Kupił sobie buty i kurtkę, a później jeździł po mieście autem zabitego z koleżanką - tak kilka godzin po zabójstwie postępować miał oskarżany o nie przez prokuratorów 23-latek z Kwidzyna. Z relacji świadków wynika, że jego zachowanie w dniu zbrodni nie budziło podejrzeń.
W ubiegłym roku 30-letni Michał przyjechał do Kwidzyna na święta Bożego Narodzenia z Wielkiej Brytanii, gdzie pracował na co dzień. Był po rozstaniu z żoną, ale dostał pod opiekę 8-letniego syna Wiktora. Tydzień po przyjeździe ciała mężczyzny i dziecka znaleziono z ranami od uderzeń młotkiem murarskim. Prokuratorzy są przekonani, że zabił 23-letni Łukasz P.
ZOBACZ TEŻ: Ruszył proces Łukasza P. oskarżonego o zabójstwo 30-latka i jego synka w Kwidzynie[ZDJĘCIA,WIDEO]
- Weszliśmy do mieszkania i zobaczyliśmy to, czego nie powinniśmy zobaczyć. W kuchni połączonej z przedpokojem wszędzie była krew. Wszystko porozbijane. Mama wpadła w histerię: "Gdzie jest Wiktor?! Gdzie jest Wiktor?!" - relacjonował podczas trzeciej rozprawy kuzyn Michała, który razem z rodziną odkrył jego zwłoki. Zeznawał też ratownik medyczny.
- W ostatnim pokoju spod kołdry wystawała nóżka dziecka. Było nie tylko nakryte, ale jakby zawinięte, nie żyło - powiedział.
Kuzyn wspólnie z Michałem pracował w Wielkiej Brytanii. Podkreślił, że twierdzenia Łukasza P. na temat zażywania dopalaczy przez Michała to nieprawda.
- Mamy w zakładach testy na obecność narkotyków i alkoholu - powiedział. - Był spokojnym człowiekiem - mówił o zamordowanym.
Zwłoki znalezione zostały dopiero późnym wieczorem, ale według śledczych Łukasz P. zbrodni dopuścił się rano.
- W tym dniu Łukasz był normalny i zachowywał się normalnie. Nie pamiętam, o czym Łukasz rozmawiał w samochodzie, ale to musiały być jakieś błahe rzeczy - relacjonował znajomy, który nieświadomy tego, co się stało - zawiózł 23-latka do galerii handlowej w Grudziądzu.
Tam mężczyzna miał kupić kurtkę za około 300 zł, wcześniej - jeszcze w Kwidzynie - obuwie sportowe w podobnej cenie. Po powrocie do rodzinnego miasta Łukasz P. jeździł volkswagenem passatem Michała ze znajomą dziewczyną. Spowodował kolizję i został zatrzymany przez policję.
Według prokuratorów, oskarżony Michałowi zrabował tysiąc zł i 25 funtów. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Najpierw przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale potem, w liście wysłanym do Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie stwierdził, że to nie on jest sprawcą zabójstw. Twierdził, że wcześniej przyznał się, bo był bity i przymuszany przez funkcjonariuszy policji. Mówił, że zbrodni dokonali jego dwaj koledzy.
Według odczytanej przez sąd na pierwszej rozprawie jego wersji zdarzeń, którą podtrzymał, poszedł do samochodu Michała F. po papierosy i usłyszał wołanie mężczyzny o pomoc. W mieszkaniu F. miał zastać dwóch kolegów, którzy zabili 30-latka. P. miał próbować ratować ofiarę. O śmierci leżącego w sąsiednim pokoju 8-letniego syna Michała F. nie wiedział.
Kolejne dwie rozprawy odbędą się 14 stycznia i 27 stycznia. Proces Łukasza P. toczy się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?