Mieszkańcy Gardei tracą cierpliwość. Od kilku lat walczą o poprawę bezpieczeństwa na drodze krajowej nr 55 na odcinku między Gardeją a Kwidzynem. Poddenerwowane władze samorządu postanowiły przypomnieć o tej niebezpiecznej trasie i przygotowały zebranie z udziałem przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych, policji, organizacji ekologicznych oraz samych mieszkańców. Spotkanie rozpocznie się w sali miejscowego domu kultury o godz. 13.
- Mamy wrażenie, że ostatnio zapomniano o naszej gminie, a sytuacja nie poprawiła się. Wciąż dochodzi do licznych wypadków, nie wykluczając tych najbardziej tragicznych. Zamiast konkretnych działań, proponuje się kolejne, abstrakcyjne koncepcje - skarży się Eugeniusz Rutkowski, przewodniczący gminnej rady w Gardei, jeden z inicjatorów środowego spotkania.
Żal samorządowca wydaje się w pełni uzasadniony. Statystyki drogowe są nieubłagane.
- Tylko w 2010 r. na trasie Gardeja - Bądki (gm. Kwidzyn) doszło do wypadku, w którym jedna osoba poniosła śmierć, a dwie kolejne zostały ranne. Doszło również do 9 innych kolizji. Od września 2009 na tym odcinku drogi śmierć poniosło już 5 osób, a 4 zostały ranne - informuje sierż. Bożena Schab z Komendy Powiatowej Policji w Kwidzynie.
Zarówno władze gminy jak i policjanci domagają się wycinki drzew rosnących na skraju drogi oraz przeprowadzenia gruntownej modernizacji. Tymczasem GDDKiA rozkłada ręce. Urzędnicy tłumaczą, że mają związane ręce. Karczowanie starych lip nie wchodzi w rachubę, ponieważ korony drzew zasiedlone są przez pachnicę, chrząszcza znajdującego się pod ścisłą ochroną prawa europejskiego ze względu na jego kluczową rolę w ekosystemie.
- Rozważaliśmy też inne koncepcje, ale żadna nie jest zadowalająca. Drzewa rosną zbyt blisko, by można było zamontować energochłony. Przy tym odcinek jest za długi, by objąć go monitoringiem fotoradarów - mówi Piotr Michalski z GDDKiA.
To nie pierwszy przypadek, gdy pachnica utrudnia inwestycje drogowe. Nie dalej jak miesiąc temu w ogólnopolskich mediach zawrzało, gdy wstrzymana została przebudowa drogi nr 534 z Grudziądza do Rypina, po tym jak na placu budowy specjaliści odnaleźli siedliska tego chrząszcza. Ekspertyza bydgoskich naukowców zaleciła przeniesienie owadów wraz z całymi drzewami w bezpieczniejsze miejsce, bądź wyłapanie larw i przetrzymanie w hodowli do czasu aż przepoczwarzą się w dorosłe osobniki. Następnie można będzie wypuścić je do sprzyjającego środowiska. Oba rozwiązania są jednak bardzo kosztowne. Pomorski oddział GDDKiA ma za to inny pomysł. Chce problem pachnicy... ominąć.
- Chcielibyśmy wytyczyć nową trasę dla drogi nr 55, która ominęłaby kontrowersyjną aleję oraz samą Gardeję. Wystąpiliśmy już do centrali o zgodę na realizację koncepcji. Na razie trudno określić jaki będzie jej ostateczny kształt - mówi Piotr Michalski, rzecznik instytucji.
Pomysł drogowców sceptycznie oceniają gardejanie.
- Nam nie chodzi o dokonanie jakiejś rewolucji. Wystarczy, by drzewa zostały wycięte, a wówczas droga mogłaby być zmodernizowana. Oczekujemy konkretnych decyzji i przejścia do działań. Dlatego właśnie zwołaliśmy to spotkanie - podkreśla Eugeniusz Rutkowski.
Pachnica dębowa na straży drzew
To owad zamieszkujący m.in. pogranicze Pomorza, Kujaw i Mazur. Jego siedliskiem są korony starych drzew, najczęściej lip i dębów. Lubi miejsca nasłonecznione i przewiewne. Najpewniej z tego względu upodobał sobie przydrożne drzewa. Jest to jeden z największych owadów środkowoeuropejskich - ma do 30 mm długości. Gatunek ściśle chroniony ze względu na jego szczególny wpływ na cały ekosystem. Jest istotny dla zachowania najstarszego drzewostanu.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?