Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Mszanie. Policjant, który jechał porsche, pił na służbie? [ZDJĘCIA, WIDEO]

Paweł Szeliga
Pożar porsche w Mszanie Dolnej.
Pożar porsche w Mszanie Dolnej. fot. TV28.pl
Nie milkną komentarze po niedzielnym wypadku w Mszanie Dolnej. Policjant, który był pasażerem rozbitego auta wydmuchał ponad 2 promile. Tak wysokie stężenie alkoholu wykryto u niego niespełna godzinę po opuszczeniu posterunku. Z kolei sprawca wypadku, kierowca porsche, przed badaniem alkomatem zdążył bez przeszkód na własną prośbę opuścić szpital.

Mszana Dolna. Spłonęło porsche, jechał nim policjant [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jak ustaliliśmy, policjant z 13-letnim stażem pracy przed dwoma laty został przeniesiony z limanowskiej komendy do komisariatu w Mszanie Dolnej. W sobotę w nocy pracował i zajmował się interwencją dotyczącą włamania. Był na służbie, gdy o godz. 5.50 na komisariacie zjawił się 33-letni właściciel auta marki porsche boxter. Mieszkaniec powiatu myślenickiego przyjechał do kraju z Anglii i wybrał się na dyskotekę do Lubomierza. Na parkingu ktoś uszkodził mu błotnik. Postanowił zgłosić to policji, dlatego zjawił się w komisariacie w Mszanie Dolnej.

- Trafił na policjanta, który jest fanem motoryzacji - mówi podinsp. Marek Szczepański, komendant mszańskiej policji. Prawdopodobnie mężczyzna zaproponował funkcjonariuszowi przejażdżkę, a ten na tę propozycję przystał. Pojechali w kierunku Limanowej i z powrotem do Mszany. Kierował 33-latek, policjant był pasażerem. Jadące z dużą prędkością auto ul. Piłsudskiego wpadło w poślizg staranowało ogrodzenia kilku domów, uderzyło w słup energetyczny i stanęło w płomieniach. Porsche z silnikiem o mocy 390 koni mechanicznych doszczętnie spłonęło. Biegli zbadają, z jaką prędkością poruszał się pojazd w chwili wypadku. Wiadomo, że sportowe auto miało letnie opony.

Kierujący autem wyciągnął nieprzytomnego policjanta na chodnik i pobiegł na posterunek zgłosić zdarzenie. Funkcjonariusz, a po chwili i kierowca auta, trafili do limanowskiego szpitala. U policjanta stwierdzono uraz kręgosłupa. Wyszło też na jaw, że jest pijany. Kierowcy nie zbadano, gdyż wyszedł z SOR-u, zanim dojechał tam radiowóz.

- 33-latek nie chciał pomocy lekarskiej - mówi asp. Stanisław Piegza, rzecznik limanowskiej policji. Mężczyzna wypisał się na własną prośbę. Tłumaczył, że nie jest ubezpieczony w Polsce, gdyż od lat mieszka w Anglii. Dlatego nie chciał ponosić kosztów badania i ewentualnego leczenia.

Kierowcę porsche policjanci zatrzymali dopiero po kilku godzinach w jego domu. Alkomat pokazał wówczas zero promili, ale dla pewności pobrano mu krew do dalszych badań. Ponieważ w wypadku uczestniczył policjant do Mszany Dolnej przyjechali funkcjonariusze z Biura Spraw Wewnętrznych i Wydziału Kontroli KWP Kraków. Trzykrotnie badali trzeźwość całej pięcioosobowej zmiany w komisariacie. Badanie nie ominęło komendanta. Wszystkie analizy dały wynik negatywny. Policjanci nie pili alkoholu.

- Zastanawiające jest, gdzie i kiedy pił go funkcjonariusz, który w wypadku został ranny - mówi Marek Szczepański. Gdyby okazało się, że spożywał alkohol w komisariacie, to zostanie dyscyplinarnie wydalony ze służby. Tu decydujące będą wyniki badań krwi. Jeśli okaże się, że stężenie alkoholu malało, oznaczać będzie to, że policjant spożywał alkohol jeszcze na służbie.

- Właściciel auta jest traktowany jako sprawca wypadku, a policjant jako pokrzywdzony - mówi asp. Piegza. Niezależnie od tego toczy się postępowanie, które wyjaśni, kiedy policjant spożywał alkohol.

Opinie

Zbigniew Ćwiąkalski, w latach 2007-09 minister sprawiedliwości i prokurator generalny w pierwszym rządzie Donalda Tuska.
- W tym przypadku nie doszło do typowej ucieczki z miejsca wypadku, skoro kierowca sam zgłosił zdarzenie na policji i poprosił o wezwanie pomocy. Uważam jednak, że funkcjonariusze popełnili błąd nie zatrzymując go od razu, celem wyjaśnienia okoliczności, w jakich do tego wypadku doszło. Ponieważ był kierowcą należało sprawdzić stan trzeźwości. Należało też rozpytać pracowników Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, czy w chwili, gdy trafił do szpitala, wyczuli od niego woń alkoholu. Fakt, że mężczyznę zatrzymano dopiero po kilku godzinach,poważnie komplikuje sprawę. Dobrze, że pobrano mu wtedy krew do badań. Jeśli jednak w chwili zdarzenia był jedynie pod wpływem alkoholu, mając go na poziomie na przykład połowy promila, to analiza krwi niczego już nie wykaże.

Prof. Andrzej Zoll, znany prawnik, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
- Obecnie oddalenie się z miejsca wypadku traktowane jest na równi z prowadzeniem pojazdu pod wpływem alkoholu. Zawsze działa więc na niekorzyść kierowcy.

Czytaj też w serwisie informacyjnym TV28.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto