Faworytem tego spotkania był MMTS, ale trener kwidzynian ostrzegał, że po wyjazdowym zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin rywale mogą złapać wiatr w żagle. Początek spotkania wcale na to nie wskazywał, bo lekko przeważali kwidzynianie (4:2 w 5 minucie), ale w 15 minucie gospodarze doprowadzili do remisu 6:6, a drugi kwadrans pierwszej połowy należał już do nich. W 25 minucie Śląsk prowadził 11:8 i taką przewagę utrzymał do końca tej części gry.
Jednak tuż po przerwie MMTS wystarczyło tylko 5 minut i straty były odrobione - na tablicy widniał wynik 15:15. A gdy po kolejnych pięciu minutach kwidzynianie mieli już dwa gole przewagi, wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze do czwartego ligowego zwycięstwa z rzędu. Wrocławianie jednak nie spasowali. To oni zdobyli trzy gole z rzędu i znów prowadzili 20:19. Ostatni kwadrans był niesłychanie emocjonujący, albo był remis, albo jedną bramką prowadzili gospodarze. Na niecałe dwie minuty przed końcem spotkania Śląsk powiększył jednak przewagę do dwóch goli, ale MMTS najpierw zdobył kontaktowego gola, a potem miał jeszcze szansę na wyrównanie.
Śląsk - MMTS 28:27 (13:10)
Śląsk: Banisz - Tórz 7, Sadowski 6, Garbacz 6, Piętak 4, Marciniak 2, Swat 2, Świątek 1, Frąszczak, Stachera.
MMTS: Suchowicz - Adamuszek 7, Marhun 6, Pacześny 4, Wardziński 3, Cieślak 2, Peret 2, Czertowicz 1, Rombel 1, Seroka 1, Markuszewski, Orzechowski.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?