W Prabutach skarżą się na drogie ciepło


- Mam 960 zł emerytury, a w sezonie grzewczym muszę zapłacić szpitalowi 730 zł za najem mieszkania. Większość tej kwoty to właśnie opłata za ogrzewanie. Obawiam się, że szpital każe nam płacić za ogrzewanie, z którego sam korzysta - żali się jeden z lokatorów. 


Sprawa znana jest dyrektorowi szpitala Pawłowi Chodyniakowi.


- Budynek posiada odrębny licznik, który mierzy ciepło zużyte wyłącznie przez jego mieszkańców. Od 2007 r. dostawcą ciepła zarówno dla naszych lokatorów, jak i samego szpitala jest zewnętrzna firma, spółka "ECO Malbork". Niestety, fatalny stan w jakim znajdowała się przejmowana przez nią instalacja i konieczność wykonania drogich modernizacji, przełożyła się wprost na wzrost cen za świadczone usługi. Bardzo chciałbym pomóc. Szczególnie zamieszkującym tam emerytom, którzy niegdyś pracowali przecież w naszej placówce. Nie możemy jednak dopłacać do ciepła z pieniędzy przeznaczonych na funkcjonowanie szpitala. Staramy się za to utrzymywać czynsze najmu na minimalnym poziomie, zdecydowanie poniżej średniej rynkowej - tłumaczy Paweł Chodyniak.


Na wysokie rachunki za ciepło wpływa też niewątpliwie stan techniczny budynku przy ul. Kuracyjnej. Stolarka okienna już dawno wymaga wymiany. Budynek nie jest ocieplony, zdarza się, że dach przecieka. Blok wymaga gruntownej modernizacji, ale w budżecie szpitala nie ma na to pieniędzy. Kiedy zapytaliśmy Leszka Czarnobaja, wicemarszałka nadzorującego w województwie służbę zdrowia, o dalsze losy tego miejsca, to zdziwił się, że szpital posiada jeszcze jakieś budynki mieszkalne. Nie był jednak w stanie podać konkretów dotyczących przyszłości tego bloku.