóc w powrocie do normalnego życia, do pełnego funkcjonowania w społeczeństwie. Na koniec nauczyli się też, że można pomagać innym i mieć z tego satysfakcję.

- Zgodnie z założeniem projekty w każdej z trzech grup miały się zakończyć wspólnym biwakiem, ale po tym co się wydarzyło w sierpniu na Kaszubach i w Borach Tucholskich postanowiliśmy wyjechać w tamte strony i jakoś pomóc potrzebującym - tłumaczy Marta Mazur-Sudoł z Fundacji „Flow”.

Na początku nie wiedzieli komu i jak pomóc, więc po radę zadzwonili do Radia Gdańsk, które dość obszernie informowało o poszkodowanych.

- Redaktor Magda Szpinner pokierowała nas do Trzebunia w gminie Dziemiany. To niedaleko Lipusza, czyli na obszarze najbardziej doświadczonym przez sierpniową nawałnicę - relacjonuje Agnieszka Koguciuk z fundacji „Flow”.

Z Kwidzyna pojechała tam silna 10-osobowa ekipa. W jej skład weszły opiekunki Agnieszka Koguciuk, Marta Mazur-Sudoł i Barbara Drożdż oraz Ania, Natalia, Karolina, Ewelina, Justyna, Bożena i Daniel. Ze sobą zabrali to co udało im się naprędce zebrać wśród znajomych. Trochę przyborów szkolnych, artykułów chemicznych i odzieży, które na miejscu przekazali Joannie Dumańskiej.

- W naszym projekcie mieliśmy środki przeznaczone na nocleg, więc postanowiliśmy przenocować w gospodarstwie agroturystycznym i normalnie za to zapłacić. Uznaliśmy, że to też będzie jakaś forma pomocy, bo teraz turyści tam nie przyjeżdżają - argumentuje Agnieszka Koguciuk.

W ten sposób trafili do Dzikiej Zagrody, gospodarstwa agroturystycznego prowadzonego przez państwa Werpechowskich. Miejsce, które jeszcze na początku sierpnia było rajem dla miłośników przyrody i wypoczynku z dala od zgiełku życia codziennego zamieniło się w pobojowisko.

- Trafiliśmy tam cztery tygodnie po tragedii, ale mimo upływu czasu widok zniszczeń nadal przygnębiał, a łzy cisnęły się do oczu - opowiada Agnieszka Koguciuk.

Piękny las otaczający gospodarstwo został wręcz skoszony przez wiatr, a miesiąc po tragedii zwalone drzewa wciąż były głównym elementem krajobrazu. Ekipa z Kwidzyna została więc wyznaczona do segregacji drewna.
- Poza tym odgruzowywaliśmy kurnik i podwórko - informuje 16-letni Daniel.
Zarówno on, jak i jego koleżanki poczuli w Trzebuniu, że są potrzebni, że na coś mogą się przydać, komuś pomóc.
- Ja chyba nawet lubię pomagać innym - mówi Bożena, która wkrótce skończy 16 lat.

To ona razem z 17-letnią Anią oraz opiekunką Agnieszką Koguciuk po powrocie z Kaszub wystąpiły w Radiu Gdańsk i na antenie opowiedziały o swojej wizycie. Wspólnie zaczęli też planować dalszą pomoc.
- Prawda jest taka, że w wielu miejscach pracy jest na wiele tygodni, a może i miesięcy - tłumaczy Agnieszka Koguciuk.

Postanowili poszukać kolejnej rodziny, którą mogą wesprzeć. Tym razem trop podesłała im siostra Mirona, franciszkanka mocno zaangażowana w pomoc dla poszkodowanych w nawałnicy na Pomorzu. To ona wskazała im 5-osobową rodzinę Gostomskich z miejscowości Wysoka Zaborska, która straciła dobytek swojego życia. Nawałnica w ciągu zaledwie pół godziny zniszczyła ich dom oraz zabudowania gospodarcze, w których trzymano zwierzęta.

Dom nadawał się tylko do rozbiórki, ale trwa jego odbudowa, dlatego młodzież z Kwidzyna, wraz z opiekunami, chce jakoś pomóc w opiece nad zwierzętami. - Zadbaliśmy o kurnik, to teraz możemy pomóc przy odbudowie obórki - mówią.

Jednak w związku z tym apelują też o wsparcie ze strony innych. Chodzi głównie o materiały budowlane, choć nadal przydatne mogą tam być również inne rzeczy. - Wkrótce odwiedzimy Wysoką Zaborską i zdiagnozujemy potrzeby - mówi Agnieszka Koguciuk i dodaje: - Ponadto poszukujemy transportu dla 500 kg pszenżyta z Szpitalnej Wsi koło Sztumu do Racławki koło Chojnic. To około 130 km w jedną stronę.

Pomoc trafi do poszkodowanego rolnika, który nie ma czym obsiać pola. Chętni proszeni są o kontakt pod nr tel. 669 666 416.

Obserwuj nas na Twitterze!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto